Leniwy rodzic zamawia nuggetsy. Cała prawda o tym, dlaczego dzieci wrzeszczą w restauracjach

Aneta Zabłocka
Powiem od razu, że też jestem winna. Gdy jeździliśmy w dłuższą podróż, zawsze zatrzymywaliśmy się w McDonaldsie i karmiliśmy dzieci nuggetsami i frytkami. A raczej jedno dziecko jadło tylko nuggetsy, a drugie tylko frytki
Daj spokój z nuggetsami. Dziecięce menu to najgorsze, czym możesz karmić dziecko Fot. Unsplash
Do czasu, aż starszy znalazł w kurczaku chrząstkę i skończyło się rumakowanie. Teraz nie weźmie kurczaka do ust. Na prostej strategii rodzicielskiego przetrwania - daj im jeść to, co chcą - straciłam. Teraz moje dziecko, które lubiło pieczonego kurczaka w domu, kotleciki z piersi i udka - nienawidzi drobiu. A to znacznie ogranicza jego i tak okrojone menu.


Bo kurczak i dziecięce menu to niemal związek małżeński. Wchodzisz do knajpy z dziećmi i wiesz, że będą tu stripsy lub nuggetsy dla dzieci. Liczysz na to, że małym nakładem pracy i udzieleniem zgody na fast foodowe (tak, zestaw smażony kurczak i frytki to śmieciowe jedzenie, nawet podane w fancy restauracji), ty będziesz mógł cieszyć swoje podniebienie wykwintnymi potrawami.

A dzieciom zostawiamy rosół z makaronem, pomidorową, nuggetsy, frytki i brownie. Tak zwykle wygląda menu dziecięce. A naprawdę nasze dzieci mają tak ograniczone kubki smakowe?
Bądźmy szczerzy, wybieramy dania z dziecięcego przeglądu dla własnej wygody i z lenistwa. Nie chce nam się kłócić ani uczyć dzieci nowych smaków, bo przecież też chcemy mieć przyjemność z pobytu w restauracji. A co, jeśli dzieci zamówiłyby coś z karty dań dla dorosłych?

Nie posmakuje im, to nie zjedzą. Nauczą się dokonywania wyborów i konsekwencji.

Zjedzą tylko trochę, ale spróbują nowych smaków. Albo zjedzą to, co lubią, ale w towarzystwie innych składników, które może skuszą je następnym razem.

Wyliżą talerz do czysta i poproszą o więcej. Wygrałeś.

Ze wszystkich rzeczy, które mogą pójść źle, najgorsza jest awantura o to, że dziecko nie chce jeść, choć samo coś wybrało.

Czy wtedy warto ulegać i zamawiać kid's menu dla świętego spokoju? A co by się stało, gdyby dziecko po prostu nie zjadło i wyszło z restauracji głodne?

Jest duże prawdopodobieństwo, że tak naprawdę coś z twojego talerza im się podoba i chciałyby spróbować, ale sosik nachodzi na ziemniaczki...

Można poprosić kelnera, aby kucharz przygotował "dorosłe" danie bez sosu albo wyeliminował składnik, którego nasze dzieci nie lubią.

Kiedyś byliśmy z naszą córką w knajpie, w której podawali makaron z chili i krewetkami. Samodzielnie zamówiła spaghetti z krewetkami, ale bez czosnku, papryczek i natki pietruszki. I dało się przygotować takie danie. Choć jak wiemy, krewetki smażone na czosnku i chili i tak miały posmak tych przypraw.

Zjadła z zachwytem, ale daliśmy jej coś więcej, niż możliwość próbowania nowych smaków - daliśmy jej wolność wyboru i prawo do stanowienia o sobie. Miała 8 lat, ale poczuła się w czasie rozmowy z kelnerem jak dorosła.

Wyjście do knajpy jest i dla was i dla dzieci zabawą, przygodą z nowymi smakami. Dlaczego więc tylko jedna część towarzystwa ma się dobrze bawić?

Lubimy z dzieciakami chodzić do greckich i izraelskich restauracji, bo mają świetne deski różnych przysmaków. I choć wiem, że kucharze nienawidzą, jak ktoś je zamawia, bo to marnowanie ich talentu, to dla rodziny są one najlepszą opcją.

Bywa, że moje dzieci objadają się tylko pitami. Ale samo patrzenie na kiszonki, marynowane warzywa, hummusy i tapenady, pobudza ich ciekawość. Pytają i otrzymują odpowiedzi. Nie zawsze próbują, ale bywa, że zjadają całą miseczkę oliwek w marynacie.

Dobrym rozwiązaniem jest też zamówienie oddzielnego czystego naczynia tylko dla dziecka. Niech samo skompletuje swój posiłek, podkradając z talerzy rodziców to, na co ma ochotę.

A przecież wiem, że zamówicie coś dla siebie, kierując się upodobaniami dzieci. Tacy już rodzice są.