Czy dziecko może żyć bez słodkiego? Phi. Wiadomo, że nie. Nawet dorośli nie bardzo radzą sobie z pokonaniem ochoty na słodkie. Jednak ze względu na zdrowie swoje i dzieci warto czasem poszukać sposobów, aby ograniczyć cukier w diecie. Pytamy tych, którym się udało, jak pokonać syndrom Kubusia Puchatka i wieczną ochotę na małe co nieco.
Według GUS średnio Polak zjada ok. 45 kilogramów cukru.
Coraz więcej rodziców chce świadomie przejść na dietę bezcukrową.
Pytamy tych, którym się udało, jak wyeliminowali cukier z rodzinnego jadłospisu.
Według nich kluczowe jest wsparcie innych rodziców, wybieranie owoców i nauka zdrowego odżywiania od małego.
Według badań Głównego Urzędu Statystycznego z 2017 r. Polak zjada 44,5 kilograma rocznie. Choć zdaje się, że wybieramy coraz świadomiej produkty, które zawierają w sobie biały cukier, to nadal pozostajemy ślepi na cukry przetworzone i substancje słodzące zawierające się w słodyczach i jedzeniu instant.
30 proc. dzieci do 8 roku życia raz w tygodniu pije napoje słodzone, a 67 proc. nastolatków regularnie sięga po energetyki.
To przerażające dane, które doprowadzą w krótkim czasie do epidemii nadwagi i otyłości, a wraz z nią chorób towarzyszących. Takich ostrzeżeń czytamy mnóstwo, ale jak mówi jeden z bohaterów naszego tekstu "nie da się" całkowicie wyeliminować cukru w diecie. Jednak można go... wymienić.
Jak ograniczyć spożycie cukru?
"Niech je słodycze, aż je zemdli", "całkowity szlaban na słodkie", "tylko owoce", "nie kupuj słodyczy do domu" – rad w internecie jak pozbyć się niezdrowego nawyku jedzenia białego cukru jest aż za dużo.
Wszystkie z nich zakładają radykalne zerwanie z cukrowym nałogiem. Jednak wiemy, że nic w życiu nie jest czarno-białe. To co zakazane kręci nas najbardziej. Nasze dzieci także będą forsować cukrowe granice, aż ulegniemy.
Dlatego pytamy tych, którym się udało, jak wyeliminować cukier z diety i nie tęsknić za kryształowym przysmakiem z buraków. To będzie długa droga, ale oszczędzisz pieniądze, poprawisz zdrowie i ominie cię cukrowy haj dzieci, które po słodyczach demolują salon.
Ochota na małe co nieco
Dwójka dzieci – 4 i 7 lat oznacza tylko jedno: ochotę na słodkie! Tata Kacpra i Michaliny nie ukrywa, że sam też lubi zjeść małe co nieco, ale tradycyjne słodycze pojawiają się raczej rzadko w ich domu. Czy to oznacza, że rodzina jest wolna od cukru?
– Nie da się – śmieje się Michał. – U nas w domu nie ma problemu z białym cukrem, bo działamy na zamiennikach. Kryształu jest tyle, co na lekarstwo. Pieczemy ciasta z ksylitolem czy miodem, do naleśników jest syrop daktylowy lub klonowy – wylicza tata.
Michał tłumaczy, że motorem zmian była jego żona. A sam cukier zniknął z jego diety w czasie pierwszej ciąży w związku z cukrzycą żony. Chciał czy nie, razem z partnerką zaczęli pilnować jadłospisu.
– Po tylu latach jestem już przyzwyczajony. Z dzieciakami różnie bywało, ale muszę powiedzieć, że problem występuje tylko w czasie wizyt u dziadków. Zarówno w przedszkolu, jak i na urodzinach kolegów obowiązuje zasada zdrowych przekąsek. Odgórnie umówiliśmy się z rodzicami, że nie ma folgowania – tłumaczy Michał.
Jego zdaniem to właśnie podejście rodziców jest kluczowe. Co z tego, że będziemy tłumaczyli dzieciom, że cukier jest zły, skoro zobaczą, że inni mogą jeść albo nawet ich opiekunowie pochłaniają czekoladowe batoniki w sekrecie.
– Wydaje mi się, że tłumaczenie "cukier to biała śmierć" nic nie da. Za to podsunięcie dzieciom innych słodkich smaków już tak – mówi Michał.
Nauka od poczęcia
Paweł, ojciec trójki dzieci (3, 6 i 10 lat) mówi, że walkę z cukrem trzeba zaczynać już od narodzin dziecka. – Tak jak naukę picia wody, a nie herbatek czy słodkich napojów – tłumaczy.
Zauważa, że słodyczy jest wszędzie pełno i trudno będzie całe życie zasłaniać dziecku oczy, przechodząc koło regałów w sklepie. Lepiej od poczęcia przyzwyczajać dzieci do diety bezcukrowej.
– Co weekend pieczemy bezcukrowe ciasto. Ja albo żona, i zawsze pomagają nam w tym dzieciaki. Osobiście jestem miłośnikiem gorzkiej czekolady. Często kupuję taką z chilli, solą morską czy migdałami. Nie mam oporów, by kawałek dać dzieciom. Ale to znów nauka innego smaku. Gdy na święta dzieciaki zostały obdarowane słodkimi czekoladami z drażetkami, musami i karmelem, powiedziały, że są dla nich zdecydowanie za słodkie – tłumaczy Paweł.
Mówi, że najtrudniej jest w przypadku 10-latki. Gdy jeszcze chodziła do szkoły, po lekcjach umawiała się z kolegami na bubble tea. – A to ścierwo najgorszego sortu – bez ogródek wypala Paweł.
– Także z ręką na sercu mogę powiedzieć, że u mnie w domu cukru nie ma, ale na ulicy... Jednak nie wątpię w to, że niekontrolowany poziom jego spożycia u moich dzieci jest bardzo niski.
Owoce? Poproszę!
Rodzinie Artura pomogło ustalenie "cheat dayów". Raz w tygodniu mogli jeść tyle słodkiego, ile sami ważą. – A to prawie 180 kilogramów razem – śmieje się tata 5-letniego Maksa.
Z czasem, gdy już mieli dość M&M-sów i ciastek z czekoladą, zaczęli wybierać ciekawsze smaki słodyczy. – Przerzuciliśmy się na cukiernictwo. Wtedy nasze desery zaczęły też obfitować w owoce. Oczywiście na początku w postaci słodkich musów i polew, ale z czasem okazywało się, że im bardziej "surowy" przysmak, tym lepiej.
Nie mówi jednak, że owoce całkowicie zastąpiły słodycze, ale tych drugich w ich diecie zaczęło ubywać. – Tym, co zniknęło na dobre, są słodzone napoje. Co cieszy tym bardziej że cola teraz strasznie podrożała – śmieje się Artur.
Jego zdaniem podatek cukrowy nie wyeliminuje nawyku picia takich napojów wśród Polaków, ale ze względu na węża w kieszeni, będą sięgali po nie rzadziej. – Zostaną przy prawilnej herbacie. Nawet jeśli posłodzą ją dwiema łyżeczkami cukru, to nie wleją w siebie kolejnych pięciu z soku z kartonu – tłumaczy.
– A ja mogę się pochwalić, że moje dziecko zamiast kolejnej paczki czekoladowych draży w sklepie woli wrzucić do koszyka owoce. A ostatnio ciumka nawet plasterki cytryny i limonki – krzywi się Artur.