Kim chcieliście zostać jako dzieci? Strażakami, policjantami, paleontologami? Kimś, kto ten świat zmienia, jest supermęski i silny (nawet jeśli nie w pełni sobie uświadamiałeś, co to znaczy). Możemy nawet nie zdawać sobie sprawy, jak silną presję wywieramy na chłopcach, by spełnili nasze oczekiwania, a najbardziej oczekiwania roli społecznej, które im przypisaliśmy.
Reklama.
Reklama.
Wiele się mówi o toksycznej męskości, wspiera mężczyzn w wyrażaniu uczuć albo pokazaniu: "Hej, jak chcesz, to możesz nosić spódnice, są mega wygodne". A jednak nadal 19 proc. mężczyzn w Polsce czuje presję, aby mieć cechy czy zachowywać się w sposób odpowiedni dla jego płci.
Badania przeprowadzone w ramach akcji "My Manly Way" na zlecenie marki Bulldog wskazały, że stereotypy w naszym kraju nadal silnie ingerują w takie obszary jak wykonywany przez mężczyznę zawód, jego pasję, wygląd czy stylizację, a nawet golenie ciała.
A co gorsza, nieświadomie przenosimy te kalki na dzieci. Synowie mogą marzyć o zostaniu strażakiem Samem, ale posiadanie mocy księżniczki Celestii z "My Little Pony", mogłoby nadwyrężyć naszą "tolerancję".
Kim chcesz zostać, jak dorośniesz?
Z łatwością przychodzi nam definiowanie, co jest męskie, a co nie. W co czwartej polskiej rodzinie (23 proc.) wykonywanie przez mężczyzn zawodów stereotypowo uznawanych za mało męskie nie byłoby akceptowane.
Aż 77 proc. badanych Panów uważa, że mężczyzna powinien się akceptować i być sobą, a 38 proc. jest zdania, że ci prawdziwi nie ulegają presji. Czyżby?
Bo 16 proc. mężczyzn czuje presję, aby wykonywać zawód postrzegany jako typowo męski.
I wcale nie jest tak, że ci, którzy pójdą za głosem serca, mają łatwiej. Co dziesiąty wykonujący "niemęski zawód", czuje się zawstydzony swoim wyborem drogi życiowej.
Tak nie powinno być!
W przedszkolu mojego syna od niedawna jest "pan przedszkolanek", to młody chłopak, prawdopodobnie dopiero po studiach. Początkowo rodzice patrzyli na niego z ciekawością i pewnym rozbawieniem. Z czasem zyskał opinię "całkiem niezłego" pedagoga, podobnie do pań, które już zajmowały się dziećmi.
W zakładzie kosmetycznym, do którego chodzę, gabinet wynajmuje masażysta. Gdy jestem na manicure, nie ma dnia, aby któraś z klientek nie chichotała pod nosem, że wybrał babskie zajęcie.
W co czwartej polskiej rodzinie mężczyzna ma mieć „prawdziwy zawód”.
Brak akceptacji męskich wyborów zawodowych i życiowych dotyczy nawet najbliższych osób. Prawie co czwarty (23 proc.) badany uważa, że w jego rodzinie wykonywanie przez mężczyzn zawodów stereotypowo uznawanych za mało męskie, np. manikiurzysta, kosmetyk, tancerz, model, przedszkolanek, kucharz czy gimnastyk, NIE byłoby akceptowane.
Musielibyście zobaczyć minę moim rodziców, gdy starszy syn oznajmił, że jest tancerką z klipu do piosenki "Torna a casa" zespołu Måneskin. Jacek Jeschke, tancerz występujący m.in. w "Tańcu z gwiazdami", tak wspomina swoje kłopoty w środowisku rówieśniczym związane z obranym przez niego hobby:
- W dzieciństwie koledzy patrzyli na mnie dziwnie, a ja sam nie czułem się dobrze z tym, że tańczę. Jako chłopiec wolałem kopać piłkę czy brudzić się na dworze. Jeśli chodzi o presję ze strony rodziny, to w moim przypadku było wręcz na odwrót. Nikt z rodziny nie protestował, że chodzę na tańce. Bardzo mnie w tym wspierali i motywowali – mówi.
Gdy był nastolatkiem, już dumnym ze swoich licznych osiągnięć na parkiecie, wiele razy mówiąc, że jest tancerzem, w odpowiedzi słyszał pytanie: "A czym zajmujesz się zawodowo?". Taniec "prawdziwym zawodem" dla nich nie był.
- Świat tańca rządzi się swoimi prawami. Niepisanym obowiązkiem jest np. golenie różnych części ciała, co może być postrzegane jako mało męskie – twierdzi Jeschke, ośmiokrotny mistrz Polski w tańcu towarzyskim.
Według badań CBOS-u z 2017 roku 40 procent mężczyzn przyznało, że ma za sobą wizytę w salonie kosmetycznym lub w SPA. Tymczasem pod jednym z teksów o depilacji opublikowanych na naszej stronie, komentujący pisali, że "po coś natura facetom włosy dała".
Z ojca na syna
Przypomnijcie sobie wizyty z synem w sklepie z zabawkami. Jakie gadżety wybieracie wy, a jakie dziecko? Czy gdy ono chciałoby, abyś zwrócił uwagę na zestaw klocków z Elfami, ty nie mówisz: "A patrz, jaki tu fajny radiowóz?".
Albo gdy dostaje obsesji na punkcie baniek mydlanych i tęczy, ciebie zaczyna to krępować i lepiej, żeby nadmiar energii wykorzystał na jazdę na rowerze, udając wyścigówkę? Może u ciebie objawia się to zupełnie inaczej? Czas, abyś wreszcie zauważył, czy mimowolnie nie podsuwać synowi "męskich zadań", zamiast podążać za jego zainteresowaniami.
Prawie co trzeci mężczyzna (32 proc.) nie chciałby, aby jego syn wykonywał zawód oceniany jako mało męski, czy też posiadał tego typu pasje.
A droga do męskiej samoakceptacji zaczyna się już na etapie dzieciństwa. To, jakie sygnały rodzice przekazują swoim dzieciom, znajduje swoje odzwierciedlenie w ich życiowych wyborach oraz postrzeganiu świata w dorosłym życiu. Jak bardzo, wyjaśnia Marzena Mawricz, psycholożka:
- Wsparcie rodziny jest czymś niezwykle ważnym w rozwoju i edukacji dziecka. Stereotypy odnośnie do wykonywanego zawodu związane są ze stereotypami wychowawczymi, które polegają na tym, że chłopców przygotowujemy do rywalizacji, zdobywania i realizowania zadań, a także bycia głową rodziny i przynoszenia tego przysłowiowego bawoła do domu – mówi Marzena Mawricz.
I odnosi się do reakcji ojców w czasie zakupów z synami, gdy ci wykazują zainteresowanie "nieodpowiednimi" rejonami.
- Niektórzy pozwalają, żeby ich dziecko oswajało się z tymi zabawkami, ale nie brakuje takich, którzy od razu odciągając dziecko od takiego miejsca i często denerwują się w tej sytuacji. Wynika to z lęku o to, jaki to będzie miało wpływ na przyszłość ich synów. Uważam to za duży błąd. Przecież mamy przygotować chłopców również do roli ojców. Kiedy chłopiec będzie się bawił w „role domowe” i wcielał się w rolę tatusia, to nie jest to dla niego w żaden sposób zagrażające, a wręcz przeciwnie, może być dobrym doświadczeniem - podsumowuje psycholożka.
Chłopaki nie płaczą
To jedne z najdziwniejszych danych całego zestawienia z raportu Bulldoga:
46 proc. mężczyzn nie zwróciłaby się do psychologa, gdyby miała problem z poradzeniem sobie ze swoimi uczuciami,
17 proc. uważa, że prawdziwi mężczyźni nie płaczą, a okazanie słabości w męskim świecie jest postrzegane jako porażka.
Wychowujemy chłopców, by byli silni, zadaniowi, a nie, żeby mówili o emocjach. Dajemy kręcić się temu kółku ignorancji i zamknięcia na uczucia. Chcemy wychowywać ojców i dobrych partnerów, ale nie dajemy chłopcom być tymi, którymi chcą zostać. Całujemy kolano i mówimy, że "nic się nie stało, nie płacz", pozbawiając ich narzędzi do wyrażania uczuć.
Tymczasem, aby mężczyzna zbliżał się i zrozumiał siebie, stawał się charyzmatyczny, musi mieć dostęp do własnych uczuć i emocji.
- Nam się wydaje niemożliwe, że mężczyzna może być czułym i jednocześnie silnym barbarzyńcą. Moim zdaniem, mężczyzna, który ma dostęp do swoich uczuć i przede wszystkim się ich nie wstydzi, to w domu będzie czuły, troskliwy oraz ciepły i będzie płakał, a jak wyjdzie z tego domu, to będzie silnym lwem, który potrafi ryknąć w odpowiednim momencie – mówi Marzena Mawricz.
Wiemy, jako pokolenie wychowywane w sztywnych normach nieustannej motywacji do odniesienia sukcesu w zawodzie marzeń, że wypalenie zawodowe przychodzi szybciej, niż ktokolwiek z nas chciałby to przewidzieć. Wiemy, że tłumiąc swoje prawdziwe uczucia i działając w mechanizmach z dzieciństwa, zamykamy przed sobą drzwi do zrozumienia, kim jesteśmy.
Wreszcie strach o to, że ktoś "mniej świadomy" mógłby narazić nasze dziecko na śmiech, bronimy je, stawiając mur pomiędzy jego "ja" a oczekiwaniem "nieświadomego".
Czy najlepszym pytaniem do chłopców nie byłoby zamiast: "Kim chciałbyś zostać, gdy dorośniesz?", było "Kim jesteś teraz i co mogę jeszcze zrobić, by poznać cię lepiej?".