W całej Polsce odbywają się w tym tygodniu dziesiątki demonstracji, których celem jest walka z queerfobią, która w ostatnich miesiącach nasiliła się w naszym kraju. Jako rodzice mamy obowiązek pokazać dzieciom, że musimy działać, żeby zmieniać przestrzeń wokół siebie w lepsze miejsce.
Przez lata byłem obojętny politycznie. Miałem 20 lat i nic mi nie robiło różnicy. Nie głosowałem, nie wypowiadałem się, nie starałem się brać udziału w otaczającym mnie świecie, po prostu istniałem. Gdy urodziły się moje dzieci, wszystko się zmieniło. Nagle moje zachowanie nie było tylko moje. Stało się sposobem uczenia moich synów tego, jak powinni postrzegać świat.
Pierwszy raz w życiu zagłosowałem trzy lata temu. Chodziło o to, aby mój syn widział, że to zrobiłem. Na pierwszą manifestację poszedłem dwa lata temu, aby moi synowie, trzymając mnie za ręce, widzieli, że tata przejmuje się otaczającym go światem. W końcu nie ma nic gorszego niż wychowywanie obojętnych ludzi, którzy nie czują potrzeby walczenia o prawa osób biednych, słabszych i dyskryminowanych.
Sam taki byłem. Żyłem w przekonaniu, że mój głos nie ma znaczenia, znika w morzu opinii. Ale nie chce, aby moi synowie postrzegali świat w ten sposób. Chciałbym, aby czuli, że mogą coś zmienić i że są odpowiedzialni, za to, jak kształtowana jest ich teraźniejszość i przyszłość.
Zabrałem syna na demonstrację
W sobotę razem z moim czteroletnim synem Zyziem wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy na Plac Defilad, aby wziąć udział w demonstracji "Nigdy nie będziesz szła sama". Chcieliśmy wesprzeć osoby LGBT i pokazać, że nie godzimy się na takie traktowanie ludzi.
Kilka godzin wcześniej wywiesiliśmy na naszym balkonie tęczową flagę, aby w ten sposób również zaznaczyć naszą solidarność.
O homoseksualizmie, transpłciowości czy osobach gender fluid rozmawiam z moimi synami od wielu lat. Staram się im wyjaśnić, że na świecie żyją bardzo różni ludzie, których inność w stosunku do nas nie ma żadnego znaczenia.
Pokaż dzieciom, jak mogą wpływać na świat
Dzieci nie są istotami, które nie rozumieją otaczającego ich świata. Jeśli czują i widzą, że w Polsce odbywają się niepokoje społeczne, musimy pozwolić im na nie reagować. Jeśli wasze pociechy miały okazję oglądać wiadomości w ostatnich miesiącach albo słuchać rozmów dorosłych na temat sytuacji politycznej w naszym kraju, wiedzą, że coś jest nie tak.
Uczymy je w ten sposób, że otaczający nas świat jest strasznym miejscem, ale wiele osób boi się (lub nie wie jak) pokazać im, w jaki sposób walczyć o zmianę na lepsze. Wiem, że rozmowy o tym, że w Polsce osoby LGBT są atakowane przez aktualny rząd, dla wielu rodziców są tematem tabu. Jednak zadaniem dorosłych jest uczenie dzieci i pokazywanie, z jakimi tragediami mierzą się niektórzy ludzie – zarówno wokół nas, jak i na świecie.
Żadne dziecko nie rodzi się rasistą
Naszym obowiązkiem jest wyjaśnianie dzieciom, czym jest rasizm, homofobia, transfobia czy antysemityzm. Żyjemy w świecie, w którym prędzej czy później się z nimi spotkają, a jako rodzice musimy dać im do rąk narzędzia, które pomogą im się z tymi problemami mierzyć.
Gdy trafiamy wspólnie na demonstrację, moi synowie widzą, że otaczają ich ludzie, którzy nie są obojętni. Chociaż nie żyjemy w idealnym kraju, widzą osoby, które chcą walczyć o to, aby był on jak najlepszym miejscem dla każdego z nas.
Nasze dzieci i tak wychowują się w świecie, który stara się ukształtować je w "odpowiedni" sposób. W szkołach uczone są jedynie o heteronormatywnej rodzinie. Babcie zabierają je do kościołów. W telewizji widzą seksistowskie przekazy.
Żadne dziecko nie rodzi się rasistą czy homofobem, dopiero od otaczających ludzi uczy się negatywnych zachowań i patrzenia na świat. Na szczęście działa to również w drugą stronę...
Dzieci uczą się przez naśladownictwo
Najważniejsze dla dzieci jest podążanie za przykładem bliskich osób. Jeśli więc pokazujemy im, że jesteśmy obojętni na cierpienie innych – one też takie będą. Jeśli będziemy zachowywać się agresywnie i negatywnie w stosunku do ludzi – możemy być pewni, że będą nas naśladować.
Jeśli jednak zamiast tego opatulimy ich tęczową flagą i wyjdziemy na ulicę, aby wspólnie mówić o tym, że każdy człowiek zasługuje na miłość i szacunek, pokażemy, jak istotne jest wsparcie tych, którzy akurat są krzywdzeni. Przyszłością tych dzieci jest zrozumienie innych w ich różności.
Chciałbym, aby moi synowie nauczyli się na demonstracjach jeszcze jednej rzeczy: jeśli w coś wierzysz, mów o tym głośno, nie bój się tego, że inni się z tobą nie zgadzają.
Przez najbliższe kilka dni w Polsce w wielu miastach odbywać się będą kolejne demonstracje w walce z queerfobią. Nie zostawajcie w domach. Zabierzcie dzieci, zapakujcie wodę i przekąski i pokażcie, że walczycie o to, aby ich świat był lepszy, bardziej kochający i bezpieczny.