"Pewnie ma małego" to nie tylko żart. Zadajemy chłopcom cios, z którego nie podnoszą się mężczyźni

Agnieszka Miastowska
Słyszeliście kiedyś żarty o małym penisie? "Pewnie ma małego" wypowiadane szeptem przez chłopaków w klasie, gdy jeden z kolegów zrobił coś uznawanego przez rówieśników za zbyt "dziewczyńskie". "Pewnie ma małego", gdy facet podjechał zbyt ekstrawaganckim autem, bo pewnie no wiecie, (hehe) tak rekompensuje sobie braki. "Pewnie ma małego" słyszałam nawet z ust kobiet, które na co dzień promują ciałopozytywność. Zrobiliśmy sobie żart z tekstu, który celuje nie tylko w ciało, ale i w wartość mężczyzn.
Żarty o małym penisie bolą całe życie. Tak budujemy toksyczną męskość Unsplash

Żarty o małym penisie

Żarty o małym penisie nigdy nie mogły godzić bezpośrednio we mnie, mimo tego słyszałam je na tyle często, że zapadły mi w pamięć jako coś powszechnego (I co panowie, feministki nie przejmują się męskimi problemami?).
Jak widać, są też obecne w najmłodszym pokoleniu, bo na Tiktoku czy Instagramie nie brak filmików i memów, na których nastolatki żartują z wielkości penisa – to główny sposób na poniżenie swojego byłego partnera.


"Patrzę na tę krótką parówkę i przypomina mi się mój ex, noszę obcasy dłuższe niż twój krótki penis, niewiele miał w głowie, a jeszcze mniej w spodniach".

I zanim powiecie, że to wszystko TA DZISIEJSZA MŁODZIEŻ albo co gorsza, TE DZISIEJSZE DZIEWCZYNY, to hasło "ma małego" jest powszechne także wśród dorosłych mężczyzn.

Często jest wyrazem zazdrości. Słyszałam od swoich kolegów, że facet zbyt zadbany, umięśniony albo ze zbyt ekstrawaganckim samochodem na pewno właśnie na taką przypadłość cierpi!

No wiecie – motyw kompensacji, cielesne i i seksualne braki ma zastąpić tym, co na zewnątrz. Przysłowiowe auto ma wyrównać poziom męskości.

Muszę przyznać, że mi samej też zdarzyło się tak mówić. Wydawało mi się, że jeśli będzie to riposta na jakiś seksistowski tekst skierowany do kobiety albo obrażający jej ciało, to przecież mam prawo odpowiedzieć tym samym, prawda?

Tyle że tak zniżyłabym się do tego samego poziomu, a ten tekst to coś więcej niż wyśmiewanie cudzego ciała.

"Mały penis" to nie kwestia centymetrów

Mężczyźni słyszą to przecież niezależnie od tego, co naprawdę mają w spodniach. Może ich to wpędzać w seksualne kompleksy, ale znaczy coś o wiele więcej niż "twój penis jest za mały, żebyś mógł czuć się sexy". Bo co właściwie znaczy "pewnie ma małego"?

To nie zwykła obelga. To kolejna cegiełka dołożona do budowania modelu toksycznej męskości. "Ma małego", czyli jest niewystarczająco męski, słaby, tchórzliwy, okazuje emocje, jest wrażliwy, nieśmiały, lękliwy, nie jest w stanie zaspokoić kobiety. Może także mniej zarabia, ma gorsze auto? Żaden z niego facet.

Żarty o długości penisa służą dyscyplinowaniu mężczyzn i wpisywaniu ich w stereotypowy model męskości, często właśnie ten najbardziej toksyczny, który wmawiamy już małym chłopcom.

Żeby facet nie został przypadkiem podejrzany czy oskarżony o "posiadanie małego", musi być racjonalny, nieokazujący uczuć, zawsze odważny, niekomunikujący swoich potrzeb.

Często musi też reprezentować konkretny poziom ekonomiczny. Zarobić na swoją kobietę. Utrzymać rodzinę. Nie chorować na depresję.

Kawałek ciała, który nie ma zupełnie nic do postawy społecznej, jest tu więc tylko pretekstem do wtłoczenia mężczyzn we właściwą formę.

Poza tym to sprowadzenie ich tylko do ciała – tak jak o kobiecie zdarzy się niektórym mówić, jak o "fajnej dupie i cyckach", tak podkreślanie wielkości penisa to zredukowanie mężczyzny do jego genitaliów. Uprzedmiotawianie nie jest okej bez względu na płeć.

Chłopcy znają europejską średnią długości penisa

Żart jest tak mocno osadzony w naszej codzienności, że najmłodsi chłopcy zapamiętują, że ich poczucie wartości jest wyraźnie powiązanie z częścią ciała, na której wygląd nie mają nawet żadnego wpływu.

A ich życie seksualne jest uwarunkowane wielkością penisa. Nie zapomnę, gdy na anonimowych pytaniach w czasie WDŻ-u chłopcy pisali na karteczkach, czy mężczyzna z małym penisem może w ogóle odczuwać przyjemność z seksu...

Potrafili wyrecytować, jaka jest europejska i azjatycka średnia długości penisa i wiem od kolegów, że żaden z nich nie odpuścił sobie wątpliwej przyjemności zmierzenia siebie i umieszczenia gdzieś na skali.

Wyobraźcie sobie rozczarowanie towarzyszące temu, że nie jesteście wystarczający. I jesteście o tym święcie przekonani długo przed swoim pierwszym doświadczeniem seksualnym.

A za chwilę z żartów znajomych, seriali, filmów czy internetu dowiecie się, ile rzeczy możecie jeszcze zrobić źle. A wasz penis tylko to potwierdza.

Tak samo, jak wszyscy nauczyliśmy się, że to nieszkodliwy żarcik, a jeśli kogoś boli, to widocznie nie ma dystansu do siebie (albo co gorsza faktycznie ma małego!), tak samo czas się tego oduczyć. I nie tylko tego.

Przestać oceniać wartość ludzi po centymetrach ciała, wielkości stanika czy rozmiarze na metce. Skorzystamy na tym niezależnie od płci.