„Efekt babci”. Naukowcy mają dowód na to, że babcie i teściowe potrzebne są też w morskich głębinach
O tym, jak niezbędne są babcie, nie trzeba nikogo przekonywać. To one regularnie ratują nam tyłki, pomagają, gdy nie ogarniamy z czasem, gdy liczba spraw do załatwienia nas przerasta – albo gdy po prostu potrzebujemy chwili oddechu, chcemy wyjść na piwo i ktoś musi zostać z dziećmi. Wtedy babcie, niczym Wonder Woman, przychodzą z pomocą.
Okazuje się, że nie gdyby nie babcie, wyginęliby nie tylko ludzie. Naukowcy z Wielkiej Brytanii, USA i Kanady właśnie dowiedli tego badając orki. Co dokładnie zaobserwowano podczas obserwacji 378 orek żyjących u wybrzeży USA i Kanady?
Okazało się, że opieka babci-orek ma ogromny wpływ na to, czy młode orki przeżyją. Ich rola jest szczególnie istotna w okresach, gdy brakuje pożywienia i w związku z tym małe nie mają co jeść.
Jaki ma to związek z ludźmi? Otóż samice orek też przechodzą menopauzę. Następuje ona między 30. a 40. rokiem ich życia (samice zwykle dożywają 50-60 lat). Efekt jest więc taki, że na starość nie mogą już mieć dzieci, ale za to świetnie radzą sobie z opieką nad wnukami – dokładnie tak, jak twoja matka czy teściowa.
Orki to najbardziej społeczne walenie. Żyją w grupach złożonych z trzech pokoleń. Przewodzi zawsze najstarsza i najbardziej doświadczona samica.•Fot: NeONBRAND/Pexels
– „Podobne zachowania dotyczące opieki nad małymi obserwujemy u słoni, ale w tym przypadku sprawa wygląda inaczej, bo słonice nie przechodzą menopauzy i rodzą dzieci przez całe życie” – dodał Franks.
Jak bardzo potrzebne są babcie? Ze wspomnianych badań wynika, że to sprawa wręcz życia i śmierci. Badając orki „amerykańskie” i „kanadyjskie” naukowcy ustalili, że jeśli młode wychowywały się bez babci, ich śmiertelność była aż cztery i pół raza wyższa niż w przypadku osobników, których babcie wciąż żyły.
„Babcie pomagają stadom szukać pożywienia, karmią też małe, dzieląc się z nimi zdobyczą. Zaobserwowaliśmy również, że pełnią rolę opiekunek do dzieci” – dodał Daniel Franks. Czyli wszystko się zgadza, opis brzmi tak, jakbyśmy rozmawiali nie o orkach, a o ludziach. Może z tą różnicą, że babcie-orki nie zabierają młodych na lody i nie zasypują ich Kinder Niespodziankami.