"Nie chcemy obrażać uczuć religijnych". Producent zeszytów tłumaczy się z hasła na okładce

Artur Grabarczyk
06 września 2024, 16:51 • 1 minuta czytania
Czy zeszyt może atakować wartości chrześcijańskie i obrażać uczucia religijne? Okazuje się, że tak. Dowodem burza, jaką wywołał napis na okładce zeszytu do religii firmy Herlitz. Producent zabrał głos i zapewnił, że nie chciał szerzyć nienawiści ani urazić katolików.
Hasło "Religia? Woła o pomstę do nieba!" na zeszycie do katechezy zostało przez niektórych uznane za kpinę z chrześcijaństwa. fot. sklepherlitz.pl
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Religia? Woła o pomstę do nieba!" Takie hasło zdobi żółtą okładkę zeszytu do katechezy wyprodukowanego przez firmę Herlitz. Nie jest to jedyny pomysł tej marki na notkę na okładki zeszytów do tego przedmiotu – na innych można na przykład znaleźć hasło "Religia? To mój NoteBóg!". Ale jako jedyny stał się przedmiotem gorącej dyskusji, a nawet zachęty do bojkotu konsumenckiego.

Okładka atakująca wartości

Zdjęcia z okładką tego zeszytu najpierw wrzucali w mediach społecznościowych oburzeni klienci. "W Biedronce takie zeszyty. Idą na całość, żeby zohydzić i zniszczyć religię chrześcijańską" – napisała jedna z osób, której hasło się nie spodobało. Ten wpis podchwycili autorzy facebookowego profilu "Katecheta – człowiek z klasą" i udostępnili go z notką zachęcającą do wysyłania krytycznych opinii do firmy Herlitz.

"Producent tym zeszytem wyraził swoją opinię na temat religii, więc i my wyraźmy swoje zdanie na temat produktu (można pisać na dwa adresy: pytania@herlitz.pl oraz info@sklepherlitz.pl)" – napisali. A w komentarzach pod postem, oprócz głosów oburzenia, pojawiły się też zachęty do bojkotowania produktów tej marki.

Nie chcieliśmy nikogo obrazić

Ci, którym hasło się nie spodobało, nie poprzestali na wysyłaniu maili. Swoją dezaprobatę wyrażali też w komentarzach do ostatnich postów na oficjalnym profilu marki Herlitz. "Prawdopodobnie nie jest to złośliwość, tylko zwykły brak empatii, wrażliwości i oportunizm środowiskowy – proszę uczulić na to personel – nie wszyscy wyznają Państwa wartości" – czytamy w jednym z takich wpisów. Są też głosy ostrzejsze. "Nie kupię od was już nigdy za kpienie z katolików. Jak tak można. Z siebie sobie pokpijcie" – napisał inny komentujący

Przedstawiciele marki zareagowali na krytykę. "Wszystkie hasła w kolekcji zeszytów przedmiotowych, w tym również to dotyczące przedmiotu Religia, powstały z zamiarem wprowadzenia żartu i lekkości do szkolnych realiów, które bywają dla uczniów wyzwaniem. W żadnym wypadku nie miały one na celu urażenia uczuć religijnych czy szerzenia nienawiści. Bardzo cenimy opinie naszych klientów i traktujemy je z najwyższą powagą, ponieważ pomagają nam lepiej dostosować nasze produkty do szerokiego grona odbiorców. Jesteśmy otwarci na dialog, konstruktywne opinie i jesteśmy gotowi rozważyć modyfikacje w kolejnych edycjach naszych produktów" ­– głosi oficjalne oświadczenie marki, który wklejono jako odpowiedź na każdą krytyczną uwagę.

To tłumaczenie nie wszystkich przekonało. A cała afera pokazała, że żarty i religia to u nas bardzo ryzykowne połączenie.

Czytaj także: https://dadhero.pl/289447,czy-niewierzacym-brak-wiedzy-swieta-to-takze-tradycja