Seks na zgodę to jedna z tych rzeczy, o których każdy lubi sobie pogadać. Coś ekscytującego i zaskakującego, temat, który ma pomagać parom rozładowywać negatywne emocje. Zwierzęce zachowania, które pozwalają zapomnieć o słowach, a pozwalają skupić się na stricte fizycznym rozwiązywaniu problemów.
Seks na zgodę jest zagadnieniem dosyć problematycznym. Wielu psychologów i terapeutów twierdzi, że jest niezdrowym sposobem zamiatania problemów w związku pod dywan i próbą ucieczki przed zmierzeniem się z rzeczywistością. Seksuolog i terapeuta mgr Adam Konrad Lewanowicz, z którym rozmawiam, podkreśla, że badania te często są stronnicze. Nie biorące pod uwagę pełnego obrazu sytuacji.
Lewanowicz, który w swojej karierze zajmuje się zarówno seksuologią, jak i w przeszłości skupiał się na psychoonkologii, podkreśla, że to, co musimy najpierw zrozumieć w ocenie tego typu sytuacji, to to, z jakiego powodu w ogóle doszło do kłótni. — Czasami w wyniku wysokiego poziomu stresu, dużych emocji i hormonów, po prostu mówimy coś, czego normalnie byśmy nie powiedzieli i dochodzi do sytuacji konfliktowej — wyjaśnia. Dodaje, że w takich sytuacjach, próba ich naprawy przez seks nie jest niczym dziwnym.
— Seks jest z natury czymś dobry. Wydzielają się endorfiny, dopamina. Gdy powodem kłótni jest jakiś wyrzut hormonów, seks jest w stanie unormować nasze samopoczucie — wyjaśnia mi mój rozmówca. Jednakże dodaje, że czasami ludzie wykorzystują tego typu kłótnie do podsycenia swojego życia seksualnego, do próby przekonania partnera, aby był ostrzejszy w łóżku i spełnił ich potrzeby, które normalnie mogą być niezauważone, co jest typowo psychologicznym powodem.
Bzyknięcie i problem z głowy
— Z jednej strony tego typu zachowanie może być postrzegane, jako coś, co oddala nas od siebie. Nie ma tutaj miejsca na czułość i romantyzm, często jest to coś mechanicznego i zwierzęcego, ale jest to idealne rozwiązanie, żeby pozbyć się hormonów, które mogą utrudniać nam funkcjonowanie — wyjaśnia. Podkreśla zarazem, że w trakcie seksu wytwarzana jest oksytocyna, która określana jest mianem hormonu bliskości i produkowana jest m.in. w trakcie porodów.
Psycholog wyjaśnia, że często sugeruje się sport dla rozładowania negatywnych emocji. Tak zresztą warunkuje się nas od najmłodszych lat. Skoro ludzie często wychodzą pobiegać, zmęczyć się po kłótni, to dlaczego więc nie wykorzystać seksu w ten sposób? Potraktować go po prostu sportowo?
Dodaje też, że oczywiście w wielu sytuacjach "seks na zgodę" może mieć negatywny wpływ na związek. Zwłaszcza jeśli jest wykorzystywany jako próba pominięcia poważnych tematów, które mogą ciążyć jednemu z partnerów. Problematyczne może też być nadużywanie tego typu zachowań. Może to spowodować osłabienie więzi między partnerami. Jeśli jesteśmy przyzwyczajeni, że satysfakcja wynika z agresji i pewnej dozy przemocy, możemy z łatwością się od tego uzależnić.
Seks jest wspaniały
Magister Lewanowicz podkreśla jednak, że najważniejsze jest, aby zrozumieć, że seks sam w sobie jest naturalną formą ekspresji człowieka. Jest czymś, o czym powinniśmy szeroko rozmawiać i nie widzieć w tym powodu do wstydu. No i powinniśmy umieć z niego korzystać.
— Seks ma wiele pozytywnych efektów zarówno na ciało, jak i na umysł osoby. Nie jest jednak oczywiście magiczną tabletką na całe zło — opowiada. Wyjaśnia, że jeśli za seksem pójdzie zrozumienie tego, skąd wzięły się te negatywne emocje, świadome określenie przyczyn naszego problemu, a następnie zmiana zachowań, które pomogą w przyszłości radzić sobie partnerom, seks będzie idealnym dopełnieniem.
Pytam, czy to możliwe, iż fakt, że terapeuci często mówią, że seks na zgodę ma negatywny wpływ na związki, może wynikać z tego, że trudno jest prowadzić otwartą rozmowę na ten temat. Zresztą samo określenie "seks na zgodę" może oznaczać zarówno seks po rozwiązaniu konfliktu, jak i pewne rozładowanie, po którym łatwiej się dogadać. Magister Lewanowicz odpowiada, że motywacja do uprawiania seksu przez ludzi jest wieloaspektowa i w związku z tym pod pojęciem "zgody" jako rezultatu mogą kryć się różne intencje partnerów.
Najważniejsza jest edukacja seksualna
Na pytanie, czy to kobiety, czy mężczyźni chętniej korzystają z takiego rozwiązania, podkreśla, że ze swojego doświadczenia i obserwowania osób, które pojawiają się w jego gabinecie wynika, że obie płcie są tak samo zainteresowane tym tematem.
Lewanowicz podkreśla, że najważniejsze w zrozumieniu własnych seksualnych potrzeb jest odpowiednia edukacja seksualna. — Moi pacjenci mają od 18 do 40 lat i nie znam żadnej osoby, która powiedziałaby, że przeszła odpowiednią edukację seksualną.
Zarówno szkoły, jak i rodzice zawodzą na tym polu młodych ludzi, którzy wchodzą w dorosłość bez świadomości tego, że seks nie powinien być tematem tabu. — Oczywiście nie jest to problem obecny w każdym domu, ale nasza kulturowość i religijność powodują, że w Polsce mamy duży problem z otwartością seksualną — dodaje ekspert.
Seksuolog wskazuje zwłaszcza na nieświadomość indywidualnych potrzeb seksualnych. Z jednej strony wiemy, że ludzie uprawiają seks, masturbują się, z drugiej strony w kontakcie z seksualnością innego człowieka często wykazujemy krytycyzm i jesteśmy oceniający.
— W dzisiejszych czasach mamy możliwość zabezpieczania, możliwość poznawania nowych ludzi, dlatego powinniśmy przestać się bać uprawiać seksu dla przyjemności. Tak na zgodę, czy na sportowo — kończy.