Uzależnienie, agresja, izolacja od społeczeństwa – właśnie tak wielu rodziców widzi świat gier komputerowych. Są w błędzie. Gry to rzeczywistość, w której na co dzień funkcjonuje 2,5 miliarda ludzi, czyli jedna trzecia mieszkańców Ziemi. Im szybciej się z tym pogodzicie, tym szybciej dzieci przestaną patrzeć na was jak na dinozaury z mema.
Gry to w sumie nic nowego, ludzie uwielbiają je od tysięcy lat. Wszyscy się na nich wychowywaliśmy. Nasze babcie grały głównie w warcaby czy szachy, nasi rodzice – w karty i planszówki, ale zasada zawsze była taka sama. Chodziło o to, by wymyślić jakąś historię, a potem opowiedzieć ją poprzez grę. Resztę dopowiadaliśmy sobie sami, dzięki potędze wyobraźni.
Z czasem wymyślano rozwiązania, które coraz bardziej wspomagały wyobraźnię. Kiedyś, bawiąc się w wojnę, mieliśmy do wyboru jedynie szachy albo plastikowe żołnierzyki. Z kolei komputery pozwalały tworzyć gotowe światy, w których wyobraźnia przydawała się nieco mniej, a bardziej w cenie były refleks i dobra koordynacja. Tak doszliśmy do współczesności, gdy rozgrywka nie jest ograniczona do 64 pól szachownicy, a gracz odpowiada za ruchy ogromnych armii, a nawet sam może wziąć udział w walce.
Rozrywka, uzależnienie, agresja
Miałem szczęście, bo wychowywałem się w domu, w którym nie patrzono na gry jako na coś złego. Moja mama czasami narzekała, że razem z bratem prawie w ogóle nie bawimy się na powietrzu, ale i tak ani ona, ani ojciec, nie starali się zwalczać naszego zamiłowania do grania. Do dzisiaj mam gdzieś nagrania na VHS, na których widać, jak zapatrzony w ekran siedzę razem z bratem i wspólnie próbujemy przejść kolejny poziom "Risky Woods" albo "Electro Body".
W tamtych czasach gry były jednak mało popularną rozrywką. Gdy 7 lat temu urodził się mój starszy syn, świat wyglądał zupełnie inaczej. Gaming stał się czymś, co było obecne wszędzie. Być może ta popularność gier sprawiła, że wielu osobom ta nieszkodliwa rozrywka zaczęła kojarzyć się z czymś złym, niszczącym dzieciństwo i prowadzącym do uzależnienia.
Najpopularniejszy zarzut pod adresem gier to ten, że wywołują agresję u nastoletnich graczy. Zdaniem niektórych osób to, że dzieci oglądają zabijanie na ekranach komputerów, może prowadzić do tego, że w będą one bardziej agresywne w prawdziwym życiu.
Jak jest naprawdę? Odpowiedzi dostarcza bardzo duże badania przeprowadzone niedawno w Nowej Zelandii. Naukowcy przebadali 21000 osób. Tak duża próba pozwoliła im ogłosić, że nie ma żadnego widocznego związku między agresywnym zachowaniem a grami komputerowymi.
"Call of Duty" jak tenis czy piłka nożna
Niektórzy twierdzą jednak, że nawet jeśli gra ma minimalny wpływ na wzbudzanie agresji, to z czasem ten wpływ się kumuluje, doprowadzając do niebezpiecznych zmian w psychice gracza. Nie ma jednak żadnych powodów, aby wierzyć w takie opinie. Naukowcy mają z kolei dowody na to, że gry mogą mieć wręcz pozytywny wpływ na ludzi.
Zmiany w postrzeganiu gier idą jednak w dobrym kierunku. Dziecko, które myśli o tym, by zostać zawodowym graczem, coraz rzadziej bywa obiektem żartów członków rodziny na imieninach u cioci. Rodzice coraz częściej decydują się na rozwijanie talentu swoich grających pociech, tak samo, jak ci, którzy w soboty wożą swoje dzieci na lekcje tenisa czy mecze piłki nożnej. Motywacja jest ta sama – rozrywka, ale i poszukiwanie zajęcia, które w przyszłości może zaowocować karierą.
Gry coraz częściej postrzegane są jak sport, a zatem na granie trzeba patrzeć tak jak treningi na boisku czy na basenie. Podobnie jak w przypadku piłki nożnej, może okazać się, że zdobyte w ten sposób umiejętności do niczego się nie przydadzą, ale przy okazji dzieci zawierają nowe znajomości, które mogą w przyszłości zaważyć na ich sukcesie życiowym.
Wszyscy grają w gry
Zwłaszcza ten ostatni aspekt jest istotny. Znam wiele osób, które w sytuacjach poznawania ludzi twarzą w twarz nie są w stanie wykrztusić z siebie słowa. Powody mogą być różne, istotne jest jednak to, że w sieci te problemy zanikają, a gracze, skupieni na rozgrywce, stają się rozmowni i chętnie nawiązują znajomości.
Wielu rodziców martwi się, że ich dzieci siedzą same w pokoju przed komputerem i nie zdobywają przez to umiejętności przydatnych w kontaktach z innymi ludźmi. Zapominają jednak o tym, że młodzi gracze mają na głowach słuchawki z mikrofonem i non stop są w kontakcie z innymi uczestnikami rozgrywki.
Niedawno opublikowane wystąpienie z popularnego cyklu TEDx pokazuje typową amerykańską "Soccer Mom", która opowiada o tym, jak zmienił się jej stosunek do gier po rozmowie z synami. "Mamo, wszyscy ludzie, których znamy, grają w gry" – cytuje jednego z nich Cara Lane, autorka wystąpienia. To prawda, granie stało się powszechnym zajęciem, dlatego, jeśli twoje dziecko chce grać, nie traktuj go jak wyrzutka społecznego, chyba że chcesz, by ono z kolei traktowało cię jak skamielinę.
Nie mogę się doczekać, gdy moi synowie będą w odpowiednim wieku, abyśmy mogli razem spędzać więcej niż 20 minut przed PlayStation. Zacieram ręce na myśl o wspólnych zarwanych nockach przy "Call of Duty" i "Fifie". Kocham moje dzieci i jeśli gry będą ważną częścią ich życia, też chcę w tym uczestniczyć.
A jeśli nie? Wtedy zmuszę ich do grania, żeby mieć usprawiedliwienie przed samym sobą, że tyle czasu spędzam przed kompem.