Moja ex daje dzieciom prezenty za to, że mnie odwiedzą. Czas spędzony z tatą to nie kara!
Weekendowi ojcowie robią wszystko, aby nie stać się "panami od prezentów". Mimo mniejszego udziału w opiece nad dzieckiem, niż matki, starają się zapewnić swoim dzieciom normalne dzieciństwo. Tymczasem w niektórych przypadkach serdeczny i ciepły kontakt z dzieckiem utrudniają im... kobiety.
- W Polsce już co trzecie małżeństwo kończy się rozwodem.
- Wielu ojców, którzy mają zasądzone widzenia z dziećmi w weekendy, wychodzi z inicjatywą i spotyka się z nimi częściej.
- Zdarza się, że byłe żony nagradzają dzieci za spotkania z ojcem.
- Ojcowie po rozwodzie pragną równości w rodzicielstwie.
Starasz się być ojcem nie z doskoku, który organizuje co weekend wyprawy na Księżyc, ale takim, jakim byłbyś, gdybyście nie rozstali się z matką dziecka.
Wszystko po to, by utrzymać normalność rozwoju swojego dziecka. A przynajmniej sobie tłumaczysz, że tak będzie najlepiej. Gdy nie dasz odczuć weekendowości waszych spotkań ani tworzenia z nich niecodziennych wydarzeń.
Tymczasem "potykasz się" o swoją byłą. Czasem, zanim jeszcze odwiozę swoje dziecko do ex, już wiem, że te trzy dni zostały przedstawione jej jako obóz przetrwania u taty, który musi się odbyć, choć nikt nie miał na to ochoty.
Nie, pobyt u mnie nie jest "od wielkiego dzwonu", gdy tatuś znajdzie czas. Staram się. Chociaż główny dom jest u jej matki, a w odpisie sądowym wymagania dotyczą co drugiego weekendu, to widuję się z moją córką w tygodniu.
Odbieram ją z dodatkowych zajęć (na które chodziła przed pandemią), zabieram na spacer, do lekarza. Tworzę normalność, a jednak, w tygodnie, w których córka spędza u mnie weekend, poprzedzają szaleńcze zakupy, jedzenie fast foodów i brak odrabiania lekcji, a nawet wolne od szkoły.
Lepsze rzeczy czekają u mamy. I to nie te normalne czynności: kolacja, kąpiel, rozmowa. Zawsze jest to coś ekstra - nowy komiks, potrójnie czekoladowe ciasto, zestaw flamastrów.
Przecież ja też daję młodej prezenty. A jednak różnica jest znacząca. Zawsze kupujemy to razem i dość spontanicznie. Nie nakazuję jej, aby te przedmioty zostały u mnie w mieszkaniu. Pilnuję jej diety, bo dziewczyna ma nadwagę i problemy z chodzeniem.
Chciałbym w tym miejscu przekląć, bo czuję się bezradny. Moja była żona świadomie robi zamach na zdrowie naszej córki i rozpieszcza ją, bym ja wypadał w gorszym świetle.
Długo walczyłem z tym uczuciem, bo wydawało mi się niemożliwe. Ciągłe zbiegi okoliczności utwierdziły mnie w tym, że czas spędzony z tatą jest gorszy. Nie tak napakowany atrakcjami, pełen nakazów i zakazów, obowiązków.
Trudno mi konkurować z tą fajnością, bo nie chcę ani rozpieścić mojego dziecka, ani ustawiać się w kolejce do konkursu na najlepszego rodzica. Chciałbym tej normalności, której mogę jej zapewnić tylko namiastkę ze względu na rozwód. Chciałbym, aby moja córka nie spędzała u mnie czasu za karę. By lepsze i gorsze dni rodzicielstwa były w obydwu domach równe.
Może cię zainteresować także: Wymaga odwagi i dojrzałości. Zdradzę wam, jaki jest rodzicielski obowiązek na miarę XXI wieku