Z cukierni czy z marketu? Oto gdzie kupić pączki, by nie żałować obżarstwa

Artur Grabarczyk
27 lutego 2025, 09:10 • 1 minuta czytania
Są kaloryczne, ciężkostrawne i niezdrowe. Wszyscy to wiemy, a mimo to w taki dzień jak tłusty czwartek objadamy się pączkami jak szaleni. Cóż, z tradycją nie ma co walczyć, najwyżej się to odchoruje. Ale żeby cierpienie po obżarstwie trwało krócej, warto zwracać uwagę na to, gdzie i jakie pączki kupujemy. Czym się kierować? Podpowiadamy.
Ile pączków można zjeść w tłusty czwartek? Ile dasz radę! Warto jednak sprawdzić ich skład. fot. Pexels/James Collington
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Najbardziej tradycyjne to te z konfiturą różaną. Ale są też z nutellą, dżemem, adwokatem, ajerkoniakiem, budyniem, nadzieniem pistacjowym, popularną ostatnio czekoladą dubajską, a nawet z paprykarzem szczecińskim (tak, tak, w Szczecinie takie dają!). Rodzajów i smaków pączków mamy mnóstwo, więc wybór, zwłaszcza w tłusty czwartek, jest przeogromny. 

Cukiernia czy market? Wybór jest prosty

Ale wszystkie pączki łączy jedno – nie są szczególnie zdrowym smakołykiem. I choć będziemy sobie powtarzać, że tego dnia pączki można je jeść bezkarnie, bo "pójdą w biceps" (w przypadku facetów) albo "w biust" (to u pań), to w rzeczywistości odłożą się w okolicach brzucha w postaci mniejszej lub większej oponki. I umówmy się, nie jest to wielki problem, w końcu tłusty czwartek jest raz w roku. Tyle że oprócz ogromu kalorii z pączkiem można wchłonąć masę substancji szkodliwych dla zdrowia. 

Jak tego uniknąć? Jak w przypadku wszystkich produktów spożywczych – trzeba sprawdzić skład. Nie chce ci się tego czytać? Nie ma sprawy. Zrobili to za ciebie niezawodni tropiciele z instagramowego profilu Czytamy etykiety. Z ich małego śledztwa wynika, że po pączki lepiej iść do piekarni czy cukierni niż do supermarketu. Te drugie są zdecydowanie tańsze, ale ich jakość i skład pozostawiają wiele do życzenia.

"W marketowym pączku znajdziecie m.in.: tłuszcz palmowy, utwardzone tłuszcze roślinne, (…) margarynę zamiast masła, syropy cukrowe – w tym syrop glukozowo-fruktozowy, substancje konserwujące (dodawane do nadzienia), barwniki (głównie w nadzieniach), stabilizatory i emulgatory" – czytamy w poście, który powstał po analizie składu pączków dostępnych w Lidlu i Biedronce.

Na tym tle znacznie lepiej wypadają pączki z piekarni czy cukierni. Niekoniecznie te drogie, pod którymi w tłusty czwartek ustawiają się długaśne kolejki. Twórcy profilu Czytamy etykiety sprawdzili skład pączków oferowanych przez dwie sieciowe piekarnie – Lubaszkę i Putkę. W obu lista składników była znacznie krótsza niż w tych z supermarketów. A krótsza lista oznacza mniej sztucznych substancji.

"Lepszym wyborem będą pączki z piekarni/cukierni, chociaż niestety i tutaj czasem można się zawieść. Dlatego pamiętajcie, że możecie zawsze poprosić ekspedienta o pokazanie listy składników" – radzą autorzy pączkowego śledztwa. I warto wziąć sobie ich radę do serca. Tradycja tradycją, ale lepiej nie faszerować się barwnikami, konserwantami, stabilizatorami, emulgatorami i inną chemią. Nawet raz w roku. Nawet jeśli kusi atrakcyjna cena.

Czytaj także: https://dadhero.pl/294128,twoje-dziecko-czesto-jest-pobudzone-to-moze-byc-efekt-nadmiaru-slodyczy