Chłop w dom, a pomocy żadnej. Obliczono, ile czasu mężczyźni poświęcają na opiekę nad dziećmi

Aneta Zabłocka
Wiesz, ile czasu spędzasz na pomocy w domu i opiece nad własnymi dziećmi? Przeczytaj, a potem nastaw w domu stoper, gdy siadasz na podłodze przy dzieciach i zaczynacie zabawę. I jak? Wyniki cię przeraziły, czy może jesteś z siebie dumny?
Mój mąż nie pomaga w domu. Jak mu powiedzieć, żeby zajął się dziećmi Fot. Tatiana Serikova/Pexels
Mimo głosów, że pandemia cofa nas do czasów wyłącznej opieki kobiet nad ogniskiem domowym, badania z Wielkiej Brytanii trochę temu przeczyły.

Według urzędu statystycznego na Wyspach w maju lockdown doprowadził do 58 proc. wzrostu czasu spędzanego przez mężczyzn w opiece nad dziećmi. Zaangażowanie mężczyzn w życie rodzinne wzrosło do 64 proc. Dla porównania: w 2015 roku mężczyźni spędzali 39 proc. tego czasu, który kobiety poświęcały dzieciom.
Jednak była to zmiana jedynie tymczasowa. Po otwarciu szkół wszystko wróciło do normy, czyli - mężczyźni zajmują się dziećmi przez prawie 17 minut dziennie.
Chciałoby się powiedzieć "ała". Michael Lewkowicz z brytyjskiej fundacji "Families Need Fathers" w rozmowie z Guardianem twierdzi, że jest to wina systemu, bo same badania "pandemiczne" wskazują, że jeśli mężczyźni chcą i mają możliwość, chętnie wykonują obowiązki domowe.

Gdzie jest pies pogrzebany?

I właśnie o to chodzi. Mężczyźni muszą mieć chęć i możliwość zaangażowania się w życie rodzinne.


Powiesz, że jako portal dla facetów powinnyśmy bronić facetów za wszelką cenę. Jednak czasem przyda się mężczyznom soczyste przypomnienie, że robią za mało w polskich domach.

Zanim zjedziecie mnie za seksizm i powiecie, że Zabłocka jak zawsze mówi, że faceci do niczego się nie nadają, przeczytajcie poniższe posty.
To nie są odosobnione przypadki. Od kiedy sama zarejestrowałam się na grupach dla matek w czasie pierwszej ciąży, takich historii czytałam tysiące. Kolejne kilkanaście to opowieści moich znajomych, sąsiadów i dziewczyn z przedszkola mojego syna, które mówią, że ojcowie ich dzieci żyją swoim starym życiem sprzed urodzenia dzieci. Co najwyżej narzekają na niewyspanie się.

Kiedyś Krzysiek, 32-letni agent nieruchomości, powiedział mi, że skoro ona karmi piersią, to czemu on miałby wstawać w nocy.

Na początku się zgodziłam, ale potem pomyślałam, że przecież w nocy nie chodzi tylko o karmienie. Noworodkom zmienia się pieluchy, maluchy płaczą i potrzebują lulania. Tu tata mógłby się przydać.

Brak możliwości

Wbrew pozorom nie patrzę jednostronnie na ten problem. W powyższych przykładach brakuje chęci do uczestniczenia w życiu rodzinnym i bycia ojcem.
Ale druga strona tego medalu to brak możliwości. W tym rozwiązaniu staromodne wychowanie jest mieczem obosiecznym.

Panie z powyższych postów tkwią w schemacie, który nie pozwala im na przeszkodzeniu mężczyznom w ich codziennym lenistwie. To one się starają zapewnić rodzinie rozrywki, opiekę, ciepły posiłek.

Być może powinny dać swoim partnerom nie nauczkę, ale możliwość wyjścia z inicjatywą. Istnieje szansa, że mają umiejętności kulinarne i potrafią wymyślić jedną czy dwie zabawy z dzieckiem.

Mały książę

Możemy pisać, mówić, krzyczeć o tym, że mężczyźni są poddawani nierealnym oczekiwaniom dotyczącym bycia twardzielem, który żuje pszczoły i przynosi upolowanego żywymi rękami jelenia na obiad.

A może przyjąć, że czasami po ludzku im się nie chce. Tylko że jeśli ojcu nie chce się zadbać o żonę, dzieci i ich wspólny dom, to nie jest to problem jednej osoby, a całej rodziny, zaś konsekwencje tych zaniedbań zostaną przeniesione na kolejne pokolenia, które przyjmą wzorzec nieobecnego lub niezaangażowanego ojca.

Na zawsze ponosimy odpowiedzialność za to, co oswoiliśmy. Sprowadzając na ten świat dzieci i pozwalając swojej partnerce zbliżyć się do siebie na tyle, aby chciała założyć z tobą rodzinę, jesteś za nich odpowiedzialny.

Powiesz, że to znów wygórowane oczekiwania. Przewiń artykuł wyżej.

17 minut.

A może chciałbyś poświęcić im więcej czasu niż odcinkowi sitcomu na Netflixie?