„Bałem się, że zapiję się na śmierć”. Ben Affleck przyznał, czemu nie zagra w nowym Batmanie
Powoli wracamy do siebie po emocjach wokół filmu „Joker” z Joaquinem Phoenixem. 2019 był jego rokiem, dawno nie widziałem roli, która emocjonalnie tak mocno wykręciłaby mnie na drugą stronę (nie oglądałem ani „Zenka” ani „365 dni”, więc może nie wiem, co mówię). Ale to już przeszłość.
W rolę faceta w czerni wcielali się dotąd najlepsi (i pewnie najprzystojniejsi) aktorzy Hollywood. Ben Affleck Batmana zagrał trzykrotnie. Czwartego razu nie będzie.
W wywiadzie z „New York Timesem” Affleck, dwukrotny zdobywca Oscara, wreszcie zdobył się na odwagę i przyznał, co nie tak jest z jego karierą aktorską – a właściwie co nie tak jest z jego życiem.
Affleck od lat zmaga się z problemem alkoholowym. Nie pomagają problemy osobiste, przede wszystkim bolesny rozpad małżeństwa z aktorką Jennifer Garner. „Przez długi czas miałem picie pod kontrolą. Zacząłem pić naprawdę dużo, gdy moje małżeństwo się posypało” – przyznał Affleck w rozmowie z New York Timesem.
„Chwytasz się każdego sposobu, który sprawi, że poczujesz się lepiej – to może być seks, jedzenie, picie, hazard, zakupy, cokolwiek” – dodał. „Ale to tylko sprawia, że czujesz się coraz gorzej, więc starasz się sprawić, by to uczucie minęło. Wtedy pojawia się prawdziwy ból i wpadasz w ciąg, z którego nie umiesz się wydostać. Właśnie to mi się przytrafiło”.
Po decyzji Afflecka, rolę Batmana powierzono Robertowi Pattinsonowi, to dla niego debiut w roli Bruce’a Wayne’a. Producenci pokazali już pierwsze ujęcia, na których widać go w masce Batmana.
Źródło: Deadline