Najbardziej znienawidzona piosenka świąteczna z 3 rekordami Guinnessa – tej siły już nie zatrzymacie

Andrzej Chojnowski
Kiedy zaczynaja się święta? Nie wraz z nadejściem pierwszej gwiazdki. Nie wtedy, gdy w Wigilię stoisz w kolejce po prezenty ostatniej szansy. I nie wtedy, gdy kolejny głupi sklep zaczyna sprzedawać żywe karpie. O nie, święta startują znacznie wcześniej.
Fot: Mariah Carey/Facebook
Święta startują wtedy, gdy jakiś sadystyczny DJ w radiu jako pierwszy odpali w komputerze folder zatytułowany: „Przeboje świąteczne”. Tam kryje się największe zło, które przez cały rok czeka ukryte, by wystawić swój szkaradny łeb gdzieś tak pod koniec listopada – czyli teraz. A czyją twarz ma ta bestia – a raczej czyj głos? Wiadomo, że Mariah Carey. Amerykankę można cenić za mnóstwo udanych hitów, ale z powodu tego jednego utworu na przełomie listopada i grudnia skupia ona na sobie nienawiść całego świata. Chodzi o „All I Want for Christmas”, song który zapewne odpowiedzialny jest za większość przypadków wysypki i migreny u ludzi w okresie przedświątecznym.


Trudno się dziwić – piosenka nagrana przez Amerykankę w 1994 roku, przed świętami słychać w każdej stacji radiowej, w każdym sklepie, każdej windzie – po prostu wszędzie. Efekt łatwo przewidzieć – „All I Want for Christmas” jest jak Lewandowski w Lidze Mistrzów, nie do zatrzymania. Na Youtube ta piosenka ma już ponad pół miliarda wyświetleń, a to jedynie czubek góry lodowej. Mariah Carey ustanowiła właśnie aż trzy rekordy Guinnessa – w kategorii piosenki świątecznej, która zajęła najwyższe miejsce na liście przebojów, za największą liczbę odtworzeń w serwisie Spotify w ciągu 24 godzin i za największą liczbę tygodni spędzonych na brytyjskiej liście przebojów w kategorii piosenek świątecznych.

Z tej okazji przedstawiciel firmy wydającej księgę rekordów Guinnessa wręczył artystce wyróżnienia. Zrobił to w Las Vegas, podczas koncertu Mariah w ramach tournee, które (co za zaskoczenie) nazywa się... „All I Want for Christmas is You Tour”. Artystka obecnie jeździ z nim po Stanach Zjednoczonych. Naszym zdaniem – będzie jeździć do końca świata i o jeden dzień dłużej.