Czy jako rozwodnik możesz być dobrym ojcem? Odpowiedź jest prosta: możesz. A nawet musisz, jeśli chcesz być przez dzieci kochany i szanowany. No i jeśli chcesz zrekompensować swoim pociechom cierpienie z powodu rozpadu waszej rodziny, bo to zawsze jest cierpienie. Nie zamierzam cię tutaj oszukiwać.
Zakładam, że kochasz swoje dzieci ponad wszystko na świecie. Zakładam, że chcesz dla nich jak najlepiej i chcesz złagodzić ich cierpienie. Zakładam, że masz poczucie winy (choć być może nie ty zawiniłeś, to nigdy winna nie jest wyłącznie jedna ze stron), ale też, że zostało w tobie tyle siły, by walczyć o miłość do dzieci i pracować nad sobą i swoimi słabościami. Jesteś facetem, mężem już nie, ale ojcem na zawsze.
Zakładam też, że dzieci mieszkają z ich matką, twoją byłą żoną. Mieszkamy w Polsce, statystyki są nieubłagane, sądy przyznają prawo do opieki nad dziećmi głównie matkom, choćby czasami było to bezsensowne. I zakładam, że mimo wszystko chcesz być dobrym ojcem-rozwodnikiem. Musisz więc pamiętać o tych kilku sprawach.
Alimenty
Zacznijmy od postaw. Nie płacisz? Uchylasz się, procesujesz, kombinujesz, zaniżasz dochody, ściemniasz? Wiesz co? Może nie czytaj dalej. Jeśli nie płacisz, nie za bardzo mamy o czym rozmawiać, a moje słowa i tak będą jak grochem o ścianę.
Te pieniądze, choćby twoja żona była rozrzutna ponad miarę, choćby jej rozrzutność była powodem waszego rozstania, nie są dla niej. Są dla twoich dzieci. Jeśli więc ich nie płacisz, okradasz własne dzieci. Tak, brzmi groźnie, ale dokładnie tak jest, okradasz. Chyba jasne, że dobrym ojcem dla własnych dzieci nie może być złodziej.
Zatem płacz i płać. Pracuj i płać, a jak nie masz z czego, to negocjuj, rozmawiaj, tłumacz (w razie potrzeby – jeśli między tobą i twoją byłą żoną jest naprawdę źle – przez pośredników), ale się nie uchylaj. Jeśli rozwód orzeczono z twojej winy i płacić musisz też alimenty na żonę, też zagryź zęby i płać. Branie na klatę konsekwencji własnego postępowania jest tym, co odróżnia chłopców od mężczyzn, jakkolwiek banalnie to brzmi.
Rozwód potraktuj jako szansę
Tragedia i trauma. Tym jest rozwód najczęściej dla większości par, zarówno mężczyzn, jak i kobiet. No jest. Ale czas leczy rany, a żałoba zawsze mija. Jeśli jeszcze u ciebie nie minęła, to kiedyś minie. Tak to działa.
Mleko się rozlało, potraktuj rozwód i rozstanie z dziećmi, to że widzisz się z nimi w określonych godzinach w określone dni miesiąca, jak szansę. Pewnie, że chciałbyś je widzieć codziennie, jak kładą się spać i rano, kiedy wstają. No ale wybrałeś (lub los za ciebie wybrał) inną drogę, to już nie wróci.
Pewien mój znajomy spytał mnie kiedyś ze współczuciem, czy w ogóle widuję się z synem. Jego syn, w tym samy wieku co mój, mieszka piętro nad nim, widzą się codziennie. Odparłem pytaniem: "A ty, kiedy ostatnio kilka godzin rozmawiałeś z synem? Kiedy odłożyłeś telefon? Kiedy go przytuliłeś i powiedziałeś mu, że go kochasz?". Mina mu zrzedła…
No właśnie! Rozwód może być twoją szansą, żebyś nawiązał ze swoimi dziećmi nowe relacje. Może nie częste, ale głębsze. Psychologowie przekonują, że to możliwe, nie odbierają szansy nikomu i nawet zachęcają. Do długich rozmów, prawdziwych zabaw, wspólnej nauki, śmiechu i płaczu.
Daj wam czas
Żeby to było możliwe, musisz ten czas, który został ci dany (przez sąd, przez byłą żonę, przez same dzieci, które w nastoletnim wieku nie znajdują już dla ciebie tyle czasu), wykorzystać na maksa.
Przypomnij sobie, kiedy mieszkaliście razem. Pracowałeś długo i go nie miałeś. Chciałeś odpocząć, oddać się swoim pasjom, chciałeś być wolny, a dziecko tę wolność ograniczało. Byłeś jak mój znajomy, który poważnie z 13-letnim synem rozmawiał raz na miesiąc.
Ty bądź dla swoich dzieci na 100 procent, kiedy jesteś z nimi. Olej smartfona, nie patrz na maile, odłóż gazetę i wyłącz Netflixa. Nie zachowuj się tak, jak ojcowie, których zobaczyć możesz w galeriach handlowych. Jak łatwo tam rozpoznać rozwodników! Snują się z dziećmi, nie wiedzą o czym z nimi rozmawiać, zerkają w telefon, mają rozkojarzone miny.
Są zdruzgotani, bo nie umieją obcować ze swoimi dziećmi. Kiedy mieszkali razem one albo ogarniały się same, albo wychowywała je matka, albo spały. A tu nagle trzeba się zająć własnym dzieckiem. Ty potraktuj te chwile, których jest dużo mniej, jako wasz czas. Psychologowie mówią, że to czas kwalifikowany, czyli poświęcony wyłącznie sobie nawzajem. Bez dodatków, kina, restauracji, spotkania z innymi dziećmi. Na to zawsze znajdziecie czas.
Znajdź siłę spokoju
Nie rozwiedliście się z miłości, tylko dlatego, że chcieliście się rozwieść. Trochę trudno mi uwierzyć, że relacje między wami są idealne. Idealnie jeśli są dobre, ale to rzadkość, więc pozwól, że będę sceptyczny. Ty masz coś do niej, ona do ciebie.
Ten żal daje mnóstwo fałszywych podpowiedzi. Doszło do ciebie, że żona o tobie źle mówi? Chcesz się odgryźć. Chcesz dzieciom powiedzieć, że matka nie ma racji i jest złą kobietą. Siedzi w tobie zadra, ponieważ cię zdradziła? Chcesz im to wykrzyczeć, że to ona jest winna, nie ty.
Zachowaj spokój, bądź jak mistrz Yoda. Nigdy, przenigdy, nie mów przy dzieciach źle na ich matkę. Nie rozgrywaj nimi bokserskiego pojedynku między wami, bo one nie są niczemu winne. Masz je w pierwszej kolejności chronić przed następstwami tragedii waszego rozwodu, a nie przekabacać na swoją stronę.
Być może kiedy dorosną, kiedy już będą naprawdę dorosłe, przedstawisz im swoją wersję (bądź uczciwy i pozwól też zrobić to byłej żonie). One same zdecydują, co myśleć. Ale do kiedy są dziećmi, nie wolno ci traktować ich jako żołnierzy w twojej prywatnej wojnie z byłą żoną. Koniec, kropka.
Nie czyń dziecka pośrednikiem
Rozwód rozwodzi parę, ale nie rodziców, napisałem to już wcześniej. Zatem nie traktuj dzieci jako posłańców albo pośredników. Nie mów im, żeby powiedzieli coś mamie albo poprosili ją o coś. Odwagi, sam to zrób. Jeśli na swoją byłą nie możesz patrzeć, a na sam dźwięk jej głosu nóż ci się otwiera w kieszeni, użyj maila. Jeśli wciąż nie wystarcza, użyj pośrednika – przyjaciela, prawnika, kogokolwiek.
Ale niech tym pośrednikiem nie będzie dziecko, bo ono ma prawo do dzieciństwa. Nie musi brać na siebie waszych konfliktów. A czyniąc go posłańcem w waszych sprawach, sprawisz, że weźmie na siebie te konflikty. Tak właśnie działa psychika dziecka. Ono myśli, że wasz rozwód to jego wina! Nie do wiary, ale tak właśnie jest. Musisz zrobić wszystko, żeby dzieci z tego błędu wyprowadzić.
Nie jako szpieg
Może ty ją wciąż kochasz? Może wspólne lata były tak cudowne, że po czasie zaczynasz zapominać, dlaczego się rozstaliście? Może fakt, że cię zdradziła (albo ty ją) wcale nie osłabił siły twojego uczucia do byłej żony? Nie musisz się zwierzać z tego mnie, porozmawiaj sam ze sobą.
Jeśli jednak odpowiedź jest twierdząca na któreś z tych pytań, to nie rób z dziecka szpiega. Nie wypytuj o to "co u mamy", nie komentuj jej nowego związku, nie traktuj dziecka jako sojusznika w walce o (być może) naprawienie wszystkiego. Dzieci rozwodników błyskawicznie dojrzewają, choć wcale się o to nie prosiły.
Nie pogłębiaj tego procesu i nie czyń dzieci dorosłymi wbrew ich naturalnemu rozwojowi. Kiedy traktujesz dziecko jako szpiega, mimowolnie wciągasz je w grę, w której – według psychologów – w ogóle nie powinno uczestniczyć.
Nie zgadzaj się na wszystko
Dzieci rozwodników bywają sprytne. Doskonale zdają sobie sprawę, że rodzice mają poczucie winy. A przynajmniej jedno z nich. Może nie kiedy są kilkulatkami, ale już jako nastolatkowie doskonale rozpoznają, który rodzic jest łagodniejszy i bardziej skory do ustępstw.
Zamieniają się w graczy o swoje korzyści. To tylko dzieci, ale nagle zaczynają wiedzieć, które z rodziców o co poprosić. Którym i jak manipulować. To droga donikąd. Miłości nie kupisz, a płacąc za nią sprawisz tylko, że żądania będą rosły, a dziecko rozpieścisz i przyzwyczaisz do tego, że wszystko mu wolno.
Czasami postaw się i powiedz "nie". Nie dla zasady, ale wtedy, kiedy naprawdę czujesz, że powinieneś. Większy szacunek i większą miłość zyskasz wyznaczając granice dziecku niż przekonując je, że granic nie ma "bo przecież jesteś rozwodnikiem". Nie musisz się na wszystko zgadzać, nie powinieneś niczego robić wbrew sobie. Wyrażaniem zgody na wszystko niczego nie kupisz. Wręcz przeciwnie.
Spiesz się powoli
Jeśli minęło już trochę czasu od waszego rozwodu, a ty znalazłeś sobie kogoś, to spiesz się powoli. Nie narzucaj się dziecku ani z nowym związkiem, ani z nową sytuacją. Ono nie ma obowiązku zostać członkiem twojej nowej rodziny. To znaczy jest twoim dzieckiem, a nie twojej nowej partnerki. I ma pozostać twoim synem/córką, a nie bratem/siostrą dzieci twojej partnerki.
Macocha twojego dziecka też powinna nie narzucać się, nie wchodzić w rolę matki, którą dziecko przecież ma, a której zastępowania nie potrzebuje. Odwróć sytuację, to bardzo pomaga. Chyba nie chciałbyś, żeby nowy partner twojej żony za bardzo wczuwał się w rolę ojca? W ogóle byś nie chciał, żeby cię zastępował!
O nowym związku informuj powoli. Nie wrzucaj dzieci na głęboką wodę, bo natłok informacji może je przytopić. Zacznij od poznania, potem spędźcie ze sobą trochę więcej czasu. Jeśli dostrzeżesz akceptację dla nowej sytuacji, posuwaj się dalej. Jeśli wręcz przeciwnie, cofaj się i czekaj. Musisz być trochę jak saper, cierpliwy saper.