W pandemii trzeba myć ręce, ale wkrótce możemy nie mieć czym ich myć. Co się dzieje z wodą w Polsce?

Aneta Zabłocka
Od kilku tygodni mamy w Polsce dodatkowe zmartwienie, oprócz pandemii koronawirusa grozi nam również wielka susza. To nie wymysł czy straszak, w wielu miastach w Polsce ludzie nie pamiętają, kiedy ostatnio padał u nich deszcz. Czasy, gdy kogokolwiek można było w obraźliwy sposób nazywać "eko-oszołomem" minęły, dzisiaj wszyscy powinniśmy stać się takimi oszołomami.
Fot: Claudio Schwarz/Unsplash
Niski stan wody w rzekach i kryzys klimatyczny to tematy, które dotyczą nas wszystkich. O suszy stulecia mówi coraz więcej ekspertów. Okresowe, małe opady nie wystarczą, by uchronić rolnictwo przed nieurodzajem.

Stan Wisły jest tak niski, że samorządowcy w wielu miastach zaczynają coraz głośniej mówić o tym, iż w kranach może zabraknąć wody.

W czasach pandemii ludzie nie potrzebują dodatkowych zmartwień. Skoro jednak takie komunikaty się pojawiają, to znaczy, że jest naprawdę źle i powinniśmy zacząć myśleć o tym, jak każdy z nas może oszczędzać wodę.


Jeśli przyjrzymy się, ile wody marnujemy podczas codziennych czynności, stanie się jasne, że dużo zależy od nas, a to jest właśnie moment, gdy powinniśmy działać.

Czytaj też: Nawet największy fan soczystej wołowiny pokocha te wegańskie burgery. Tu podają najlepsze w Polsce

Ludzie, którzy wątpią w sens oszczędzania wody (serio, wciąż są tacy) mówią: ponad 90 procent zasobów wodnych w Polsce wykorzystywanych jest przez przemysł i rolnictwo, więc oszczędzanie wody przez użytkowników indywidualnych niewiele zmienia.

To nieprawda. Każdy z nas każdego dnia ma realny wpływ na to, ile wody zużywamy i ile marnujemy i nie chodzi jedynie o rezygnację z kąpieli w wannie.

Dużo zależy od naszych wyborów konsumenckich. Produkcja mięsa wymaga ogromnych ilości wody, zatem wprowadzenie większej ilości warzyw do diety (lub przejście na dietę wegetariańską czy wegańską) ma znaczący wpływ na zużycie wody w rolnictwie.

To samo dotyczy zakupów, produkcja pary dżinsów wymaga wielokrotnego płukania tkaniny, więc może za kolejne spodnie warto zapłacić nieco więcej, ale kupić takie, które nie będą do wyrzucenia po sześciu miesiącach.

Na grupach facebookowych, które skupiają osoby starające się żyć bardziej ekologicznie, można znaleźć mnóstwo pomysłów, jak w oszczędzać w domu wodę. Przykład? Można podlewać trawnik wodą po ugotowanym makaronie albo po gotowaniu roślin strączkowych. Można użyć nawet wody po myciu naczyń (o ile stosujemy ekologiczne preparaty do mycia).

Być może wychodzenie z domu z baniakiem niezbyt czystej wody wyda się wam dziwne, ale miejcie świadomość, że sporo osób tak robi. To tylko kwestia zmiany nawyków i innego sposobu myślenia.

Poza tym wody po gotowaniu ciecierzycy wcale nie trzeba wylewać. Po wystudzeniu można zrobić z niej wegańską bitą śmietanę albo majonez. Na wszystko znajdzie się sposób, to tylko kwestia podejścia.

Macie wątpliwości, czy dalibyście sobie radę z życiem, które będzie bardziej odpowiedzialne i bardziej "eko"? Jest dla was ratunek. W maju rusza facebookowe wyzwanie, którego celem jest promowanie racjonalnego zużywania wody. Codziennie na stronie wydarzenia będą pojawiać się posty wyjaśniające, jak oszczędzać wodę i gospodarować nią w mądry sposób.

Jeśli podczas kwarantanny jesteście gotowi jak na rozkaz podejmować instagramowe wyzwania dotyczące pieczenia chleba czy liczby wykonanych pompek, to czemu dla odmiany nie zrobić czegoś naprawdę pozytywnego i nie nauczyć się rozsądnego używania wody? Nie mówcie, że nic od nas nie zależy, zmiana zaczyna się od codziennych decyzji każdego człowieka.