Samotny ojciec to gatunek nadal rzadko spotykany w Polsce. Zresztą reakcjami na to, że facet sam wychowuje dzieci, jest najczęściej zdziwienie i niedowierzanie. Chociaż doskonale wiemy, że tatusiowie nie są rodzicami drugiej kategorii, wielu z nas nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego sąd mógłby się zgodzić na to, że to facet ma posiadać pełną pieczę nad swoimi pociechami. No bo to w końcu… facet.
Ostatnie lata w Polsce to powolna zmiana, jeśli chodzi o to, kto może liczyć na zdobycie opieki nad dzieckiem. Zmiana pozytywna, ale której tempo może przerażać i zmusza do zastanowienia się, czy to polscy ojcowie nie nadają się do rodzicielstwa, czy może raczej sądy nie chcą przyznać im praw, na które zasługuję.
40 proc. spraw rozwodowych w naszym kraju kończy się przyznaniem wyłącznej opieki nad dziećmi matce. W wypadku ojców liczba ta jest dziesięciokrotnie niższa i jedynie co 25 facet może liczyć na takie rozwiązanie. Chociaż na całym świecie walka o równouprawnienie ma się świetnie, w wypadku dyskusji na temat samotnego wychowania problem jest wyraźny.
Wspólne wychowywanie dziecka przez rodziców po rozstaniu nie jest łatwe, jednak samotne zajmowanie się nim to wyższy level wtajemniczenia. Niestety według statystyk przygotowanych przez OECD liczba samotnych rodziców co roku wzrasta. I chociaż w sieci możemy z łatwością znaleźć badania i porady, które mają na celu wspieranie samotnych matek, mężczyźni rzadko kiedy mogą liczyć na podobne traktowanie.
Samotny tata, a samotna mama
Badacze podkreślają, że nadal większość społeczeństwa postrzega kobiety, jako osoby odpowiedzialne za wychowanie dzieci. Problematyczne podejście, które nie tylko ogranicza możliwość rozwoju kobiet, ale również zamyka drogę mężczyznom do spełnienia się w ojcostwie. Tego typu podejście jest oczywiście następstwem tysięcy lat ludzkiej kultury, ale niestety było też wspierane przez wiele osób jeszcze na przełomie wieków.
Intensywne macierzyństwo to koncept opisany przez Sharon Hays, która w swojej książce z 1998 roku pisała, że ludzie oczekują, że dziecko powinno mieć jednego, głównego opiekuna. Tę rolę automatycznie otrzymać powinna kobieta. Doprowadza to do sytuacji, w której samotne matki oceniane są przez pryzmat ich perfekcyjności w łączeniu pracy i opieki nad dziećmi, podczas gdy mężczyźni mogą liczyć na więcej sympatycznych spojrzeń i bardziej wyluzowane podejście do popełnianych przez nich błędów wychowawczych.
Samotne matki zresztą często podkreślają, że muszą mierzyć się z pręgierzem oczekiwań. Nie tylko społeczeństwa, ale również tych, które nakładają same na siebie. Mając świadomość, że szczęście ich dzieci i ich własne zależy tylko od nich, nawet najmniejsze błędy są postrzegane przez nie jako gigantyczne porażki i coś, co może zaburzyć ich poczucie wartości.
W końcu skoro przez tysiąclecia uczono nas, że to matki są odpowiedzialne za wychowywanie kolejnych pokoleń, dodatkowo mają "wrodzone instynkty", które powodują, że robią to lepiej, ich błędy nie są tylko błędami umysłu, ale fizycznymi głęboko zakorzenionymi skazami, które świadczą o ich niedopracowaniu.
Inni rodzice boją się samotnych facetów
W wypadku mężczyzn odczucia samotnych rodziców są inne. Często muszą mierzyć się z brakiem zrozumienia, że to oni faktycznie odpowiadają za wychowanie. Jednak często początkowe zdziwienia zamienia się w poklask i zachwyt. W końcu facet nie powinien umieć roztoczyć opieki nad swoimi dziećmi. Dlatego, chociaż jego praca niczym nie różni się od tej wykonywanej przez kobiety, jest ona postrzegana jako coś wyjątkowego.
Wynika to oczywiście z lat przekonań, że faceci są głąbami, którzy sami potrzebują matki (w tej roli żona), aby umieć poradzić sobie w życiu. Nie umieją gotować, ubrać się, ani planować zajęć pozaszkolnych dzieci. I chociaż mężczyźni z czasem mogą liczyć na życzliwe podejście innych osób, wielu zauważa, że im ich dzieci są starsze, tym ludzie zaczynają się martwić o kontakt ich dziecka (najczęściej córek) z dorosłym mężczyzną.
Ojcowie nieraz wspominają, że niektóre rodziny nie chcą puścić swoich córek do domów, w których nie ma matki. Nauczyciele chętniej informują o postępach w szkole kobiety, a faceci muszą prosić o możliwość otrzymania podstawowych informacji o swoich pociechach. Pytanie więc, w jaki sposób możemy pomóc mężczyznom, którzy w pojedynkę tworzą rodzinę dla swoich dzieci.
Większość badań, które znajdziemy w internecie na temat samotnego wychowania, skupia się na matkach. Badania wskazują, że samotne matki umierają wcześniej, częściej chorują, są biedniejsze i mają częstsze problemy z psychiką. W wypadku mężczyzn, chociaż liczba samotnych ojców rośnie z roku na rok, badania nadal są rzadkością i tematem mało poruszanym w mediach i przez naukowców.
Zapomnieć o płci
Nie istnieją tak naprawdę badania, które porównywałyby życie samotnych ojców i matek. Zamiast tego badacze najczęściej skupiają się na tym, jak różni się życie kobiet w związkach i tych, które w pojedynkę zajmują się dzieciakami. Kobiety mogą liczyć na kampanie społeczne, które pokazują, jak wielkimi bohaterkami są. W sieci z łatwością można znaleźć grupy wsparcia dla kobiet. Podczas gdy mężczyźni muszą prosić o to, aby w męskich toaletach zaczęły się pojawiać przewijaki dla bobasów.
Możliwe więc, że jedynym rozwiązaniem tego problemu jest, aby przestać mówić o samotnych matkach i ojcach. A skupić się na samotnych rodzicach. Płeć przecież nie ma tutaj znaczenia. Zwłaszcza gdy jedynym celem w życiu takiego człowieka jest zbudowanie szczęśliwego domu dla małego człowieka. Dzięki temu nie będziemy musieli słuchać o tym, jak wspaniałym tatusiem jest facet, który po prostu zajmuje się swoim dzieckiem. Albo jak nieodpowiedzialną kobietą jest matka, która popełniła tylko jeden błąd.
W Szwecji samotny rodzic może liczyć na 480 dni wolnych, aby opiekować się swoim dzieckiem. Kiedy w końcu zaczniemy wspierać takich ludzi również w Polsce?