Najgorsze w związkach, które się rozpadły, wcale nie jest to, że już ich nie ma, znowu jesteś sam, musisz spakować swoje rzeczy i na nowo wszystko poukładać.
Najbardziej boli to, że osoba, której bezgranicznie ufałeś, bo była częścią twojego życia i powierniczką twoich najbardziej intymnych sekretów, nagle staje się dla ciebie kimś obcym. Jeszcze gorzej, jeśli staje się kimś złym, złośliwym i małostkowym. Jak w ogóle mogłeś kochać kogoś takiego?
Oczywiście wina zawsze leży po obu stronach. Też pewnie masz swoje za uszami. Zapewne nie byłeś idealnym partnerem. Nie słuchałeś wtedy, kiedy ona tego najbardziej potrzebowała. Nie było cię wtedy, gdy najbardziej jej ciebie brakowało. Nie umiałeś rozmawiać, a do tego zaniedbywałeś ją jako kobietę i jako partnerkę.
W takich sytuacjach masz świadomość własnych błędów, ale zarazem tli się w tobie nadzieja, że przecież jesteście sobie tak bliscy i tyle was łączy. Wtedy przychodzi otrzeźwienie, jakby ktoś dał ci w twarz "z liścia".
Karol nie spodziewał się, że jego żona spełni pogróżki o rozwodzie. – Tak, nie było seksu przez trzy lata. Często wychodziła z domu, a ja zajmowałem się córką, ale nie wierzyłem, że się rozejdziemy – opowiada.
– Jestem z tych ojców, którzy bardzo angażują się w rodzicielstwo – mówi. Codziennie po pracy przyjeżdża do małej i się z nią bawi.
Bywa, że matka wtedy wychodzi i wraca, gdy córka już śpi. Ale każde spotkanie musi wywalczyć. – Moja była żona zakłada, że odwiedzając córkę, chcę ją szpiegować – opowiada. Urządza mu awantury przy dziecku, wylicza błędy, które rzekomo popełnia, opiekując się małą, wymyśla, że grzebie w jej rzeczach.
– Dawno rzuciłbym to wszystko, ale zależy mi na kontakcie z córką. A moja była żona absolutnie nie zgadza się na spotkania poza jej mieszkaniem – mówi.
Kwiaty, czekoladki, wyznania
Żona Michała zaproponowała mu terapię małżeńską, zanim się rozstali. – Czułem się dziwnie, opowiadając obcej osobie o naszym pożyciu i kłótniach. Ale widziałem szansę na naprawę tego, co spieprzyliśmy – mówi.
Po dwóch miesiącach przerwali terapię. Karolina, żona Michała, wyjechała na urlop. Sama. – Porywałem się na romantyczne gesty. Wysłałem kwiaty na adres hotelu, w którym się zatrzymała. Zadzwoniła do mnie z pretensją, że zagarniam jej przestrzeń, że chciała być sama. Podnosiła na mnie głos – wspomina. Wtedy zrozumiał, że to koniec. Rozwód przeszedł gładko. 15 minut na sali. Nikt nie był winny rozpadowi małżeństwa, podpisy na dokumentach.
Gdy powoli zaczął układać sobie życie i poznał inną kobietę, jego była żona wyśledziła ją w social mediach i zaczęła wysyłać obrzydliwe wiadomości. – Najpierw chciała obrzydzić jej moją osobę. Pisała, że jestem beznadziejnym facetem, do tego słabym w łóżku.
– Potem już jechała po niej, wyzywając ją od najgorszych. Przy każdym naszym spotkaniu pytała, czy ta "k****" też przyjdzie. Na szczęście po wielu miesiącach takich zagrań, w końcu dała sobie spokój – wzdycha Michał.
– Byłem z moją dziewczyną 8 lat – wspomina Damian – Poznaliśmy się na festiwalu muzycznym. Od razu się zakochałem, gdy tylko do mnie podeszła. Po dwóch tygodniach już ze sobą mieszkaliśmy. Świetnie nam się układało, do czasu, gdy postanowiła wyjechać do Anglii.
– To miała być dla niej wakacyjna przygoda połączona z pracą – wspomina Damian. Zdziwił się, gdy po dwóch miesiącach zobaczył swoją dziewczynę na lotnisku, była o dobrych kilka kilogramów cięższa. – Kochanego ciała nigdy nie za wiele, ale w tej jednej chwili zniknęło moje pożądanie. Zaczynałem się od niej odsuwać w łóżku. Coraz gorzej się między nimi układało. – W końcu wydusiłem z siebie, że przestała mnie pociągać jako kobieta. To było jak zapałka, która wywołała pożar – wspomina Damian.
Jego dziewczyna zaczęła rozpowiadać ich wspólnym znajomym, jaki z niego dupek. Wrzucała też nieprzyjemne komentarze pod jego posty na Facebooku. – Część moich koleżanek zerwała po tym ze mną kontakt. Kolesie byli bardziej wyrozumiali – mówi.
W mediach społecznościowych opisywała ich kłótnie, wyciągała "brudy", robiła analizę ich związku, wrzucała memy o beznadziejnych facetach i oznaczała jego profil. – Wystarczająco narozrabiała, by wszyscy znajomi w końcu zaczęłi uznawać ją za wariatkę. I dobrze, teraz wreszcie mam spokój.