Pozornie niegroźny MAP: w taki sposób pedofile próbują tłumaczyć swoje zboczenie na Twitterze

Kacper Peresada
Jeśli korzystacie z Twittera, mogliście natknąć się na skrót MAP. W taki sposób w sieci określają się pedofile. Ten skrót oznacza "Minor-Attracted Person" (ang. osoba odczuwająca pociąg do nieletnich) i jest próbą normalizacji zjawiska pedofilii, pokazania jej jako kolejnej orientacji seksualnej. Nie dajcie się na to nabrać.
Fot: Michał Parzuchowski/Unsplash
Zjawisko znane jako MAP rozwija się w sieci od kilku lat. Pedofile próbują walczyć o swoje prawa i wyjaśniają, dlaczego ich zdaniem pociąg do nieletnich jest zdrowym elementem szerokiego spektrum ludzkiej seksualności.

Chyba nie muszę wyjaśniać, że pedofilia nie jest orientacją seksualną. Dzieci nie mogą świadomie wyrazić zgody na zbliżenie z dorosłym, dlatego każdego powinna przerażać próba opakowania pedofilii w taki sposób, by wydawała się niegroźna.

Pedofile w sieci informują innych o tym, że są MAP-ami, ale zaczęli też wykorzystywać taktykę podobną do tej, którą w walce o swoje prawa stosowały środowiska LGBT.


Czytaj też: "Czuję się współwinny". Tak wygląda życie ludzi, których bliscy zostali oskarżeni o pedofilię

MAP-y posługują się hasztagami w sieci, takimi jak #MAPPride czy #Mappositivity, liczą na to, że inni użytkownicy serwisów społecznościowych nie zrozumieją, co one oznaczają. Dzięki temu ktoś może błędnie uznać, że MAP-y są częścią środowiska LGBT.

Na Twitterze co chwila pojawiają się kolejne konta, których twórcy nie tylko namawiają innych użytkowników do wspierania walki o równouprawnienie MAP-ów, ale często porównują "AntyMAP-ów" do nazistów zaślepionych nienawiścią i krzywdzących niewinnych ludzi.
Przez dekady osoby ze społeczności LGBT musiały walczyć z obrzydliwymi porównaniami swoich orientacji seksualnych z pedofilią. MAP-y wykorzystują więc te skojarzenia, mając nadzieję, że niedoinformowane osoby zaczną postrzegać tę grupę jako część świata LGBT.

To nie pierwszy raz, gdy pedofile starają się wykorzystywać działalność aktywistów LGBT w walce o "normalizację" krzywdzenia dzieci. W latach 70. i 80. w Wielkiej Brytanii miała miejsce kampania Paedophile Information Exchange, której celem miało być obniżenie dozwolonego prawem wieku na współżycie. Pedofile starali się wówczas robić to niejako się robić to na plecach starań osób homoseksualnych o równouprawnienie.

Mimo że kampania pedofilska zakończyła się w 1984 roku, jego inicjatorzy nadal istnieją w przestrzeni publicznej w Wielkiej Brytanii. Wielu wykorzystuje media społecznościowe do wygłaszania swoich obrzydliwych opinii. Najbardziej znanym przykładem jest Tom O’Carroll, przez pewien czas członek Partii Pracy, który od lat nawołuje do zalegalizowania pedofilii.
Youtube, Twitter i Facebook to serwisy, z których korzystamy każdego dnia. W ostatnich miesiącach, z uwagi na kwarantannę, były one wykorzystywane przez dzieci do nauki i zabawy. Każdy z popularnych serwisów musiał się mierzyć z jakimś skandalem pedofilskim.

Na Youtubie bez trudu można znaleźć filmiki dzieci, pod którymi znajdują się tysiące komentarzy mężczyzn seksualizujących dziewczynki czy chłopców. Facebook i Twitter walczą z podobnym zjawiskiem.

Problem z ruchem MAP polega na tym, że zamiast rozmawiać wprost o pedofilii, jego zwolennicy starają się kierować dyskusję na kwestię akceptacji i tolerancji. Jednym z często przywoływanych głosów w tej sprawie jest dr Craig Harper z Uniwersytetu w Nottingham, który twierdzi, że pedofilia i wykorzystywanie seksualne dzieci to dwie różne rzeczy.
Według Harpera pedofilia to po prostu orientacja seksualna i nie powinno się potępiać osób, które czują pociąg seksualny do nieletnich. Artykuł, w którym Harper proponuje takie rozróżnienie, jest w sieci dostępny od lat.

Oczywiście osoby z tego typu zaburzeniami powinny otrzymywać fachową pomoc, jednak normalizacja takich nie doprowadzi do zmniejszenia liczby przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci.

Widząc w sieci ludzi, którzy mówią o swojej miłości do nieletnich, pedofile zaczną czuć się pewniej i mogą zacząć postrzegać to zboczenie jako coś normalnego. Już teraz starają się prezentować siebie jako osoby niesłusznie atakowane, niezrozumiane, które jedynie chcą uprawiać seks z dziećmi.

MAP-y to pedofile i nie możemy o tym nigdy zapomnieć.

Według niektórych obserwatorów zjawiska MAP w sieci, część kont na Twitterze piszących o MAP-ach, tworzona jest przez trolli, których celem jest zbieranie informacji na temat pedofili i przekazywanie danych policji.

Inni z kolei sugerują, że trollom chodzi tak na naprawdę o próbę powiązania pedofilii z ruchem LGBT, po to, by zniweczyć starania przedstawicieli tej społeczności o równouprawnienie.

MAP-y to po prostu kamuflaż wykorzystywany przez pedofilów w sieci. Róbmy wszystko, aby każdy użytkownik serwisów społecznościowych wykorzystujący ten skrót, został jak najszybciej "zbanowany".