Sequel filmu „E.T.” Spielberga już jest, choć nie takiej kontynuacji oczekiwaliśmy. Tu go obejrzysz

Andrzej Chojnowski
W kategorii filmów, które zasługują na drugą część, „E.T.” od lat plasuje się w czołówce. Jak dotąd jednak nikt nie pokusił się o zrealizowanie sequela hitu Stevena Spielberga. Aż do teraz. Tylko czy właśnie na taką kontynuację czekaliśmy?
Fot: Comcast NBC Universal
Jeden z najważniejszych filmów dla dzieci wszech czasów. Produkcja, która będzie klasyką nawet za sto lat (o ile do tego czasu nie ugotujemy planety). I zarazem jedno z tych dzieł Stevena Spielberga, które nigdy nie doczekało się kontynuacji.

Sequele powstawały na bazie dziesiątek marnych filmów, takich które na to nie zasługiwały. Tymczasem druga część „E.T.”, choć świat czeka na nią od blisko czterech dekad, do tej pory pozostawała jedynie w sferze marzeń. Przy okazji tegorocznych świąt coś się zmieniło, tyle że chyba nie o taką zmianę nam wszystkim chodziło.


E.T. rzeczywiście powrócił i wygląda dokładnie tak, jak w 1982 roku. Co więcej, jest też Henry Thomas, w filmie Spielberga z 1982 roku zagrał Elliotta, chłopca który znajduje przybysza z kosmosu i zaprzyjaźnia się z nim.

To brzmi jak przepis na fajne filmowe spotkanie po latach – i rzeczywiście tak jest, tyle że to nie film kinowy, a krótki metraż będący reklamą zrealizowaną na zamówienie Comcastu, amerykańskiego dostawcy internetu.
Uroczy czterominutowy filmik zaczyna się od łatwej do przewidzenia sceny – dwoje dzieciaków znajduje w ogrodzie dziwnego stwora o wielkiej głowie i chudych łapach…

Brzmi znajomo? Okazuje się, że to dzieci Elliotta, bo dziwnym trafem stwór wylądował właśnie w jego ogrodzie. Starzy przyjaciele znowu się spotykają i zaczyna się zabawa... Dalej nie będę opowiadał. Obejrzyjcie. W sumie to całkiem sympatyczny krótki metraż, choć z reklamowym przesłaniem. Wygląda na to, że to jest jedyny sequel „E.T.”, na jaki możemy liczyć. Dobre i to.