Byłem incelem. Antek zdecydował się szczerze wyznać, o co chodzi w "uzależnieniu od nienawiści"

Kacper Peresada
– Wierzę, że w dzisiejszych czasach incel to bardziej stan umysłu, niż fizyczny problem – opowiada Antek, który określał siebie mianem incela przez wiele lat i czuł z tego powodu dumę. Jak sam przyznaje, zerwanie z incelstwem było trudne, ponieważ czuł, że jest to część jego życia i duża część jego osobowości. Bał się, że jeśli z niej zrezygnuje, straci tak naprawdę siebie. – Z czasem uświadomiłem sobie, że ja nie lubię tego Antka i wręcz powinienem się go pozbyć.
"To było jak uzależnienie od nienawiści". Oto historia byłego incela fot. LOGAN WEAVER / Unsplash

Byłem incelem

Oficjalnie słowo incel oznacza osobę, która nie ze swojej winy, nie ma powodzenia u kobiet. Tego wyjaśnienia trzymają się sami incele, którzy twierdzą, że ich brak życia seksualnego czy partnerki wynikają z przyczyn od nich niezależnych. W każdej rozmowie na temat problematyki osób określanych mianem inceli pojawiają się mężczyźni, którzy mocno bronią tej grupy społecznej wskazując, że mizogini, o których najczęściej się mówi w ich kontekście to jedynie mała, ale bardzo głośna część incelstwa.


Czytaj też: "Mój syn nie chciał z nikim rozmawiać, byłem w kropce...". Kim są incele i czemu nienawidzą kobiet?

Z drugiej strony patrząc na najpopularniejsze fora incelskie, zobaczymy, że nienawistne komentarze do kobiet są tam na porządku dziennym. Potwierdzają to zresztą badania naukowe. W 2018 roku naukowcy poddali analizie język używany przez użytkowników jednego z najpopularniejszych incelskich forów. Wyniki zapewne nikogo nie powinny dziwić, ale okazało się, że połowa użytkowników używała mizoginistycznego języka i co najmniej raz napisała nienawistny post na temat płci przeciwnej.

– Według mnie incelstwo formuje się na poważnie w momencie, gdy wchodzisz do sieci – wyjaśnia mi Antek. Stwierdza, że możesz być zły i wkurzony na swoje życie dużo wcześniej, ale dopiero gdy trafiasz na podobnych sobie ludzi, którzy powtarzają te same bzdury, zaczynasz postrzegać świat w podobny do nich sposób.

Jak poznałem świat incelstwa

Antek opowiada mi, że jego przygoda z incelstwem zaczęła się od 4Chana. To tam zaczął czytać o tym, czym jest incelstwo, dowiedział się o retoryce chadów, bet i usłyszał, że jego dziewictwo to nie jego wina. Według inceli życie seksualne mężczyzn opiera się tylko i wyłącznie na cechach biologicznych, na które nie mają wpływu. Dlatego mężczyźni o wyraźnych kościach policzkowych czy silnie zarysowanym podbródku (określani mianem "Chadów') mają większe szanse na zdobycie kobiet.

Incele wierzą, że jedynie 20% mężczyzn na świecie można określić mianem Chada, ale ponad 80% kobiet na świecie jest zainteresowanych tylko i wyłącznie mężczyznami z tej kasty społecznej. To wyraźnie ogranicza szanse inceli, którzy często określają siebie mianem brzydkich i podkreślają fakt, że żadna część ich ciała nie może wywołać zainteresowania u kobiet. Nie jest więc ich winą, że nie są w stanie zdobyć dziewczyny.

To wina społeczeństwa, które stworzyło chore oczekiwania w stosunku do mężczyzn. To wina kobiet, które nie umieją docenić takich gości jak oni. Inteligentnych, szarmanckich, którzy po prostu nie mają wydatnego podbródka.

– Wierzyłem, że wszystko jest po prostu przeciwko mnie. Świat mnie nienawidzi, a ja muszę walczyć z opresją we mnie wymierzaną – podkreśla Antek.

Pierwszym incelem była kobieta

W historii incelów najbardziej ironiczny jest fakt, że społeczność ta została stworzona przez kobietę o imieniu Alana Boltwood. Na początku lat 90. Alana założyła stroną Involuntary Celibacy Project. W rozmowie z Vox.com kobieta wyjaśniała, że początkowo fora miały za zadanie pomóc ludziom budować zdrowe związki.

Znajdowali się na nich ludzie, którzy nie byli w stanie od dłuższego czasu znaleźć partnerów i chcieli porozmawiać z podobnymi sobie przypadkami. Nie było tam miejsca na nienawiść i agresję w stosunku do kogokolwiek. Użytkownicy oferowali sobie wsparcie i chcieli pomóc drugiej osobie znaleźć wyjście z ich sytuacji.

Uczucie wspólnoty i zdrowa atmosfera nie potrwały jednak zbyt długo. Na początku XX wieku coraz częściej do głosu dochodzili mężczyźni obwiniający świat wokół siebie. Mizoginia zaczęła przejmować kontrolę nad forami, a królami w tej dziedzinie stali się oczywiście przedstawiciele 4chana, którzy dowiedzieli się o istnieniu incelstwa na r9k.

– Na 4Chanie każdy próbuje cię zaszokować, nie da się stwierdzić, czy ktoś robi sobie jaja, trolluje czy mówi na poważnie, a z czasem nawet ci, którzy sobie żartują, przestają patrzeć na swoje słowa, jak na żart – wyjaśnia Antek.

Przez śmiech do alt-rightowej retoryki

Przyznaje, że na początku swojej przygody z 4Chanem sam ironicznie komentował, że "każdy incel zasługuje na prywatną seksualną niewolnicę". Ale z czasem czując coraz większą seksualną frustrację, powtarzając w kółko te same żarty, jego słowa straciły na ironii, a zaczęły coraz mocniej odwzorowywać jego prawdziwe spojrzenie na świat.

Elliot Rodger 22-latek, wielki fan 4Chana, w 2014 roku zamordował 6 osób i jako motyw podał fakt bycia prawiczkiem. Napisał przy okazji manifest wyjaśniający, że jedyne, czego pragnie to miłość kobiety. Jednak te oferowały mu w zamian zachowania, które wywołały w nim nienawiść. "Chcę uprawiać z nimi seks, chcę, żeby było im dobrze, ale je obrzydza ta myśl. Nie czują pociągu seksualnego do mnie". Jego manifest dla wielu inceli stał się biblią, na podstawie której zostały stworzone podstawowe zasady ich ruchu — określane jako "black pill".

Black pill w krótkim czasie stało się określeniem mainstreamowym. Czymś, o czym głośno mówili politycy i osoby walczące o "prawa mężczyzn', które często, zamiast zajmować się mężczyznami, skupiały się na atakowaniu kobiet.

Orban, Konfederacja i incele. Dlaczego warto nienawidzić kobiet

W opinii wielu naukowców i badaczy gigantycznym problemem jest fakt, że kultura inceli opiera się w dzisiejszych czasach na publicznym dyskursie prowadzonym przez prawicowych polityków. Chociaż ich opinie są o wiele bardziej delikatne i zniuansowane, konserwatyści, którzy w ostatnich latach coraz częściej dochodzą do władzy (Jai Boisonaro czy Viktor Orban) są ocenzurowanymi wersjami blackpillowej nienawiści do feminizmu i wszystkiego związanego z kobietami. Trudniej więc jest walczyć z ideologią, która nie jest oparta na pomysłach z odmętów internetu, a często jest wspierana przez mainstreamowych polityków.

Incele są bardzo różni. Wielu z nich to zagubieni młodzi mężczyźni, którzy potrzebują pomocy, a zamiast niej otrzymują indoktrynujące wiadomości przepełnione nienawiścią. I chociaż to tylko najbardziej szokujące przykłady wpływu inceli na świat, wiele kobiet online musi radzić sobie z agresywnymi treściami, jakie często wychodzą z tego światka.

Powiązania z ruchami alt-rightem nie powinny nikogo dziwić. Ideologie oparte na nienawiści do "innych" z łatwością się ze sobą mieszają w wielkim internetowym kotle. Nieważne czy ci "inni" to kobiety, bogacze, żydzi czy komuniści.

Czytaj też: "Wymagają, żeby z nimi rozmawiać...". "Newsweek" o samotności mężczyzn z polskiej prowincji

Antek wyjaśnia, że z natury incele mają prawicowe przekonania. – Ksenofobia jest na porządku dziennym. W końcu łatwo nienawidzić zagranicznych bogatych facetów, którzy kradną kobiety. A te wybierają ich tylko dlatego, że mają płacone w euro – przyznaje. Niechęć nie ogranicza się, więc do płci przeciwnej. Zaczyna się roznosić na tych bogatszych od niego, przystojniejszych, z lepszą pracą, lepszym samochodem, własnym mieszkaniem. – Zaczynasz nienawidzić każdego, kto według ciebie ma lepiej, bo uważasz, że mają lepiej, nie dlatego, że na to zapracowali, tylko dlatego, że świat cię nienawidzi.

Jak zerwać z incelstwem?

Antek podkreśla, że pierwszym krokiem, aby zerwać ze swoim incelstwem, było zrezygnowanie z internetu i social mediów. – Siedzenie w sieci i czytanie opinii podobnych do ciebie ludzi, powoduje, że coraz bardziej jesteś przekonany, że masz rację na ten temat – mówi. I dodaje, że gdy w końcu udało mu się odciąć od sieci, jego myśli przestały zapętlać się na jego nieszczęściu. – Fora incelskie nie są miejscem dyskusji, to raczej miejsce wypełnione echem, które powtarza "to nie twoja wina", "wszyscy cię nienawidzą'. Dlatego tak ważne jest, aby zerwać z internetem, otworzyć się na ludzi i spojrzeć na świat z innej perspektywy.

W ostatnich miesiącach w sieci pojawia się coraz więcej miejsc dla byłych incelów albo mężczyzn, którzy starają się odciąć od tej ideologii. Forów, w których mogą liczyć na zrozumienie i rozmowę opartą na współczuciu, a nie niechęci. Właśnie na taką stronę trafił niedawno Antek, co uratowało go, przynajmniej na razie, przed powrotem do incelstwa. – Najgorsze co spotyka ludzi takich jak ja, to fakt, że na początku wmawiasz sobie, że wszyscy cię nienawidzą, ale potem gdy jesteś online, wszyscy zaczynają cię atakować za bycie incelem. Plują na ciebie, zamiast spróbować zrozumieć, skąd się to u ciebie wzięło, jak doszedłem do takiego momentu w swoim życiu – Antek wyjaśnia, że w ten sposób trafia się do błędnego koła. Z jednej strony nie chcesz wierzyć, że wszyscy cię nienawidzą, ale z drugiej wyklinają cię za wszystko, co mówisz.

Gdy Antek powrócił do sieci, wiedział, że potrzebuje grupy wsparcia. Ludzi, którzy zrozumieją, z czym musiał się mierzyć przez niemalże 23 lata swojego życia. – Wielu inceli nienawidzi tego typu stron, ponieważ użytkownicy starają się spojrzeć na incelstwo z innej perspektywy. Nie są miejscem, w którym wszyscy powtarzają te same opinie. Widzą problematykę w naszym podejściu do kobiet i starają się znaleźć zdrowe rozwiązanie dla problemów.

Spróbować zrozumieć, a nie atakować

Z drugiej strony zdarza się, że na tych stronach pojawiają się ludzie, których jedyną rozrywką jest atakowanie inceli. – W ten sposób nie pomożesz komuś w wyjściu z incelstwa. Wyśmiewanie go i atak to nie metoda. Raczej tylko pokażesz mu, że miał rację. Wszyscy go nienawidzą, nawet gdy nic złego nie zrobił — mówi Antek i podkreśla, jak szalenie ważne jest, aby być otwartym.

– Nie chodzi o to, aby stwierdzić, że "tak, chętnie wysłucham twojego rantu na temat nienawiści do kobiet". A raczej zastanowić się, dlaczego ten chłopak doszedł do takiego miejsca i jak mogę mu pomóc zrozumieć, że się myli.

– Czasami łapię się na tym, że znowu obwiniam innych za swoje życie, ale staram się z tym walczyć – wyjaśnia. Przyznaje, że trudno jest uciec od tego stanu umysłu. – Nienawiść, użalanie się nad sobą, wieczne szukanie usprawiedliwień uzależniają. Ale musiałem z tym zerwać, bo tak jak przy każdy uzależnieniu, byłem przez nie nieszczęśliwy.