Nie mówi się o tym głośno, to w końcu "problem kobiet". Oto co czuje facet z zaburzeniami odżywiania

Kacper Peresada
O zaburzeniach odżywiania u młodych ludzi od lat mówi się głównie z perspektywy dziewcząt. To one w opinii wielu osób częściej muszą sobie radzić z tym, w jaki sposób pokazuje się ciało kobiece w mediach i to one najczęściej są ofiarami problemów z postrzeganiem własnego ciała. Jednak czy to oznacza, że zaburzenia odżywiania w ogóle nie dotyczą facetów?
Zaburzenia odżywiania to skryty problem mężczyzn. Oto co czuje facet cierpiący na "kobiecą" chorobę fot. Kadr z filimu / Mechanik

Zaburzenia odżywiania u chłopców i mężczyzn

Sonia Ziemba-Domańska, psycholożka i dietetyczka kliniczna z Gabinetu Między Innymi, wyjaśnia mi, że w ostatnich latach problem z zaburzeniami odżywiania wśród nastolatków i mężczyzn jest coraz częstszy. – Można powiedzieć, że w tym momencie jest to choroba cywilizacyjna, której występowanie spotęgowała izolacja społeczna wywołana Covidem – wyjaśnia.


Gdy pytam, skąd może wynikać wzrost zachorowań, wskazuje sytuację medialną, kulturę internetu i podejście społeczne. – Jesteśmy wszyscy na Instagramie, ale są też inne aplikacje, na których trzeba świetnie wyglądać, co automatycznie wywołuje w ludziach zaburzenia postrzegania własnego ciała – tłumaczy ekspertka.
Zrozumienie istoty zaburzeń odżywiania u mężczyzn wymaga uświadomienia sobie, że anoreksja i bulimia to choroby charakterystyczne dla kobiet. Chłopcy stanowią około 10 proc. wszystkich zdiagnozowanych przypadków anoreksji i bulimii, zaś z cierpiących na inne zaburzenia odżywiania 4o proc. to mężczyźni.

Ziemba-Domańska podkreśla, że zarówno anoreksja, jak i bulimia w wypadku mężczyzn są bardzo rzadko wykrywane. – Powody takiej sytuacji są dwa. Te choroby są rzadsze, ponieważ mężczyźni inaczej podchodzą do swojego ciała, w sposób bardziej racjonalny. A drugi powód jest taki, że mężczyźni bardzo rzadko zgłaszają się z takim problem do pomoc.

Specjalistka wyjaśnia, że najczęściej są one wykrywane przy okazji innych chorób. Dodaje, że często są w ogóle postrzegane jedynie jako choroby współistniejące.

Byłem bulimikiem, czasami nadal nim jestem

– Gdy miałem 14 lat połapałem się, że możesz zwymiotować każdy posiłek, który zjadłeś – opowiada mi Michał, który w tym momencie ma 35 lat i jest ojcem 8-latka. – Wydawało mi się, że to swego rodzaju pozytywny trik, sposób na jedzenie wszystkiego, co możesz, ale bez ryzyka przytycia — wyjaśnia.

Z czasem wymiotowanie przejęło nad nim kontrolę. Michał porównuje bulimię do pasożyta, który infekuje twój mózg. – Początkowo myślisz, że masz kontrolę, ale z czasem popadasz w jakąś obsesję, aby jeść i po chwili się oczyszczać – dodaje, że przez cały czas odczuwasz nieopisanie poczucie winy i wstydu, ale bał się przyznać do tego i szukać pomocy.

Sonia Ziemba-Domańska wyjaśnia, że z jej doświadczenia mężczyźni nie czują się dobrze w grupach terapeutycznych. – Zdarza się, że nie ma tam w ogóle mężczyzn, albo jest tylko jeden, który i tak odchodzi w trakcie terapii, ponieważ towarzystwo kobiece nie jest optymalne dla osoby, której charakter tej choroby jest zupełnie inny. Nie jest w stanie odnaleźć się wśród samych pacjentek, rola płci staje się tu dominująca. Jak to możliwe, że definiuje go "typowo kobieca choroba?!".

Mężczyźni wstydzą się o tym mówić

Dietetyczka wyjaśnia, że w wypadku mężczyzn najczęstszą chorobą, z którą muszą sobie radzić, jest ortoreksja, jak i bigoreksja. Ta pierwsza to patologiczna koncentracja na zdrowym odżywianiu, druga powoduje, że chory postrzega siebie jako niedostatecznie zbudowanego fizycznie, nawet jeśli posiada znaczną masę mięśniową. Ziemba-Domańska dodaje, że w jej opinii sytuacja wzrostowa, która ma obecnie miejsce, nie zostanie w najbliższym czasie powstrzymana.

Anoreksja i bulimia często są postrzegane, jako kobiece choroby. Zarazem wiele osób nie jest świadome istnienia innych zaburzeń odżywiania. – W wypadku bigoreksji jest ona podobna do anoreksji, ponieważ jest powiązana z zaburzonym postrzeganiem swojego ciała. W wypadku mężczyzn cierpiących na bigoreksję ich ciała po prostu nie spełnia określonych kryteriów, które oczywiście wynikają z tego, jak postrzegamy nasze ciało w soczewce mass mediów.

W takich sytuacjach chory zaczyna chodzić na siłownię, przestrzega restrykcyjnej diety, przeżywa szybki spadek masy ciała. Jednak jego choroba nie jest zauważalna dla przeciętnego człowieka, ponieważ zaburzenia u mężczyzn są często bardzo zepchnięte na margines. Zresztą, "co może być niezdrowego w chodzeniu na siłkę?"

Nażeranie się i oczyszczanie

– Czasami bałem się wyjść ze swojego pokoju i pójść do kuchni. Czasami wydawało mi się, że mogę zjeść odrobinę niezdrowego jedzenia i powstrzymać się przed ciągiem wyjadania wszystkiego z lodówki, ale gdy tylko wchodziłem do kuchni, zaczynałem żreć, aż zaczynał mnie boleć żołądek – gdy szedł się "oczyszczać", odkręcał wodę w łazience, aby rodzina niczego nie słyszała.

Jego ojciec często miał pretensje do Michała o to, że marnuje jedzenie. Aby nikt nie odkrył jego tajemnicy, zamiast korzystać z toalety, Michał wymiotował w pokoju do plastykowych toreb. – Odkręcałem muzykę na maksa i nie było ryzyka, że ktoś usłyszy. Musiałem ukrywać siatki w pokoju i wychodzić w nocy z domu tak, aby wynieść wszystko.

Michał przyznaje, że cały czas miał świadomość tego, co się dzieje, że jest z nim źle, ale porównuje to do uzależnienia. Przyznaje, że pierwszy raz chciał pójść do specjalisty, gdy miał 19 lat, ale w ostatniej chwili się rozmyślił.

Przez następne lata szukał sposobu na wyrwanie się z uzależnienia. Czasami wydawało się, że jest w lepszej formie. Jego posiłki stawały się mniejsze, ale nadal szedł do toalety. Zaczął jeść zdrowiej, ale nie umiał powstrzymać potrzeby wyrzucenie z siebie jedzenia. Chociaż starał się poprawiać jakość swojego jedzenie, potrzeba wyrzucenia go z siebie była zbyt duża.

– Jak miałem 24 lata, przez rok obsesyjnie jadłem jedynie zdrowie jedzenie. I to była też oznaka problemu, ponieważ nie umiałem podchodzić do odżywiania się w zdrowy sposób.

Mężczyźni nie są świadomi, że cierpią na zaburzenia

Ziemba-Domańska podkreśla, że w wypadku wielu mężczyzn często nie mają oni świadomości tego, że są chorzy. Łatwiej jest zrozumieć, że jest coś z tobą źle, gdy cierpisz na anoreksję czy bulimię.

W wypadku ortoreksji czy bigoreksji w ich opinii po prostu dbają o swoje ciało, chcą być zdrowi, dużo ćwiczą. Dietetyczka podkreśla, że społeczne postrzeganie zaburzeń odżywiania utrudnia rozmowę o problemach, z którymi mierzą się faceci.

Moment, w którym postanowił, że musi z tym skończyć, nastąpił, gdy pewnego dnia zwymiotował samą krwią. – Nie było żadnego jedzenia, tylko krew – wyznaje i przyznaje, że od tego czasu nauczył się sobie lepiej radzić z chorobą. Trafił do specjalisty i dba o siebie już niemalże 10 lat, ale przyznaje, że choroba wcale nie zniknęła z jego życia. Nadal zdarza mu się potknąć.

– Liczę kalorie i gdy mam gorszy okres wymiotuję, ale robię wszystko, aby nasz dom był zdrowym miejscem, gdzie rozumiemy, jak poważną sprawą jest zaburzenie odżywiania. Również u mężczyzn. Całkowicie się zgadzam, że bulimia albo anoreksja są postrzegane jako kobieca choroba psychiczna, ale to nieprawda! Presja tego, jak powinniśmy wyglądać, jest absurdalna zarówno dla mężczyzn i kobiet.

Michał podkreśla, że nikt nigdy nie rozmawiał z nim na temat jego ciała. Przyznaje, że chociaż bulimia rządziła jego życiem, miał momenty, gdy uzależniał się od zdrowego odżywiania, starał się zamieszkać w siłowni, ale wszystko to było szkodlwe, ponieważ nie umiał stworzyć zdrowych zasad.

Jak zmienić postrzeganie zaburzeń odżywiania u mężczyzn?

Sonia Ziemba-Domańska podkreśla, że problemem jest fakt, że mężczyźni nie lubią mówić o takich rzeczach. A jedynym wyjściem i sposobem na poprawę sytuacji w rozumieniu, z czym się mierzymy przy zaburzeniach odżywiania, jest mówienie o tym głośno. Wskazuje, że w sieci coraz częściej pojawiają się osoby, które pokazują, jak być mężczyzną w zdrowy sposób.

– Zachowania umiaru możemy tylko i wyłącznie nauczyć ludzi poprzez rozmowę i edukowanie w mediach. Innego sposobu, aby młodzi ludzie umieli ocenić swoje ciało w zdrowy sposób, nie widzę – mówi psycholożka.

Podkreśla, że musimy jako rodzice edukować dzieci i przedstawiać zdrowe podejście do własnego ciała w mediach. Mówić o konsekwencjach, jakie niosą ze sobą te choroby również w przyszłości.

– Musimy mówić o tym, że jakie będą następstwa w organizmie, jakie będą skutki somatyczne i oczywiście psychiczne i że będą się utrzymywały przez wiele lat, a czasami przez całe życie. Bardzo istotne jest wypracowanie wzorców zdrowego odżywiania i zdrowego stosunku do jedzenia od samego dzieciństwa. Uczenie zdrowych nawyków żywieniowych, dbania o kulturę fizyczną i sport, ale w mądry i świadomy sposób – komentuje Ziemba-Domańska.

Nadal tematyka zaburzeń odżywiania wśród chłopców i mężczyzn jest tematem poruszanym bardzo rzadko. Ale pierwszym krokiem, aby zmienić tę sytuację, jest po prostu pisanie o nim, opowiadanie historii i rozmowa o tym, dlaczego musimy dbać o nasze zdrowie psychiczne.