Pamiętam jak dziś, że kiedyś czytając książkę, wyskubałam sobie całą brew. Emocje, które mi towarzyszyły w czasie lektury, były tak silne, że musiałam dotykać mojej twarzy. Nieświadomie! Wszyscy to robimy i niestety jest to silnie uwarunkowane biologicznie, a walka z grzebaniem w nosie czy pocieraniem policzków może być skazana na porażkę.
Reklama.
Reklama.
Wiecie, że nawet dorośli dotykają swojej twarzy 23 razy na godzinę? Nie! Policzcie, ile razy stukaliście się w czoło po otrzymaniu kolejnego maila od managera. A u dzieci wszystko dzieje się szybciej, głębiej i bardziej intensywnie. Tylko skąd taka chęć eksploracji?
Dlaczego dzieci i dorośli dotykają twarzy?
Według badań już w życiu płodowym dotykamy naszej twarzy. Najczęściej wtedy, gdy matka jest zestresowana. Ta przypadłość zostaje z nami także w życiu na zewnątrz. Spontaniczny dotyk twarzy pomaga ludziom w regulowaniu emocji.
Dlatego płaczące niemowlęta wkładają kciuk do buzi. Jest im przykro, więc wracają do czynności, w której ich rączki były naprawdę blisko twarzy. Także w trakcie przyjemnych doznań, czujemy potrzebę dotknięcia swoich policzków lub podbródka. Kuszące podpieranie dłonią podbródka przez nią w czasie randki, też jest objawem kojenia emocji, które właśnie szaleją w ciele.
Dość niepokojące są wyniki przedstawione w artykule czasopisma eLife. Według analizy izraelskich naukowców ludzie po podaniu rąk spontanicznie kierują dłonie do nosa, aby wywąchać partnera. To mniej inwazyjna metoda niż rzucenie się do szyi i sprawdzenie jakości feromonów. Fascynujące jest to, że robimy to zupełnie nieświadomie.
Prawdopodobnie aż 91 proc. dzieci i dorosłych grzebie w nosie. To również przejaw kontrolowania emocji, a poza tym jest intuicyjnym sprawdzianem naszego stanu zdrowia. Wkładając palec do nosa, nie tylko sprawdzamy, czy wszystko gra, a włoski trzymają się mocno, ale wprowadzamy nowe bakterie, na które nasz organizm powinien wyrobić odporność, skoro stykamy się z nimi na co dzień.
Dotykanie twarzy: jak przestać?
Nie da się! Po prostu, ale jeśli jako rodzica martwi cię częste dotykanie twarzy przez dziecko, najpierw zauważ, kiedy te sytuacje mają miejsce i czy nie jest to objaw stimmingu, a potem po konsultacji z terapeutą przystąp do działania.
Jako osoba dorosła wiesz, że ciągłe dotykanie twarzy łączy się w bezpośredni sposób z przenoszeniem na cerę bakterii i wirusów, które mogą wpływać nie tylko choroby, ale także pogarszać jakość cery i wysuszać ją.
Istnieje kilka sposobów na ograniczenie dotykania twarzy, jednak będą wymagały sporego treningu od nas i dziecka, bo z naturą rzadko udaje się wygrać.
Krótkie włosy - gdy tylko jakiś kosmyk opada nam na czoło, policzki, czy kręci się wokół brody, od razu przy odsuwaniu go będziemy odczuwali chęć, żeby uszczypnąć się w policzek czy potrzeć oko. Trzymaj włosy na uwięzi lub krótko przytnij.
Relaks - dotykamy się częściej, gdy jesteśmy zestresowanie, tak? Najprostszym rozwiązaniem, zaraz po wizycie u fryzjera, będzie zadbanie o dobrostan duszy i ciała.
Znajdź zajęcie dla rąk - nie bez przyczyny fidget spinnery, kulki odstresowujące i inne gadżety do miętoszenia w dłoni zwracają twoją uwagę na spacerach po sklepach. To sygnał, że potrzebujesz dodatkowej stymulacji, być może na razie znajdujesz ją, ciągnąc się w czasie pracy za ucho, ale jeśli przekierujesz energię gdzie indziej, osiągniesz potrzebną twemu ciału symetrię.
I pewnie wszyscy mamy dość gadania o pandemii, ale jej wybuch to dobry przykład tego, że jak włożysz do buzi coś podejrzanego, to możesz namieszać nie tylko w swoim organizmie.