"Myśleliśmy, że do nas nie dotrze". Polak z Islandii o tym, jak na wyspie walczą z epidemią
– Miałem nadzieję, że ten wirus ominie Islandię – mówi Damian. Na wyspie mieszka z żoną i synem. – Żyliśmy tutaj z poczuciem, że jesteśmy na końcu świata, odizolowani od wszystkich i wszystkiego.
Islandia: chorych jest bardzo dużo
Do 16 marca 2020 w Islandii potwierdzono 180 zakażonych koronawirusem, 1700 osób przebywa w kwarantannie.Zdecydowana większość zakażonych "złapała" koronawirusa podczas urlopu w północnych Włoszech i w Austrii. W niedługim czasie do chorych dołączyli ich bliscy.
– Martwi mnie jak służba zdrowia będzie sobie radzić z jeszcze większą liczbą pacjentów. Niestety coraz więcej pracowników szpitala w Reykjaviku trafia na kwarantannę. Boję się, że zacznie brakować ludzi do pracy, ale też do opieki nad chorymi – mówi Damian Kuraciński.
– Jak na tak mały kraj mamy dużo chorych osób, a mieszkańcy Islandii obawiają się, że rząd działa zbyt wolno.– Przez jakiś czas nie było zakażeń w Islandii – mówi Damian. – Mieliśmy nadzieję, że tak pozostanie. Niestety, okazało się, że to była tylko kwestia czasu – dodaje.
Liczba osób chorych i objętych izolacją szybko wzrasta, na razie nikt nie zmarł z powodu choroby, jedna osoba wyzdrowiała. Na Islandii robi się najwięcej w Europie testów na wirusa. By wykonać test należy zgłosić się do jednej z dwóch instytucji: szpitala lub Islandzkiego Centrum Badań Genetycznych.
Podobnie jak w Polsce, zajęcia odwołały uniwersytety, a licea zamknięto na cztery tygodnie. Uczniowie będą uczyli się przez internet. Podstawówki i przedszkola pracują, choć nauczyciele proszeni są o ograniczenie liczby dzieci w grupach.
Z jednej strony są to środki ostrożności, z drugiej pomoc dla rodziców, którzy nie mają co zrobić z dzieciakami.
Ograniczyć kontakty z ludźmi do minimum
– Pracuję jako informatyk w jednej z największych firm farmaceutycznych w Islandii i od kilku dni nie mam kontaktu z innym pracownikami – mówi Damian.– Jeżeli ktoś z naszej firmy nie ma z kim zostawić swojego dziecka, nie może zabrać go do pracy. Do tej pory było to możliwe i czasem w ten sposób poznawałem dzieci moich kolegów i koleżanek. Sam też czasem zabierałem do pracy syna – tłumaczy Damian.
Zobacz: Rzucił wszystko – i z Polski wyjechał z rodziną pod Biegun. Czy było warto? Tak żyje się w Islandii
Firma Damiana wprowadziła szereg reguł, które mają do minimum ograniczyć kontakty między pracownikami, a także zapewnić czystość pomieszczeń.
– Nasze biuro jest codziennie dezynfekowane, a każdy pracownik ma obowiązek regularnie czyścić swoje stanowisko pracy.
– W stołówce mieliśmy bufet w formie "szwedzkiego stołu". To się zmieniło, teraz każdy dostaje obiad na talerzu– mówi.
Bez paniki, ale lepiej dmuchać na zimne
Choć zawieszono wszystkie loty między Islandią a Włochami, jeszcze 7 marca przylecieli na Islandię ostatni wczasowicze spędzający ferie w Weronie.– Samolot był odpowiednio przygotowany, podobnie jak personel pokładowy. Po wylądowaniu na lotnisku w Keflaviku pasażerowie wyszli osobnym wyjściem. Zapewniono im również specjalny transport do domów – opowiada Damian – Niestety okazało się, że część osób z tego samolotu przyleciała na wyspę zarażona koronawirusem.– Pandemia pokrzyżowała nam plany. Rodzina odwołała przylot do nas, my zrezygnowaliśmy z lotu do Polski i do Jordanii. Wszystko musi zaczekać – mówi Damian.
– Kilka dni temu, po przejrzeniu szafek w domu, uznaliśmy, że chcemy dokupić trochę rzeczy, takich jak jedzenie, kosmetyki, środki czystości, lekarstwa czy pieluchy dla naszego syna, Ragnara – opowiada Damian.– Sieci sklepów spożywczych zapewniają klientów, że są doskonale zaopatrzone, więc nie ma potrzeby robienia zapasów.
– Nie chodziło to, że czegoś zabraknie w sklepach. Zależało nam na zminimalizowaniu kontaktu z innymi ludźmi. Bez paniki, ale lepiej dmuchać na zimne – wyjaśnia Damian.
– Są też plusy całej sytuacji. Mamy więcej czasu na swoje pasje – dodaje. – Ja naprawiam komputery, a żona ma czas na śpiew i grę na skrzypcach. Nadrabiamy też blogowe i youtubowe zaległości [przyp.red. Damian z żoną prowadzą bloga "Nasz mały świat". Publikujemy jeszcze więcej materiałów z Islandii – śmieje się Kuraciński.