Poliamoria to nasza przyszłość? Historie związków, w których jest miejsce na więcej niż dwie osoby

Kacper Peresada
– Najważniejsza jest komunikacja – mówi Michał, który od ponad 10 lat jest poliamorystą. Wyjaśnia, że w tego typu relacjach nikt nie może sobie pozwolić na ukrywanie swoich uczuć. Bycie otwartym i szczerym jest podstawą udanego "związku +2" nawet bardziej niż dla monogamicznych partnerów. – Musisz umieć stworzyć granice, które odpowiadają wszystkim, nie możesz ich przekraczać, inaczej nie macie szans stworzyć działającego związku – podkreśla.
Dwójka to za mało. Na czym polegają związki poliamryczne fot. Vidar Nordli-Mathisen / Unsplash

Czym jest poliamoria?

Osoby w poliamorycznych związkach wierzą, że miłość powinna być dzielona wśród jak największej liczby ludzi. Nie chodzi w niej o seks, chociaż dla wielu obserwatorów na tym może się to opierać. Michał przyznaje, że nie czuł się nigdy komfortowo w monogamicznych związkach. Jego partnerki często były zirytowane tym, że nie poświęca im tak samo dużo uwagi, jak partnerzy ich koleżanek. – Czułem się ograniczany. Wiele osób uważało, że po prostu jestem zimny i obojętny, ale ja zawsze uważałem, że jestem kochającym i otwartym człowiekiem.


Czytaj też: Związek z młodszą kobietą tylko wydaje się fajny. Po dobrym początku zaczyna się dramat

Przyznaje, że gdy pierwszy raz zdecydował się na trzyosobowy związek, czuł się szczęśliwszy niż kiedykolwiek wcześniej w życiu. Było to ponad dekadę temu. Oboje byli zawsze ze sobą szczerzy i nie bali się rozmawiać o tematach, które dla większości osób byłyby tabu. – Gdy pierwszy raz spróbowałem tego typu związku, uświadomiłem sobie, że nie da się po prostu wyjaśnić miłości – podkreśla. W jego opinii nie ma nic dziwnego w byciu zakochanym w więcej niż jednej osobie. Ponieważ uczucie do każdej z nich nie są identyczne.

– Kochasz ludzi z różnych względów. Spełniają oni różne potrzeby w twoim życiu – opowiada. Dodaje, że jeśli tylko umiesz spowodować, że twój partner czuje się spełniony w relacji, tak naprawdę nie ma to negatywnego wpływu na waszą przyszłość. Ważne jednak jest, aby wszyscy byli świadomi tego, na co się piszą. Przyznaje, że w swoim życiu poznał sporo osób, które zgadzały się na poliamoryczne związki, starając się uratować swoją relację z partnerem. – To przepis na katastrofę i traumę zarazem – podkreśla.

On sam jest w tym momencie singlem. Nie czuje się gotowy na bycie w kolejnym związku. Jednak ma świadomość, że jeśli spotka odpowiednią osobę albo osoby, zapewne rzuci się w nową relację, mając nadzieję, że tym razem nie będzie już musiał szukać dalej.

Zakochała się w jego przyjaciółce

Kasia pierwszy raz była w poliamorycznym związku na studiach. Jej chłopak studiował w innym mieście, gdzie poznał Ankę, z którą byli bardzo blisko. Na początku była po prostu jego przyjaciółką, ale z czasem uświadomiła sobie, że jest w nim zakochana. – Znałam ją dosyć dobrze, ponieważ spotykaliśmy się często w trójkę.

Kasia przyznaje, że uwielbiała spędzać czas z Anką. Czuła z nią więź, dogadywały się, więc któregoś dnia po rozmowie z jej chłopakiem zdecydowali się spróbować. – Były cudowne momenty – opowiada Kasia. Przyznaje, że czasami ogrom miłości, czułości i poczucia wspólnoty był oszałamiający. Niestety, chociaż starali się przygotować na ten związek, praktyka okazała się zbyt złożona. Anka odczuwała zazdrość, Kasia czuła smutek, że jej dziewczyna tak naprawdę nie jest nią zainteresowana, a ich chłopak czuł się rozdarty tym, co działo się w ich związku.

Rozstaliśmy się po kilku miesiącach – wyjaśnia Kasia. Przyznaje, że rozstanie było dosyć bolesne. Rozumie też, dlaczego nie udało im się zbudować stałej relacji. Ona sama chciała czegoś więcej, Anka chciała mniej.

Czy związki poliamoryczne mogą działać?

– Jesteśmy razem od 7 lat – opowiada Ania. Wszystko zaczęło się na studiach. Mieszkała wspólnie ze swoją przyjaciółką Pauliną w Krakowie. Obie miał partnerów, ale chłopak Ani zostawił ją w trakcie drugiego roku. Ania zaczęła coraz więcej czasu spędzać ze swoją przyjaciółką, która starała się jej pomóc w pozbieraniu się po bolesnym rozstaniu. Z czasem Ania zaczęła czuć coś do niej coś więcej. – Nie wiedziałam nawet, że jestem bi do momentu, gdy po prostu zakochałam się w niej.

Ich pierwszy raz był wynikiem pijackiego wieczoru. Chłopak Pauliny odwiedził je w mieszkaniu i chętnie brał we wszystkim udział. Dosyć szybko obie połapały się, że nie był to jednorazowy wyskok. Nie chciały niczego ukrywać przed partnerem Pauliny, więc zdecydowały zagrać w otwarte karty. – Zgodził się bez problemu – wyjaśnia Ania.

Czego się nie spodziewała, to faktu, że w ciągu następnych kilku miesięcy spędzając coraz więcej czasu z chłopakiem Pauliny, zacznie też coś czuć do niego. – To było całkowicie szokujące. Po prostu nagle zrozumiałam, że ten facet jest wspaniały i po tym, jak porozmawialiśmy w trójkę o wszystkim, zdecydowaliśmy się spróbować być razem.

To wydarzyło się sześć lat temu. Ania podkreśla, że nadal wszyscy są w sobie zakochani. Chociaż na samym początku zdarzały im się kłótnie. – Musieliśmy się nauczyć tego, jak ze sobą żyć. Nigdy wcześniej nie myśleliśmy, że coś takiego może się wydarzyć.

Zazdrość a poliamoria

Gdy pytam ją, jak wygląda ich życie seksualne, wyjaśnia, że czasami uprawiają seks w trzy osoby, a czasami w parach. Podkreśla, że na szczęście wszyscy są tak samo zainteresowani seksem, więc nikt nie czuje się niespełniony.

Ania wyjaśnia, że nie planują poszerzania swojego związku. Przyznaje, że na początku zdarzało im się zapraszać kolejne osoby. Zwłaszcza jej. – Na początku zdarzało się, że czułam się jak piąte koło u wozu, ale z czasem udało nam się wszystko ułożyć – opowiada. Dodaje, że tak naprawdę nigdy nie starali stać się częścią społeczności poliamorystów, ponieważ zawsze mieli uczucie, że wbrew pozorom wiele osób nie jest wcale zbyt przyjacielska i otwarta.

Czytaj też: „Teraz wiem, dlaczego go zostawiła”. Wyznania kobiet, których związek wyniknął z romansu

Na pytanie o to, jak zareagowali ich rodzice, podkreśla, że w bardzo różny sposób. Jej rodzice to bardzo wyluzowani ludzie, którzy po prostu cieszyli się, że ich córka jest szczęśliwa. Rodzice jej chłopaka początkowo nie ukrywali, że uważają to za zwyczajne dziwactwo, ale z czasem polubili obie dziewczyny i postanowili wspierać ich szczęście. – Matka Pauliny nie chce z nią rozmawiać – opowiada Ania. – Staraliśmy się ukrywać nasz związek przed nimi przez jak najdłuższy czas, ale w pewnym momencie Paulina miała dość. Jej ojciec nie był zadowolony, ale z czasem dał się przekonać. Matka Pauliny uważa to za chore i obrzydliwe.

Poliamoria wynika z chęci szerzenia miłości

Ania wyjaśnia, że poliamoryzm, nawet w jej oczach jest czasami dziwny. Nigdy nie spodziewała się, że może jej odpowiadać. Miała po prostu szczęście, że po trudnym rozstaniu miała obok siebie kogoś, w kim mogła się zakochać. I że kilka miesięcy później poczuła podobne uczucia do kolejnej osoby. – Poliamoryzm opiera się na byciu otwartym i szczerym – podkreśla. – Bez tego nic wam się nie uda. Z drugiej strony każdy związek powinien się na tym opierać – dodaje.

Moi rozmówcy podkreślają, że wiele osób nie rozumie nadal tego, czym jest poliamoryzm. Wydaje im się, że chodzi tylko o seks, albo o wykorzystywanie okazji do bycia niewiernym. Jednak jest to coś więcej. Są to mocne związki, w których kochający się partnerzy chcą wieść wspólnie wyjątkowe życie. Bez myślenia o tym, jakie normy społeczne narzucano im od dziecka. – Jeśli kogoś kocham, to tylko to się liczy. Jeśli mogę być z nim szczęśliwy, nie będę się powstrzymywał – kończy Michał.