"Kraina Lodu" jest jak terapia dla par. Oto dlaczego terapeuci polecają pokazywać tę bajkę chłopcom

Kacper Peresada
Wszystkie dzieci kochają "Krainę Lodu". Na każdej przebieranej imprezie jest co najmniej kilka dziewczynek, które wyglądają, jak Elsa albo Anna. Dwóch terapeutów postanowiło więc przyjrzeć się temu, jak obie części hitu Disneya wpływają na dzieci i czego ich uczą. Okazuje się, że nie tylko uzależniają od ładnych melodii, ale również pokazują, czym jest zdrowy związek.
"Kraina Lodu 2" nauczy wasze dzieci, jak powinien wyglądać związek. Disney powoli dorasta fot. Kadr z filmu / Kraina Lodu

"Kraina Lodu 2" pomoże zbudować zdrowy związek

Jednym z najłatwiejszych sposobów na zirytowanie mojego syna jest puszczenie mu piosenki "Mam tę moc" z Krainy Lodu. Chociaż Włodek normalnie nie ogranicza swoich zainteresowań do chłopięcych rozrywek, to w wypadku tej piosenki mówi stanowcze "nie", wyjaśniając, że to lubią tylko dziewczyny.


Mój syn wzbraniał się więc bardzo długo przed obejrzeniem tej bajki, ale gdy w końcu ją odpaliliśmy, z zawstydzeniem przyznał, że była fajna. Podobnie zresztą jak jej sequel. Kraina Lodu była disneyowską bajką na wiele sposób łamiącą wytworzone przez animatorów przestarzałe zasady.

Czytaj też: Głupi Tata Świnka i reszta. To, jak przedstawiani są ojcowie w bajkach dla dzieci, to jest dramat

Przeciętna disneyowska księżniczka zakochiwała się w chłopie od pierwszego wejrzenie i żyli długo i szczęśliwie. Tutaj ten oryginalny okazał się tym złym, a prawdziwa miłość nie była typowym narzucającym się chłopem, a raczej osobą, która chce lepiej poznać dziewczynę i faktycznie ją zrozumieć.

I chociaż pierwsza część Krainy Lodu trochę pomogła twórcom nauczyć dzieci zrozumienia, tego, czym są związki, to według psychologów druga część bajki dokonała czegoś niesamowitego. Zaczęła nauczać rezolucji konfliktów, które normalnie są przedstawiane na terapiach par, które nie wiedzą, jak radzić sobie ze swoimi problemami.

Kraina Lodu jak psychoterapia

"Shelving your agenda", bo tak jest określane to zachowanie, to koncept chwilowego pominięcia naszej naturalnej obronności, chęci wytłumaczenia naszych zachowań, namawiania do poprawy innych albo zadawania im pytań, na korzyść innej osoby w danej chwili.

Krótko mówiąc, gdy ktoś bliski ma kłopoty, zamiast pytać go, co się stało, sugerować, że to jego wina, czy zastanawiać się, jak my się z tym czujemy, skupiamy się tylko na tym, aby mu pomóc. Kładziemy nasze potrzeby na półce, wiemy, że kiedyś do nich wrócimy, ale to właśnie druga osoba, jest w tym momencie w centrum naszej uwagi.

Jednak, co ważne, zachowanie to różni się bardzo od ukrywania emocji. W wypadku '"odkładania ich na półkę" zaznaczamy, że nasze uczucia są ważne, nasza perspektywa zasługuje na ukazanie, a pytania na odpowiedzi. Ale mimo tego w tym momencie rezygnujemy z tych potrzeb, na rzecz wsparcia osoby, którą kochamy.

Jak ci mogę pomóc?

Jak wyjaśnia Jonathan Decker, psychoterapeuta par i współtwórca kanału youtube’owego Cinema Therapy, idealnym przykładem takiego zachowania jest Krisftoff w "Krainie Lodu 2".
W drugiej części amerykańskiego hitu Kristoff przez większą część filmu czuje się marginalizowany przez swoją ukochaną Annę, która skupia się na pomocy swojej siostrze i w walce o przyszłość ich królestwa. W pewnym momencie Anna opuszcza swojego ukochanego, bez powiedzenia mu gdzie rusza. W jednej z następnych scen Kristoff śpiewa o tym, że boi się, iż jego ukochanej nie zależy na nim tak bardzo, jak jemu na niej.

Jednak gdy Kristoff w końcu odnajduję Annę i ratuje ją w ostatniej chwili przed zmiażdżeniem przez stado reniferów, z jego ust nie padają typowe dla filmów zdania. Kristoff nie pyta "co się z tobą działo", nie rzuca żadnego żartobliwego tekstu o tym, że "znowu musiałem cię uratować". Po prostu mówi do niej: "Jestem. Jak mogę ci pomóc?".

Jak wyjaśnia psycholog, mimo że my jako widzowie wiemy, że Anna ma plan, Kristoff nie rozumie kontekstu sytuacji, w której się znajdują. Ma poczucie, że jego ukochana może się nim nie interesować. Boi się, że ich związek może nie mieć przyszłości, ale mimo wszystkich tych negatywnych emocji nie myśli o sobie, a jedynie o tym, jak może wesprzeć osobę, którą chciałby poślubić.

Gdy przychodzi moment, w którym oboje mogą w końcu porozmawiać, robią to. Nie ma tutaj niepotrzebnego budowania napięcia przez niedomówienia. On wyjaśnia co go martwi, ona przeprasza i wyjaśnia, dlaczego musiała odejść. I zamiast się kłócić, Kristoff podkreśla, że jego miłość nie jest krucha i wszystko rozumie. Bo wie, że kontekst tego, co się wydarzyło, ma znaczenie.

Czasami musimy zapomnieć o sobie

Musimy umieć czasami zapomnieć o nas samych i skupić się na potrzebach bliskiej nam osoby, nawet jeśli może to wywołać u nas dyskomfort. Zbyt często, gdy jedna osoba jest zdenerwowana, skupia się jedynie na swojej perspektywie. Druga strona odbiera to jako atak i zamiast wszystko ze sobą wyjaśnić, doprowadzają do eskalacji konfliktu. A czasami wystarczy się zamknąć i zrozumieć, że druga osoba być może ma konkretne powody swojego zachowania i potrzebuje chwili, zanim będzie mogła nam je przedstawić.

I nie jest to nauka jedynie dla par. Ale również dla rodziców, rodzeństwa, przyjaciół i dzieci. Po prostu zaufajmy czasami drugiej osobie i bądźmy tam dla niej. Bo nie zawsze my jesteśmy najważniejsi.