Wydaje wam się, że widzieliście już wszystko? Oto "Escape Quest" czyli escape room w formie książki

Kacper Peresada
Nigdy nie poszedłem do escape roomu z własnej woli. Lubię oczywiście filmy, w których ludzie rozwiązują zagadki, lubię też gry komputerowe, w których trzeba główkować i chętnie czytam kryminały, ale próba wydostania się z zamkniętego pokoju to coś, czego nigdy nie chciało mi się robić.
Niestety życie nie jest sprawiedliwe i przez cały ostatnich kilka lat trafiałem często na ludzi, którzy uwielbiają wręcz escape roomy. Jednym z największych fanów tej rozrywki jest mój starszy syn.

Ostatnie miesiące spowodowały, że zamiast rozwiązywać kolejne zagadki w escape roomach, moi synowi i ja siedzimy w domu dlatego "książkogry" Escape Quest nie mogły trafić w nasze ręce w lepszym momencie.

Seria Escape Quest to książki, przepełnione zagadkami i łamigłówkami. Zamiast czytać strona po stronie historię przygotowaną przez autorów, przeskakujemy z jednej części opowieści do kolejnej. Śledzimy historie ludzi, którzy przeżywają różne przygody i starają się rozwiązać rozmaite zagadek.

W serii "Escape Quest" pojawiły się dwa tytuły. Pierwszy to "Za garść neodolarów", w którym przenosimy się do roku 2062. Tam w cyberpunkowym Los Angeles możemy wcielić się w postać hakera walczącego w megakorporacjami, które przejęły kontrolę nad światem po nuklearnej katastrofie. Książka jest fajnie napisana i wciągająca, a mój syn, chociaż początkowo nie był zainteresowany czytaniem, szybko się wciągnął.

Druga pozycja z tej serii to historia bardziej w stylu Indiany Jonesa, możemy wyruszyć na wyprawę po świecie w poszukiwanu starożytnego skarbu. Główny bohater otrzymuje pamiętnik legendarnej odkrywczyni Sary Edson-Taylor, a potem rusza jej śladami, wykorzystując rozmaite wskazówki i poszukując wymarzonego skarbu.

Obie historie z serii "Escape Quest" są zaskakująco dobrze napisanymi powieściami. Chociaż nie są zbyt długie to rozwiązując kolejne zagadki spędziliśmy przy nich razem z synem całe dwa dni.

Nawet dla kogoś takiego jak ja, kto nie lubi wizyt w escape roomach, przechodzenie z jednego rozdziału książki do drugiego i obserwowanie, jak po rozwiązaniu kolejnych zagadek na twarzach moich dzieci pojawia się duma, sprawiło, że chętnie wrócimy do tych tytułów.

Mam tylko nadzieję, że seria "Escape Quest" nie sprawi, że mój starszy syn jeszcze bardziej polubi wizyty w escape roomach.

Artykuł powstał we współpracy z Egmont.