Jest coś przerażającego w tym, jak bardzo seksistowskie postrzeganie kobiet i mężczyzn jest zakorzenione w wielu ludziach. Często dorośli nie są nawet świadomi tego, że wypowiadane przez nich zdania wywodzą się z przestarzałego postrzegania roli płci w świecie i doprowadzają do sytuacji, w których dzieci muszą mierzyć się z negatywnym konotacjami, które z nich wynikają.
Gdy dorastałem, świat dzieci wydawał się czarno-biały. Wielu rodziców uważało, że są rzeczy, które należą do dziewczyn i takie, które powinny zostać zarezerwowane dla chłopców. O tym, że w ostatnich latach coraz więcej rodziców stara się zrezygnować z niepotrzebnych szufladek, w które wpychamy nasze latorośle, pisałem wielokrotnie.
Wychowywanie najmłodszych bez różnicowania płciowego pomaga w walce ze szkodliwymi stereotypami, jak i wspiera dzieci w możliwości wyrażanie samych siebie. Chociaż wokół wychowywania gender neutral narosło wiele nieprawdziwych opinii, coraz więcej rodziców decyduje się na takie działania. Wierzą, że dzieci nie powinny być ograniczane do rozrywek "odpowiadających" ich płci. Dlatego nie powstrzymują chłopców przed zabawami lalkami, a dziewczynek samochodzikami.
Niestety nie wszyscy ludzie zdołali połapać się w tym, że dzielenie zachowań na męskie i kobiece ogranicza rozwój naszych dzieci. Wywołuje w nich strach przed próbowaniem rzeczy, które w opinii ogółu mogłyby zostać uznane za niepasujące do ich płci.
Smutną prawidłowością jest jednak fakt, że coraz częściej ofiarami stereotypowego postrzegania są młodzi chłopcy. Oczywiście nikt nie będzie udawał, że bycie mężczyzną w otaczającym nas świecie nie jest wspaniałe, ale nie można zapomnieć, że również my musimy często radzić sobie z opresyjnymi zachowaniami, które wynikają z oczekiwań w stosunku do naszej płci.
Postanowiłem więc przyjrzeć się kilku zdaniom, które w dużym stopniu utrudniają młodym mężczyznom w pełni odnaleźć samych siebie. Zdań, które słyszane w młodości mogą mieć wpływ na to, jak dorosły facet będzie postrzegał, czym jest męskość.
"Musisz pójść do fryzjera"
Gdy byłem nastolatkiem, miałem długie włosy. Byłem z nich bardzo dumny. Jednak często musiałem mierzyć się z komentarzami, które je po prostu wyśmiewały. Chłopcy w opinii wielu osób powinni mieć krótkie włosy, które nadawałyby się do wojska. Podczas gdy dziewczynki mogą z dumą eksponować swoje złote loki, o które dbała cała rodzina.
Ocenianie chłopców na podstawie ich wyglądu jest dla nich tak samo szkodliwe, jak dla dziewczyn. Od lat problem ten narasta, ale rzadko kiedy się o nim mówi w strachu przed umniejszaniem podobnych sytuacji, z którymi mierzą się dziewczyny i kobiety. Jednak sugerowanie, że długie włosy są jedynie domeną dziewczynek, może wywoływać w najmłodszych przeświadczenie, że jakiekolwiek dbanie o swój wygląd, czy to ubrania, włosy czy cerę jest niemęskie i nieodpowiednie.
Kończy się to tym, że 30-latkowie, którzy przypominają raczej 50-latków, zastanawiają się, dlaczego nie umieją starzeć się jak Brad Pitt. A wystarczyłoby powiedzieć im gdy byli mali, że nieważne kim jesteś, masz prawo wyglądać ładnie i robić wszystko, aby takim pozostać.
"Rzucasz jak baba"
Próba motywowania chłopców poprzez porównywanie ich do dziewczynek, jest wyjątkowo obrzydliwa. Sugerujemy w ten sposób, że kobiety są z natury słabsze i gorsze fizycznie, ponieważ nie są w stanie konkurować z chłopcami. Jest to o tyle ironiczne, że wiele dziewczyn w okresie dorastania jest w stanie z łatwością stawać w szranki ze swoimi kolegami z klasy.
I chociaż wielu chłopców z czasem wyrośnie z takiego myślenia wmawianie im, że siła fizyczna jest oznaką bycia kimś lepszym, doprowadza tylko do niepotrzebnej toksycznej męskości.
Postrzeganie siebie przez pryzmat siły jest wyjątkowo szkodliwe i może doprowadzać do przejawów agresji, zarazem dając chłopcom przekonanie na temat tego, że przeciętna kobieta jest od nich kimś gorszym. W końcu nie tylko jest od niego słabsza i warta współczucie, ale bycie "kobiecym" jest uznawane za coś, czego powinieneś się wstydzić.
"Różowe jest dla dziewczyn"
Co ciekawe do początku lat 20 poprzedniego wieku różowy był uznawany za kolor dla chłopców. Wielka zmiana nastąpiła ostatecznie w okolicach lat 80., gdy specjaliści od marketingu zaczęli sprzedawać zabawki i ubrania, które były wytwarzane z myślą o konkretnej płci często nienarodzonych jeszcze bobasów. Po badaniach doszli do wniosku, że różowy lepiej sprzedaje się, gdy jest kojarzony z kobietami, a niebieski z mężczyznami.
Mówienie chłopcom o tym, że "różowy jest dziewczęcym kolorem" to kolejny sposób na ograniczanie ich kreatywności. Nie dając im możliwości wyboru ubrań, w których czują się komfortowo, wychowujemy kolejne pokolenie smutnych facetów w czarnych podkoszulkach i spodniach, którzy boją się wyrażać swoją osobowość poprzez modę. W tym samym czasie sugerując, że w wypadku dziewczyn zainteresowanie ubiorem jest wymagane, aby nie były oceniane negatywnie.
"Chłopaki nie płaczą"
O tym, jak szkodliwym zdaniem jest "nie płacz" skierowane do chłopców pisaliśmy niedawno. Przeciętny nastolatek i mężczyzna, który cierpi na depresję, jest kilkakrotnie bardziej skłonny do szukania odpowiedzi na swoje problemy w narkotykach i alkoholu. Często jest to zastępstwo objawów, które występują u kobiet, wśród których znajduje się właśnie płacz.
Od najmłodszych lat chłopcom wmawia się, że płacz jest zły, podobnie zresztą jak jakakolwiek forma poszukiwania pomocy. Dlatego wielu nastolatków wstydzi się przyznawać do słabości, która jest postrzegana jako coś niemęskiego. A wystarczyłoby nauczyć ich, że rozumienie swoich emocji i braku wstydu mógłby uratować im życie, gdy dorosną.