Fajnie jest zrobić coś zaskakującego – a więc zrobiliśmy. Startujemy z całkowicie nowym projektem, serwisem dla mężczyzn, jakiego w Polsce jeszcze nie było. Ktoś musi być pierwszy, prawda? Czujemy się świetnie w roli pionierów. No dobra, ale dlaczego "dad"? I dlaczego "Hero"? Po kolei.
To jest dadHERO, nowy lifestyle'owy serwis o nas – mężczyznach i ojcach. Zanim go obejrzysz, zacznijmy od kilku słów wprowadzenia. Są niezbędne, by rozwiać ewentualne wątpliwości, że zrobiliśmy najgłupszą rzecz, jaką da się wymyślić – a więc, że stworzyliśmy poradnik dla mężczyzn, który ma mówić, jak wszystko w życiu robić perfekcyjnie. W żadnym wypadku.
Pierwsza rzecz: dlaczego serwis lifestyle'owy? To proste, każdy facet ma swoje pasje i "zajawki", dzięki którym życie ma smak. To im poświęcamy czas, zaprzątamy sobie głowy (czasem wręcz je tracimy), dzięki nim mamy wspomnienia, przyjaciół i miejsca, do których wracamy po "więcej". My też mamy takie pasje – i właśnie o takich pasjach chcemy opowiadać w dadHERO.
U ojców ten apetyt na życie jest jeszcze większy. Jeśli jesteś ojcem (lub będziesz nim niebawem), masz wszystkie niezbędne supermoce – umiesz nieźle zmienić pieluchę, całkiem dobrze położyć do snu, spoko ogarniasz śniadania, obiady i kolacje, dajesz radę z prasowaniem, praniem, sprzątaniem, chodzisz na spacery, na plac zabaw, pomagasz w odrabianiu lekcji i we wchodzeniu na drzewa.
Odwozisz na randki i przywozisz z koncertów, umiesz z daleka wyczuć zapach Iqosa - a z jeszcze większej odległości ten moment, gdy w portfelu twojego nastolatka skończyło się kieszonkowe. Jesteś jak scyzoryk szwajcarski, bo masz wszystkie niezbędne funkcje i sprawności – i jak ninja, bo potrafisz o trzeciej w nocy po ciemku bosymi stopami przejść przez pokój zasłany klockami Lego i nie wydać żadnego dźwięku. Niczym Rutger Hauer z "Łowcy androidów" widziałeś rzeczy, o których ludziom się nie śniło (na przykład kanapkę z serem wciśniętą między kartki podręcznika do polskiego, masłem "na zewnątrz").
Mimo to wciąż trwasz na posterunku – nawet jeśli oznacza to przysypianie w karykaturalnej pozycji na kanapie (z jednym okiem nieustannie w trybie czuwania), gdy dzieci wreszcie pójdą spać. Niemożliwe nie istnieje, a jeśli kiedykolwiek istniało, dawno uciekło na wieść o tym, że się zbliżasz.
Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą. Czasami styranym, często bezradnym i zagubionym, niekiedy pomazanym flamastrami permanentnymi (notatka do siebie – następnym razem lepiej chować markery przed dziećmi), ale nieustająco zachwyconym z powodu najlepszego życia, jakie mogłeś otrzymać w prezencie.
Jest genialnie – masz to, czego pragnie każdy mężczyzna (nawet jeśli nie chce się przyznać), a przy tym pozostajesz tym, kim zawsze chciałeś być: sobą. Jesteś tym samym człowiekiem ze zdjęcia w dowodzie osobistym, tym który jarał się "Star Trekiem", zarywał noce, by oglądać playoffy NBA i grać w "Fallouta".
Nie zapomniałeś, że nie składasz się jedynie z pieluch, wywiadówek i odcinków "Świnki Peppy", ale z krwi i kości, z pasji i emocji. W jakiś niesamowity sposób te pieluchy, świnka Peppa (i zupa marchewkowa na suficie) pasują do "Fallouta", twoich ulubionych Nike'ów Air Max i ośmiu sezonów "Gry o tron".
Jesteś taki jak my – i o takich mężczyznach, perfekcyjnie niedoskonałych, ale spełnionych życiowo szczęściarzach, którzy cieszą się życiem każdego dnia, jest dadHERO. Witamy na pokładzie!
To zupełnie nowy serwis w Grupie naTemat. Ale – jak już się rzekło – lubimy robić różne rzeczy jako pierwsi, i lepiej niż inni. A skoro już tu jesteś, to podrzucamy kilka tekstów. Jak ten, w którym nasz autor zdradza, czego nauczyła go 11-letnia córka. W innym faceci dzielą się swoimi lifehack'ami na urlop z dzieckiem, a w jeszcze innym na poważnie dowiesz się, jak to jest być ojcem po rozwodzie.