Im jestem starszy, tym bardziej uświadamiam sobie jaką zakutą pałą zdarza mi się być. Ładnych parę lat temu żarty z weganizmu uważałem za coś śmiesznego. Jednym z podpunktów zawsze były dyskusje o tym, że wegańskie burgery nie powinny być tak nazywane, bo to bezmięsne kanapki.
Naprawdę – traciłem czas na rozmowy o tym, jak powinna nazywać się kanapka. Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie, że ktoś nazywa schabowym coś, co zostało zrobione z soi albo twierdzi, że grill musi być wypełniony mięsem, inaczej nie można używać tego określenia.
Na szczęście mam to już za sobą. Nie muszę być fanem wegetariańskich burgerów, ale nazewnictwo stało się dla mnie kompletnie obojętne. Co innego, gdy chodzi o burgery stworzone na podstawie "roślinnego mięsa". W tym wypadku jestem wielkim fanem i z uśmiechem na twarzy sprawdzam informację o każdą kolejnej bezmięsnej wersji burgerów dostępnej w Polsce.
Postanowiłem więc przygotować listę najciekawszych i najlepszych burgerów zrobionych z "niemięsa", które możecie zjeść w największych polskich miastach.
Poniższe opcje testowałem w różny sposób. Czasami za obiad zabierałem ze sobą zaangażowanych wegetarian. Innym razem były ze mną moje dzieci. Testy prowadziliśmy w profesjonalny sposób. Gryzłem kanapkę, a następnie oceniałem, czy jest smaczna.
1) Krowarzywa
Od początku istnienia lokali pod marką Krowarzywa nie zjadłem w nich burgera, który by mi smakował. Po prostu ich warzywne kotlety zawsze uważałem za nudne i mdłe. To się zmieniło, gdy pojawiły się u nich burgery amerykańskiej firmy Beyond Meat.
Zdaniem ludzi, którzy podobno się znają na gotowaniu, w Krowarzywach za długo smażą warzywne mięso Beyond Meat, co sprawia, że traci ono część walorów smakowych. Nie jestem w stanie z tym dyskutować. Wiem jedno – dla mnie to najlepszy wegański burger w mieście.
Idealne dodatki powodują, że mam częściej ochotę na bezmiesną wersję niż tę dla "prawdziwych chłopów". Fakty są takie, że mięsne burgery mam ochotę jeść mniej więcej dwa razy w roku, w trakcie sezonu food truckowego. Z kolei po te wegańskie chętnie sięgam regularnie.
2) Bobby Burger
Bobby jako jedyna sieciówka w Polsce zamawia wegańskie "mięso" od Lindy McCartney. Firma żony byłego Beatlesa produkuje znane w Europie bezmięsne kotlety na bazie białka sojowego. Gdy Bobby wprowadzał wegańskie burgery, dostępny był u nich tylko jeden rodzaj hambuksa o nazwie "Power Plant". To była bardzo podstawowa wersja, ale mimo to smaczna. Nie zachwyciła mnie tak jak Beyond Meat w Krowarzywach, ale i tak byłem zadowolony z testów.
Na szczęście teraz, w większości restauracji Bobby’ego, w każdym hamburgerze z menu mięsnego można wymienić kotleta wołowego na wersję bezmięsną. Oznacza to, że BB ma teraz największą ofertę bezmięsnych kanapek w Polsce. Gdy większość knajp w Warszawie oferuje jednego, maksymalnie dwie opcje dostępne z "niemięsem", w Bobbym ich liczba jest dwucyfrowa.
3) Pizza Boyz
Chcę podkreślić, że fakt propsowania produktów Beyond Meat w lokalach Pizza Boyz nie oznacza, że ich placki nie są obrazą dla każdego fana prawdziwej pizzy. Jednak, choć pogardzam ich pizzą, muszę przyznać, że burgery bez mięsa z Pizza Boyz są warte przetestowania.
Zwłaszcza że w PB podchodzą do tematu w sposób kreatywny, więc często zmieniają ofertę i dorzucają do burgerów np. cheetosy, górę sera czy inne "pornfoodowe" dodatki, dzięki którym ich kanapki świetnie wyglądają na Instagramie. Jedzenie jest dobre i lajki też się zgadzają.
4) Burger King
Podkreślmy, że ludzie odpowiedzialni za wprowadzenie wegańskich kotletów do menu Burgera Kinga nie są mistrzami marketingu. Było sporo szumu wokół tej nowości w ofercie amerykańskiej sieci fastfoodowej, ale szybko okazało się że, choć kanapki w ofercie BK zawierają "bezmięsne" kotlety produkowane przez firmę Unilever, żadna z nich nie jest nawet wegetariańska. Dlaczego? Bezmięsne kotlety są przygotowywane na tych samych grillach, co wersje z wołowiny.
Oznacza to, że w trakcie przygotowania wegański kotlet nasiąka tłuszczem zwierzęcym, zamieniając się w bardzo niewegetariański kotlet. Jem mięso, więc nie był to dla mnie wielki problem, ale trzeba przyznać, że trzeba być osobą szczególnie utalentowaną, by wprowadzić na rynek produkt stworzony z myślą o konkretnej grupie ludzi, a następnie doprowadzić do sytuacji, w której ta grupa nie zechce go tknąć.
Mimo to kanapki w BK są smaczne. Jeśli jecie mięso, ale jesteście ciekawi oferty Burger Kinga możecie wypróbować inną opcję.
5) Meet & Fit
Jako pierwsza knajpa w Polsce oferowali zarówno kotlety Beyond Meat, jak i mięso od Lindy McCartney. Podobno jest to najlepiej przygotowywane niemięso w tym kraju, ale szczerze mówiąc, nie umiem stwierdzić, czy to prawda. Kanapki są bardzo poprawne, ale jeśli mam być szczery to wszystko co mogę powiedzieć.
Zjadłem tam wegańskie wersje burgerów już dwukrotnie, ale zapomniałem o nich dość szybko. Nie ciągnęło mnie do powrotu, choć moi znajomi przekonują mnie, że tutaj idealnie smażą kotlety. Może to prawda, ale i tak wolę Krowarzywa.