"Przestań się mazać, ty chłopak czy baba jesteś?". Tato, tak poślesz syna na kozetkę, tego chcesz?

Michał Sobolewski
20 maja 2022, 11:14 • 1 minuta czytania
- Przestań się mazać, ty chłopak czy baba jesteś - usłyszałem za plecami na placu zabaw i aż podskoczyłem. XXI wiek, wiedza psychologiczna dostępna dla każdego w smartfonie, którego prawie nie wypuszczamy z ręki, a chłopcy dalej - zimny chów. Typowy ojciec synowi nie da się mazać, bo to oznaka słabości, a on - przyszły samiec alfa na słabość nie powinien sobie pozwalać.
Chcesz wychować twardziela? Ale właściwie dlaczego? Fot. Dereka Owensa na Unsplash
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Kiedy sami nie do końca radzimy sobie z własnymi emocjami, nikt nas nie nauczył, jak sobie z nimi radzić, trudno nam znaleźć sposób na oswajanie emocji dziecka. A już najgorzej idzie nam z synami, bo oni powinni być twardzi, dzielni i nie płakać. A dokładniej nie mazać się. Jesteśmy już o krok od ośmieszania, zamiast oswajania. 

Po co są nam emocje

Emocje po pierwsze nie pojawiają się znikąd, zawsze są odpowiedzią na jakiś bodziec. Nawet jeśli wydaje ci się, że dziecko płacze bez powodu, to niezależnie od tego, czy chłopiec, czy dziewczynka - mylisz się. Emocja jest odpowiedzią na coś, co się wydarzyło, pojawia się pierwsza, a dopiero za nią wchodzą do gry myśli i działania. 

Jeśli twój syn płacze, to zwykle dlatego, że pierwotne instynkty każą mu wołać o twoją pomoc. A do niej nie zalicza się wyśmiewanie jego uczuć. To, że ty coś czujesz, odbierasz inaczej, nie znaczy, że masz jedyną rację. Bo każdy daną sytuację może odbierać zupełnie inaczej. Do tego dzieci są bardziej ekspresyjne, bo nie nauczyły się jeszcze kontrolować wyrażania swoich emocji. 

Niezależnie od twoich reakcji dziecko będzie odczuwać emocje, ale jeśli będzie obawiać się twojej reakcji na nie, nauczy się je tłumić. A to nie sprawi, że wychowasz twardziela, ale bardzo skrzywdzone dziecko. A ukrywane przed tobą i światem emocje szybko znajdą ujście w innym miejscu. 

Chce być "dość" w twoich oczach

Syn Kamila z pracy to taki mały kozak, nigdy nie płacze, idzie przed siebie, jak burza, a przecież jest prawie rok młodszy od twojego, który wszystkiego się boi i często zalewa się łzami. "Nie bądź jak dzidzia", "taki duży chłopak, nie masz czego się bać". Dziecko chce spełnić twoje oczekiwania, więc zaczyna działać wbrew sobie.

Przekonane, że to, co czuje, jest niewłaściwe, zaczyna zachowywać się wbrew instynktowi, wbrew temu, co nakazują mu emocje. Nie chce, żeby tata go wyśmiewał, nie chce być dzidzią. Ale to, że wespnie się na tę najwyższą drabinkę na placu zabaw, nie sprawi, że przestanie się bać, tylko że nauczy się nie dopuszczać emocji do głosu.

Przyspieszony oddech, bicie serca, zaciśnięte powieki, "dam radę, dam radę, jakoś pójdzie" - myśli twój syn, a stres gromadzi się w jego ciele. Bo płacz jest dla słabych, tak mówił tata. Tata nie chce wychowywać mięczaka, tylko odważnego chłopca, z którego chce być dumny. Więc tłumi, co czuje, żeby sprostać twoim oczekiwaniom. 

Stres może boleć

Dzieci, które tłumią emocje, przypłacają to dolegliwościami fizycznymi. Moczenie łóżka, obgryzanie paznokci, problemy z zasypianiem, a nawet tiki nerwowe - to są naturalne reakcje na stres wynikający z zagłuszania emocji. A wszystko za cenę bycia "twardzielem". Nie sądzę, żeby to było warte aż tyle zachodu. Chyba lepiej pozwolić emocjom płynąć.

Ale wielka tu rola rodziców. Bo dziecko często samo nie wie, co się z nim dzieje. Musisz mu pomóc nazwać emocje, które nim kierują. Powiedzieć, że to normalne, że się boi wspiąć tak wysoko, skoro wcześniej tam nie był, ale jesteś tuż obok i jeśli ma ochotę spróbować, możesz je asekurować. Jednak nie naciskaj. 

Podobnie z każdą inną emocją: "widzę, że jesteś podekscytowany/zły/smutny". Oswajaj, nie ośmieszaj - nigdy. Nie masz prawa oceniać, czy dziecko może się tak czuć, czy nie, bo jego uczucia są jego i nie możesz w nie zajrzeć, widzisz tylko reakcję. A już na pewno nie wolno ci dziecku umniejszać czy porównywać go do kogoś, kto radzi sobie inaczej w danej sytuacji. 

Tu wcale nie chodzi o tę przeklętą drabinkę!

Z dzieci, które nie mają ujścia i przestrzeni dla własnych emocji,  nie wyrastają twardziele. Dziecko, które zamiast odkrywać, uczyć się przetwarzać i oswajać, tłamsi emocje, staje się zamkniętym w sobie nastolatkiem. Gorzej, że zupełnie nie rozumie, co się z nim dzieje.

Kiedy do głosu dochodzą hormony, dziecko ma wszystkiego za dużo, a boi się i nie umie podzielić się tym, co czuje z otaczającymi go ludźmi. Mazać się przecież nie można, a jego rozrywa od środka. Tyle że on ma głęboko zakorzenione w podświadomości, że nie wolno o tym mówić, że chłopaki nie płaczą.

A potem nastolatek dorasta i trafia na kozetkę terapeuty, jeśli go ktoś tam wepchnie oczywiście, bo sam pomocy szukać nie będzie. To pokolenie emocjonalnych zombie, nieudanych twardzieli to będzie wina nas - rodziców, którzy nie chcieli wychować mięczaków. 

Emocje są męskie

I damskie też. Emocje czują wszyscy, niezależnie od płci, wieku, statusu społecznego, bo one są częścią naszego przetrwania, człowieczeństwa. Jeśli kusi cię, żeby je bagatelizować, to zastanów się, kiedy ostatnio się bałeś, jak się wtedy zachowałeś, czy pamiętasz, kiedy wzruszyłeś się do łez?

Spójrz na dziecko: ono jest czyste, naturalne, prawdziwe, jeszcze nieskażone schematami, w które tak usilnie próbujesz je wepchnąć, nienakarmione stereotypami, które pchano w ciebie. W sumie, jak dobrze się zastanowić, to może być lepszą wersją ciebie. Nie zabijaj w nim wrażliwej strony, to, że pozwolisz mu przeżyć własne uczucia, nie sprawi, że wychowasz mięczaka.

Tak wychowuje się świadomych ludzi. A jeśli się nie zgadzasz, przeczytaj ten artykuł jeszcze raz, aż zrozumiesz, jakie to ważne, żeby przeżywać, nazywać i oswajać emocje. 

Czytaj także: https://dadhero.pl/284955,pierwsze-piec-lat-jest-najwazniejsze-dla-relacji-ojciec-syn-wiem-o-tym