Kiedy kobieta prosi mężczyznę o rękę. Rozmawiałem z facetami, którym oświadczyły się ich partnerki

Kacper Peresada
Gdy usłyszał, że jego dziewczyna pyta, czy zostanie jej mężem, był w szoku. Często rozmawiali o małżeństwie, więc planował romantyczne oświadczyny, kupił nawet pierścionek i czekał na dobrą okazję. Tymczasem to jego narzeczona uklękła przed nim i poprosiła go o rękę.
Fot: Progressive Insurance/Unsplash
– Pierścionek zaręczynowy czekał w szafie od miesiąca – opowiada Antek. Zaplanował wycieczkę-niespodziankę, czekał na odpowiedni moment, aby porwać kobietę swojego życia i oświadczyć się jej. Nie zdążył.

– Pamiętam, że wybiegła na chwilę z domu, żeby odebrać paczkę od kuriera, a gdy wróciła, spocona i zziajana, i po prostu spytała mnie, czy zostanę jej mężem – mówi. Nie było przygotowań, drogich restauracji, bukietu róż. Po prostu jego dziewczyna uklękła przed nim i zapytała, czy Antek nie chciałby się z nią ożenić.

Mój rozmówca przyznaje, że rozmawiali o tym parę razy. – Powiedziałem, że moim zdaniem oświadczyny w wykonaniu dziewczyny są super. Przyznała mi rację. Antek nie spodziewał się jednak, że jego partnerka zdecyduje się na taki krok. – Myślałem, że to tylko takie gadanie, dlatego zacząłem planować swoje oświadczyny, ale ona zrujnowała moje plany.


Czytaj też: Jest prawniczką od rozwodów, widziała już prawie wszystko. "Wystarczy udowodnić 1 procent winy"

O całym wydarzeniu opowiedział swoim kumplom, byli zachwyceni. Rodzice Antka – trochę mniej. – Moja mama uważała, że to ja powinienem załatwić całą sprawę. Na szczęście szybko jej przeszło. Rodzina skupiła się na organizacji ślubu i wesela, a ciotki wpadły w zachwyt, gdy dowiedziały się, że zostałem poproszony o rękę – śmieje się Antek.

Dodaje, że jego zdaniem oświadczyny powinny być przemyślaną decyzją o wspólnym życiu, którą podejmuje dwoje dorosłych ludzi. Mniejsze znaczenie ma to, kto kogo poprosi o rękę.

Poprosiłam go o rękę na koncercie Beyonce

– Byliśmy na koncercie Beyonce i Jaya–Z – wspomina Tomek. Gdy szli na stadion, jego dziewczyna dopytywała, którą piosenkę lubi najbardziej. Nie mógł się zdecydować i nie rozumiał, skąd to pytanie. Okazało się, że partnerka Tomka chciała wybrać najlepszy moment do tego, by poprosić go o rękę.

Tomek poznał swoją narzeczoną 10 lat wcześniej w serwisie Grono.net. Początkowo byli jedynie znajomymi, ale z czasem zaczęli czuć do siebie coś więcej. Rozmawiali non stop na Gadu–Gadu, zaczęli też spotykać się coraz częściej.

Tomek miał za sobą trudny związek, jego nowa dziewczyna pomagała mu się pozbierać emocjonalnie. Jej wsparcie sprawiło, że Tomek szybko zaczął coś do niej czuć. Jednak oboje bali się zrezygnować z przyjaźni na rzecz związku. Ostatecznie jednak postanowili zaryzykować.

– Gdy na koncercie rozległo się "Crazy in Love" w wykonaniu Beyonce, spojrzała na mnie i spytała, czy się z nią ożenię. Było to bardzo… casualowe – śmieje się Tomek. Odpowiedział, że tak, a mimo jego obecna żona przez cały utwór tłumaczyła mu, że to nie żart i naprawdę prosi go o rękę.

– Wiele razy rozmawialiśmy o ślubie, ale za każdym razem, gdy zbierałam się do zadania tego sakramentalnego pytania, nie mogłam odpędzić od siebie myśli, że mogłabym usłyszeć odmowę – wyjaśnia Kasia, narzeczona Tomka.

W rozmowie ze mną oboje przyznają, że nie przywiązują wagi do ról, które społeczeństwo przypisuje płciom. Nie chcą powielać narzuconych schematów, ich życie przede wszystkim ma odpowiadać im. – My najlepiej znamy nasz związek. Nikt nie ma prawa sugerować, jak on ma wyglądać – podkreśla Tomek.

Gdy Kasia mówiła znajomym, że niebawem będzie zaręczona, ci nie mogli pojąć, skąd o tym wie. – Pytali, czy przypadkiem znalazłam pierścionek w szufladzie Tomka – mówi. – Nikt nie wpadł na to, że to ja zamierzam poprosić o rękę.

Moja rozmówczyni dodaje, że te zaręczyny były naprawdę wyjątkowe. – Wiele dziewczyn marzy, aby to była wyjątkowa chwila. Jestem pewna, że żadna nie może powiedzieć, iż oświadczyła się mężowi w trakcie koncertu Beyonce – śmieje się.

Gry, czipsy i miłość

– Pamiętam, że grałem w "Bioshock" i żarłem Cheetosy – opowiada Kacper, który ślub wziął 5 lat temu. Wszystko wydarzyło się w pewien kwietniowy weekend, który zamierzał spędzić na prostych rozrywkach – popijając piwo, jedząc czipsy i grając w gry. – Leżałem na kanapie pokryty okruszkami czipsów, na sobie miałem wczorajszą koszulkę i majtki, w których spałem – wspomina.

Nagle jego dziewczyna wyszła z kuchni, spojrzała na niego ze słabo maskowanym politowaniem, a następnie zapytała, czy zostanie jej mężem. Odpowiedział, że tak.

Kacper podkreśla, że jego dziewczyna nigdy nie lubiła czekać. Jeśli chciała, aby coś się wydarzyło, od razu przechodziła do rzeczy. Właśnie za to ją kocha. – Oboje uważaliśmy, że oświadczyny nie są jakimś superważnym, romantycznym wydarzeniem. To po prostu efekt rozmów z partnerem, zrozumienia jego potrzeb i realistycznego patrzenia na wspólną przyszłość.

Kacper przyznaje, że te oświadczyny nie były wyjątkowe, ale i on, i jego żona, uważają, że nie powinny mieć takiego charakteru. – Chodzi tylko o jedno pytanie, które jest następstwem lat wspólnego życia. Wyjątkowe jest to, co poprzedzało to pytanie, a nie fakt, że ktoś w tym czy innym miejscu, pyta cię, czy zgadzasz się na małżeństwo.

Kacper i Kasia nigdy nie starali się opierać swojego związku na heteronormatywnych zasadach, które wpajano im gdy byli dziećmi. Kasia dodaje, że zawsze złościły ją znajome, które opowiadały o tym, jak czekają, aż ich facet w końcu się oświadczy.

– Wkurza mnie to. W ten sposób kobiety trzymają się tradycyjnych ról płciowych i często same godzą się na brak równości w związku. Skoro faktycznie chcą spędzić z kimś resztę życia, po prostu powinny to powiedzieć – mówi Kasia.

Jej mąż dodaje, że nie wszyscy ich znajomi byli w stanie zrozumieć, dlaczego był zachwycony faktem, że to jego dziewczyna poprosiła go o rękę. Niektórzy sugerowali, że tego typu zaręczyny świadczą o jego braku męskości. – Dla mnie to bez znaczenia. Nie chcę być w związku po to, aby czuć się męsko. Chce w nim być szczęśliwy. Tylko to się dla mnie liczy.