"Tak jest lepiej": rozwiedli się tuż po ślubie, zostawili swoje partnerki. Nie żałują tej decyzji
Niektórzy po prostu zmieniają się po ślubie – wyjaśnia mi Tymoteusz. – Brak komunikacji to oczywiście największy problem, ale są też osoby, które wierzą, że po ślubie wszystko będzie inne, lepsze, magicznie się naprawi, ale tak nie jest.
Żona Tymoteusza od zawsze miała problemy psychiczne. Powodem było dzieciństwo, jej ojciec zostawił matkę, gdy była dzieckiem. – Gdy patrzę na to z perspektywy, trudno jest mi ją winić. Po prostu nie była świadoma tego, co tak naprawdę czuje.
Pewnego dnia, po niecałych trzech miesiącach małżeństwa, żona nie wpuściła Tymoteusza do domu. Po prostu miała go dość i nie chciała go widzieć, mimo że mieszkanie było wspólne.
W kolejnych tygodniach oświadczyła mu, że tak naprawdę go nie kocha i popełniła błąd wiążąc się z nim. – Według mnie ludzie, którzy byli opuszczeni przez rodziców jako dzieci, mogą nie rozumieć własnych uczuć – twierdzi Tymoteusz.
– Gdy nie masz pewności, kim jesteś, możesz błędnie przyjąć, że to, co czujesz, to właśnie miłość. Wierzę, że moja była żona czuła się przy mnie bezpiecznie i dobrze, ale po prostu mnie nie kochała i nie chciała dalej oszukiwać ani siebie, ani mnie.
Czytaj też: Jestem ojcem dwójki dzieci, ale nie znoszę innych rodziców. Nie chcę być taki, jak oni
Gdy się rozwiedli, jego była już żona dosyć szybko weszła w kolejny związek. – Nie wiem, czy mnie zdradzała, gdy byliśmy małżeństwem, ale raczej na pewno podwaliny pod tę nową relację zostały położone dużo wcześniej.
Miało być tak, jak chciała
– Rozstaliśmy się 7 tygodni po ślubie – mówi mi Michał. – Oświadczyła mi, że teraz, gdy jesteśmy małżeństwem, pewne moje zachowania muszą się zmienić.Michał nie miałby problemu, aby się zmienić dla swojej żony, ale miał poczucie, że ich trzyletni związek, który poprzedził ślub, w ten sposób wyrzucono na śmietnik.
– Gdy się żenisz, liczysz na to, że osoba, z którą jesteś, akceptuje cię w całości. W moim wypadku okazało się, że w opinii mojej byłej żony, ona wybaczała mi moje wady przed małżeństwem, ale gdy sformalizowaliśmy nasz związek, powinienem się zmienić.
Michał twierdzi, że nigdy nie rozmawiali o tym przed ślubem. Namawiał żonę na terapię, aby móc wspólnie poprawić niedociągnięcia w ich związku, ale ona twierdziła, że terapeuta nic nie pomoże.
– Miała konkretne oczekiwania co do tego, jakim człowiekiem mam być po ślubie. Udało mi się ją raz zaciągnąć do psychologa, ale po spotkaniu powiedziała, że to było toksyczne dla naszego związku.
– Mam wrażenie, że irytowało ją, że ktoś oczekuje od niej kompromisowej postawy. Chciała, żeby było tak, jak sobie to zaplanowała. W niej wizji nie było miejsca na żadne odchyły od jej normy.
Gdy się rozstali, ich rodziny były w szoku. Nawet przyjaciele Michała nie mieli pojęcia, jak do tego doszło. – W filmach kumple mówią w takich sytuacjach: "wiedziałem, że ta laska jest jebnięta". W moim wypadku wszyscy byli zdziwieni, że osoba, która wydawała się moją drugą połową, nagle stwierdziła, że nie chce mnie takim, jakim jestem.
Nie byłem gotowy na ojcostwo
W przypadku Andrzeja problem tkwił w nim. Pół roku po ślubie zdał sobie sprawę, że nie chce mieć dzieci. – Przez lata ten temat był mi obojętny. Nie bałem się ich, ale też nie czekałem z niecierpliwością na moment, gdy się pojawią.Tuż po ślubie bardzo awansował w pracy i poczuł, że jest w stanie osiągnąć naprawdę dużo w kolejnych latach, a dzieci by zaszkodziłyby jego karierze.
– Mieliśmy oboje 35 lat i czułem, że zanim będę gotowy na ojcostwo minie dużo czasu. Z drugiej strony zdawałem sobie sprawę, że nie będę chciał być 50-letnim ojcem. Nie dałbym sobie z tym rady.
Gdy powiedział o tym swojej żonie, była w szoku. – Ludzie często opowiadają o rozwodach i zaczynają od wyliczania, co niewłaściwego zrobił ich partner czy partnerka. W moim przypadku wszystko opierało się na tym, co czułem. Moja była już żona nie mogła nic na to poradzić.
Jego eks ma teraz 5-letniego syna. On za to zrealizował swoje zamierzenia dotyczące kariery. – Żadne z nas chyba nie żałuje tego, co się stało. Mieliśmy sporo szczęścia, że szanowaliśmy się na tyle, by zrozumieć się nawzajem i nie uciekać od siebie w złości – mówi Andrzej.
Tymoteusz twierdzi, że choć żyjemy w czasach, gdy możemy wybierać sobie partnerów czy partnerki, ludzie nadal czują się w pewnym sensie przymuszani do bycia w związku. – Rodzice, przyjaciele, koleżanki, zegar biologiczny, niektórzy po prostu nie radzą sobie z podjęciem decyzji wbrew "logice". Dlatego brną do przodu, zamiast zastanowić się, czy takie życie i taki związek naprawdę ma sens.
– Jestem teraz w związku z długim stażem i zdarza się nam rozmawiać o małżeństwie. Jest we mnie jednak zadra, że taki rodzaj komunikacji może być niewystarczający.
Tymoteusz wierzy, że w końcu poczuje to, co czuł, gdy decydował się na pierwszy ślub. – Wolę poczekać i mieć pewność. Nie chce znowu stracić połowy sezonu piłkarskiego z powodu nieudanego małżeństwa.