5 kultowych kreskówek z naszego dzieciństwa, które zasługują na "wielki powrót"

Kacper Peresada
Za kilka dni swoją premierę będą mieli Animaniacy. To wielki powrót kultowej animacji Stevena Spielberga. Dla wielu millenialsów jest to jedna z najlepszych kreskówek w historii. W końcu była to idealna mieszanka rozrywki dla dzieci z żartami, które stworzone są z myślą o dorosłych.
5 kultowych kreskówek z naszego dzieciństwa, które zasługują na "wielki powrót" Fot. Jetsonowie

Najlepsze kreskówki lat 90-tych

Dlatego, gdy kilka miesięcy temu amerykańska platforma Hulu zapowiedziała, że Animaniacy (i jako ich część Pinky i Mózg) powrócą na ekrany naszych telewizorów, internet oszalał z radości. Zwłaszcza że według dziennikarzy razem z kreskówką mieli powrócić również scenarzyści, animatorzy i aktorzy, którzy byli odpowiedzialni za oryginalny sukces.
Oczekiwania w stosunku do rodzeństwa Animaniaków są więc bardzo duże. Pierwsze recenzje, jakie znajdziecie w sieci, są bardzo pozytywne, ale my musimy poczekać jeszcze dwa dni, zanim dowiemy się, czy twórcy zdołali udźwignąć ciężar oryginalnych pięciu sezonów, z których ostatni trafił do nas w 1999 roku.


Czytaj też: Czy Tom w końcu dopadnie Jerry'ego? Jest pierwszy zwiastun filmu z kultowymi postaciamia

Wczoraj natomiast w sieci pojawił się trailer najnowszego filmu o przygodach Toma i Jerry'ego. Bajki, która zadebiutowała niemalże 80 lat temu i która podzieliła kilka pokoleń na dwa rodzaje ludzi. Tych, którzy rozumieją Toma i tych, którzy nie mają pojęcia o życiu.

Kreskówki to od zawsze sposób na to, aby dorośli i dzieci mogli na chwilę uciec od ciężaru otaczającego ich życia. Głupkowate żarty, rozrywkowa muzyka i tworzenia w naszych mózgach wspomnienia, jak sami byliśmy dziećmi. To idealny przepis, żeby na chwilę zapomnieć o troskach i śmiać się razem z synem albo córką, jakbyśmy sami nigdy nie wyrośli z czasów oglądania dobranocek.

Z okazji powrotu tych dwóch klasycznych animacji postanowiłem wybrać 5 kultowych kreskówek lat 90-tych, które zasługuję na podobny los, jak Animaniacy, Tom i Jerry – na powrót na nasze ekrany.

Chojrak Tchórzliwy Pies

Animacja, która zadebiutowała w 1996 roku, zapadła w pamięć każdemu, kto chociaż raz miał przyjemność ją oglądać. Lata 90. były okresem, w którym twórcy kreskówek nie bali się szaleć, ryzykować i tworzyć historie mocno wchodzące w psyche człowieka, często przerażające, szalone albo nawet perwersyjne.

Chojrak w dużym stopniu opierał się na slapstickowym humorze, ale otaczający go świat był na tyle groteskowy, komiczny i straszny, że w produkcji zakochały się nie tylko dzieci przyciągane jego dziwacznością, ale również dorośli.

Nawet w czasach, gdy twórcy szczycili się przemycaniem dorosłych żartów w dziecięcych animacja Chojrak i tak przełamywał bariery. Mieszając komedię z horrorem i nie bojąc się przekraczać w nich granic i naprawdę przerażać młodych widzów. Jesteśmy ciekawi, co mogłoby powstać z Chojraka, gdyby jego twórca John R. Dilworth dostał okazję odświeżenie kultowego psiaka i jego starych właścicieli.

Darkwing Duck

Po powrocie do telewizji Kaczych Opowieści trzy lata o możliwym reboocie ich duchowego brata mówi się co kilka miesięcy. Zresztą najnowsza plotka o powrocie "kaczkowego Batmana" pojawiła się w mediach kilka dni temu, więc możemy spodziewać się, że reboot jest pewniakiem. Pytanie tylko, kiedy zostanie zapowiedziany.

Darkwing Duck było idealną mieszanką pięknej animacji, klasycznego animowanego humoru i akcji. Postać ta stała się oficjalnie częścią drugiego sezonu powrotnych Kaczych Opowieści, dlatego wiemy, że twórcy o nim nie zapomnieli.

Oczywiście nadzieje, że Darkwing otrzyma swój własny serial, mogą okazać się niespełnione. W momencie, gdy pandemia ogranicza kolejne premiery filmów, wytwórnie będą niechętnie podejmowały niepotrzebne finansowe ryzyko. Z drugiej strony koszt kilkunastu odcinków animacji jest nieporównywalnie mniejszy w stosunku do radości, jaką Disney mógłby dać milionom fanów na całym świecie.

Jetsonowie

Jetsonowie może i dostaną reboot, ale niestety będzie on z prawdziwymi aktorami i w formie sitcomu. Oznacza to tyle, że nawet jeśli nie będzie źle, to nie będą to Jetsonowie, o których prosiliśmy. Producentem serialu jest Robert Zemeckis i to on został reżyserem pilotażowego odcinka. I chociaż autor "Powrotu do Przyszłości" zapewnia, że "będzie dobrze", to trudno jest nam w to wierzyć.

Jetsonowie byli idealnym tworem swoich czasów. Odpowiedzią na Flinstonów, zabawną, ładnie narysowaną i zapadającą w pamięć. Sitcomowi Jetsonowie na pewno na chwilę zagoszczą w moim komputerze, aby ocenić czy twórcy byli w stanie, chociaż w małym stopniu odtworzyć czar, który znałem z oryginału. Ale tak czy siak, chcę otrzymać również nową wersję kreskówki.

Prawdziwe Potwory

Prawdziwe Potwory to chore gówno. Chciałbym udawać, że jest inaczej, ale dobrze pamiętam, co pomyślałem, gdy po raz pierwszy zobaczyłem tę kreskówkę. Że to chore gówno. I to przekonanie we mnie pozostało na zawsze.

Przez lata świat animacji opierał się na tym, aby tworzyć historie, które sprzedadzą zabawki, ale lata 90. naprawdę pozwoliły twórcom popuścić wodzy fantazji. Prawdziwe Potwory połączyć miłość do strachu ze śmiechem. Jednak PP skupiało się na tym drugim, przypominając w ten sposób niektórym widzom Potwory i Spółka.

Czytaj też: Tej jesieni zakochaj się w animacjach! Tych 8 poruszających filmów zapamiętasz do końca życia

Animacja ma nadal mocny following wśród wielu dorosłych, którzy proszą co jakiś czas w internecie, aby potwory wróciły. Niestety twórcy odpowiedzialni za tę produkcję są aktualnie zajęci rebootem "Rugrats", co powoduje, że istnieją marne szanse, aby studio Klasy Csupo było w stanie zająć się mniej popularną projektem.

Gumisie

Razem z moimi synami co jakiś czas odpalamy na Netflixie starsze kreskówki, na których dorastał ich tata. Sprawdzamy więc Smurfy, poznajemy przygody Lucky Luke’a, ale niestety nie mamy dostępu do Gumisi. Było coś magicznego w telewizyjnych dobranockach w niedziele. Właśnie wtedy w końcu leciały najlepsze rzeczy, wśród nich Gumisie.

Gumisie na zawsze zapadły mi w pamięć. Wspaniała piosenka, Bunia i moment, w którym dowiedziałem się, że między Gumisiami nie ma żadnych więzów krwi. Są to po prostu znajomi, którzy są do siebie podobni, a Bunia nie jest niczyją babcią.

Gumisie były idealnym przykładem miłej kreskówki, w której zabawa łączy się z przygodą. Nie były być może arcydziełem, ale zaskarbiły sobie miejsce w moim sercu. 65 odcinków, które wielokrotnie były powtarzane w naszej telewizji, spowodowały, że często zastanawiam się, jak mogłaby wyglądać ta historia w 2020 roku.