Podajesz te produkty swojemu dziecku? Prawdopodobnie przez nie stało się wybredne

Aneta Zabłocka
Wiele przekąsek, szczególnie tych owocowych, brzmi dla rodziców zdrowo i nieszkodliwie. Tymczasem te same przysmaki mogą zmienić na stałe przyzwyczajenia żywieniowe twojego dziecka i - co tu wiele mówić - uczynić z niego niejadka.
Kręci się i wybrzydza. Dlaczego niejadki nie chcą jeść? Fot. 123rf
Puste kalorie torpedują apetyt twojego dziecka. Dlatego starasz się unikać pszennych bułek, słodkich napojów czy chrupek kukurydzianych. W zamian podsuwasz dziecku produkty z miazgi lub suszonych owoców.


I tu zaczyna się problem.

Ile owoców i warzyw powinno jeść dziecko?

Wbrew pozorom dzieci to nie króliki i nie powinny żywić się tylko zieleniną. Zalecane porcje warzyw i owoców dla dzieci nie są wcale duże i rodzice nie powinni mieć problemu z dostarczeniem tej ilości na talerze.
Według wytycznych pediatrycznych małe dzieci powinny zjadać pół szklanki owoców i wypijać pół szklanki soku owocowego dziennie.

To całkiem niedużo.

Porcja warzyw powinna być nieco większa. Zaleca się, aby dzieci zjadały ok. 500 gramów surowych warzyw. To dwa ogórki szklarniowe ze skórką.

Specjalnie piszę, że tylko z dostarczeniem warzyw i owoców na talerz, bo zjedzenie zielonego zależy ściśle od dzieci. Szczególnie jeśli w ciągu dnia miały styczność z poniższymi produktami.

Jakie przekąski są niewskazane dla dzieci?

Prawdziwą bombą hamująca apetyt dzieci i zmieniające ich przyzwyczajenia będą batoniki zbożowo-owocowe. Mimo małej wielkości zawierają: po pierwsze wyciśniętą do granic miazgę owocową, która jest po prostu cukrem po drugie dodatek zboże (owsa lub pszenicy), które uważane są za naturalny suplement hamujący apetyt.

Producenci żywności niestety nie pomagają. Kolorowe etykiety z postaciami z ulubionych bajek skutecznie kuszą dzieci.

Badacze z Cornell University przeprowadzili test, w którym zaproponowali 208 dzieciom w wieku od 8 do 11 lat ciastko lub owoc w ramach deseru po obiedzie. Dwukrotnie częściej dzieciaki wybierały owoc, jeśli miał na sobie naklejkę z Elmo z Ulicy Sezamkowej.

A kiedy ostatnio widziałeś jabłko z kolorową naklejką? O wiele częściej to właśnie batoniki owocowe czy czekoladowe mają filmową etykietę.

Wiele z tych batoników zawiera skrobię barwioną ekstraktem z owoców, a samej miazgi ma bardzo mało. Poza tym nawet jeśli nie znajdziemy w składzie cukrów per se, to będą one ukryte pod nazwą "sok z trzciny cukrowej", "melasa" czy "syrop z agawy" i choć są to zdrowsze zamienniki białego cukru, nadal przyzwyczajają dzieci do słodkiego smaku, a to powoduje wybredność przy obiedzie.

Także soki owocowe działają na podobnej zasadzie. Po prostu są słodkimi napojami, szczególnie soki oczyszczone z miąższu lub rozcieńczone koncentraty owocowe.

Jakie produkty rozszerzają kubki smakowe dzieci?

Co może wydawać się zaskakujące, apetyt dzieci rozszerzają... frytki. Produkty skrobiowe, pełnoziarniste i niskotłuszczowe to przekąski, które warto dawać dzieciom, aby chętniej sięgały po nowe smaki.

Jest oczywiście jeden haczyk. Frytki muszą być ze skórką, pieczone, a nie smażone i pozbawione oleju.

Inną grupą produktów, która wesprze twoje dziecko w wędrówkach kulinarnych, są przetwory mleczne, także te bez laktozy. Jeśli trudno dziecku i tobie od razu przeskoczyć do kwaśnego jogurtu naturalnego, zacznijcie od nabiału owocowego, który nie zawiera więcej niż 30 gramów cukrów i powoli obniżajcie pułap.

[30 g w wykazie składników wliczających naturalny cukier z laktozy, a nie cukier ze składu w proporcji na gramy produktu]

Nie zapominajmy o owocach i warzywach. Decydując się na podsunięcie dziecku zielonej przekąski, postawmy na surowiznę, która będzie zawierała dużo wody i błonnika, by pobudzić, a nie stłamsić apetyt.

Będzie to wspomniany wcześniej ogórek, rzodkiewka, sałata, borówki i melon.

Smacznego! I wyrzućcie wszystkie sztuczne smakołyki z szafek, żeby was nie kusiło.