Drama z pierwszych stron hollywoodzkich gazet może nie znajdować się na twoich listach zainteresowań. A jednak powinna, szczególnie jeśli czeka cię rozstanie i podział opieki nad dziećmi.
Brad Pitt uzyskał zwiększony przydział opieki nad dziećmi.
Wkurzona Angelina Jolie nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
Oszczędzając sobie plotkarskich szczegółów, warto jedna przyjrzeć się ojcowskiej determinacji Brada.
Rozwód i walka o opiekę nad dziećmi Brada Pitta i Angeliny Joli to najlepszy przykład, jak się nie rozwodzić. A jednocześnie przykład szczegółowej analizy sytuacji rodzinnej, która nie wyklucza żadnego rodzica z wychowania dzieci.
Mimo tabloidowej wojny, która wybuchła zaraz po ogłoszeniu rozstania pary w 2016 roku, żadna z gwiazd nigdy nie robiła wojny podjazdowej i nie obrażała (byłego) współmałżonka.
No może Angelina trochę podkręcała atmosferę, ale po pierwszym oskarżeniu Brada o niebezpieczne zachowania i skłonność do palenia trawki, zrobiło się spokojnie, a sprawa przeszła przez ciche drzwi sali sądowej.
Brad od pierwszych doniesień oznajmiał, że zostawia osobiste przepychanki z żoną za sobą, a najważniejsze jest dla niego dobro dzieci.
A mają ich 6-tkę, choć najstarsze 19-letnie nie podlega już sprawie o opiekę. Poza tym waży się los 17-letniego Paxa, 16-letniej Zahary, 14-letnij Shiloh. i 12-letnich bliźniaków Vivienne i Knox.
Pitt został oczyszczony z zarzutów znęcania się nad dziećmi. Jego niewłaściwe zachowanie zgłaszała Angelina, po tym, jak w kilku sytuacjach Brad stracił kontrolę i wydzierał się na dzieci. Jolie nagłośniła sprawę sprzeczki męża z ich najstarszym synem.
Podobno w 2019 roku udało się parze osiągnąć "serdeczne warunki" rozwodu. Do czasu. Ostatnie wstępne orzeczenie sądu, że Brad dostanie sprawiedliwy i zwiększony na swoją korzyść podział opieki nad dziećmi, na nowo rozsierdził Angie. Zapowiedziała, że będzie walczyć.
5 lat po rozstaniu aktorka nadal nie ma dość i stara się pozbyć Pitta na dobre ze swojego życia.
Niezależnie od tego, ile jeszcze potrwa ta sprawa i czy ojciec faktycznie utrzyma w mocy wyrok udzielający mu opieki nad dziećmi, aktorska bitwa skłania do myśli o polskim systemie sądownictwa rodzinnego.
To tylko teoria
– W każdej przestrzeni są ludzie zacietrzewieni, którzy pędzą na oślep. Jednak od czterech lat obserwuję, jak mężczyźni są traktowani na salach sądowych i nie jest to miły widok – mówił w rozmowie z dad:Hero Michał Jasiewicz, prezes Fundacji Kocham Cię, Tato.
Wskazywał wtedy na przestarzały system sądowy, który z zamkniętymi oczami przyklepuje wyroki przyznające opiekę matkom.
"Sędziowie w każdym wniosku czytają niemal to samo. Ale to także wina ojców, którzy nie walczą, poddają się, tracą wiarę, frustrują. Próbujemy ich zachęcić do walki o swoje dzieci" - tłumaczył Jasiewicz.
Bo, gdy ojciec wchodzi na salę sądową to musi udowodnić, że kocha swoje dziecko. Matce ta wartość jest naddana od początku procesu. Michał opowiadał, że jego podopieczni zbierają paragony na pojedynczą drożdżówkę, by udowodnić przed sądem, że opiekują się dzieckiem. "To upokarzające" - powiedział wtedy prezes Fundacji Kocham Cię, Tato.
Z własnego życia mam dwóch znajomych, którzy właśnie walczą o opiekę nad swoimi dziećmi. To wspaniali ojcowie, zaangażowani, kochający i pragnący uczestniczyć w życiu dzieci na co dzień.
Czasami mam wrażenie, że oni rozumieją bardziej niż matki, że rozwodzą się dorośli ludzie, ale rodzice nigdy. Ojcem i matką będzie się zawsze.
Na ponad 38 tysięcy rozwodów w Polsce w 20 tysiącach przypadków wychowaniem zajmują się oboje rodzice. Tylko że ta statystyka jest zafałszowana. To nie jest sprawowanie opieki 1:1. To jeden weekend na dwa tygodnie z dzieckiem dla ojca, kilka godzin w miesiącu w towarzystwie matki lub po prostu "od czasu do czasu".
Tylko w przypadku 5 proc. spraw sądowych wyłączna opieka zostaje przyznana ojcu. To mniej niż kropla w kraju, w którym 1/3 małżeństw kończy się rozwodem. Wiele z tych par ma dzieci.
Niestety w dużej mierze dyskusję wokół praw ojców zdominowali krzykacze, którzy traktują system sądowy przyznawania opieki jedynie jako walkę damsko-męską.
Robią zły PR ojcom, którzy nie chcą babrać się w błocie wzajemnych oskarżeń i kłótni o pieniądze, a naprawdę widywać swoje dzieci.
Brad miał za sobą sztab psychologów, prawników i przyjaciół, którzy wspierali go w tym czasie, nie oceniając, nie każąc się poddać, wierząc mu, że jego priorytetem jest dobro dzieci.
Kto stoi z polskimi ojcami w jednym szeregu? Przestarzały patriarchalny system, stereotypy i ślepy wymiar sprawiedliwości, którzy przerzuca dokumenty z kupy na gromadę.
Niech jednak nie składają broni. Można nie mieć figury Brada Pitta, ale w przypadku walki o opiekę nad dziećmi, warto mieć jego determinację.