We wrześniu w szkołach zapanuje chaos. Wszystko przez pomysł MEN dotyczący religii

Artur Grabarczyk
28 stycznia 2025, 12:41 • 1 minuta czytania
Wystarczy, że jedno dziecko wypisze się z lekcji religii i plan lekcji dla całej klasy trzeba będzie układać na nowo. Efektem będzie chaos, który skomplikuje życie wszystkim uczniom i ich rodzicom. Przed takimi skutkami jednego nieprzemyślanego zapisu w rozporządzeniu MEN przestrzega Robert Górniak, nauczyciel i twórca profilu "Dealerzy Wiedzy".
Pomysł MEN dotyczący nauczania religii może odbić się na wszystkich dzieciach – przestrzega nauczyciel Robert Górniak. fot. Piotr Kamionka/REPORTER/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

W połowie stycznia ministra Barbara Nowacka w końcu podpisała rozporządzenie zmieniające zasady nauczania religii w szkołach. Dokument rodził się długo i w wielkich bólach, bo propozycje MEN od początku były ostro krytykowane przez biskupów, katechetów i organizacje katolickie.

Nieprzemyślany krok MEN

Niewiele zmieniły trwające tygodniami negocjacje. Choć ministerstwo ostatecznie zgodziło się na kilka ustępstw, to Episkopat nadal nie jest zadowolony z rozporządzenia, uważa je za "akt bezprawie" i zapowiada "dalsze kroki prawne", co oznacza skargę do międzynarodowych instytucji, takich jak Europejski Trybunał Praw Człowieka czy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Z ostatecznego kształtu rozporządzenia nie są zadowoleni także nauczyciele. I to nie tylko ci, których ono bezpośrednio dotyczy, czyli katecheci. Problem mogą mieć wszyscy. A to dlatego, że jedno z ustępstw na korzyść Kościoła może doprowadzić do poważnego chaosu w szkołach. Ostrzega przed tym w swoim poście Robert Górniak, wicedyrektor Zespołu Szkół Prywatnych "Twoja Przyszłość" w Sosnowcu, a także twórca facebookowego profilu "Dealerzy Wiedzy".

Tym źródłem chaosu ma być jego zdaniem decyzja, że zajęcia z katechezy nie będą musiały odbywać się na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej, jeżeli w klasie zapiszą się na nie wszyscy uczniowie. Niby pomysł sensowny, bo skoro wszyscy uczniowie chodzą na religię, to nikt nie będzie miał okienka. Ale jest jeden słaby punkt. Jak przypomina Górniak, katecheza to przedmiot nieobowiązkowy. A ci, którzy się na nią zapiszą, w każdej chwili mogą zmienić swoją decyzję. 

Jeden uczeń rezygnuje, cała klasa ma nowy plan

Dziś taka zmiana deklaracji jednego ucznia nie ma wpływu na resztę klasy. Ale od września, gdy wejdzie w życie rozporządzenie MEN, będzie inaczej. "Dyrektor ogłasza 1 września plan lekcji, z religią wstawioną w środku zajęć w klasie, w której w poprzednim roku było 100% deklaracji udziału dziecka w religii, a 5 września… jeden z rodziców rezygnuje z religii (tak, to jest możliwe i dopuszczalne – można zrezygnować w dowolnym momencie roku szkolnego" – opisuje Górniak. I dodaje, że w takiej sytuacji plan lekcji dla całej klasy trzeba ułożyć na nowo, bo zgodnie z rozporządzeniem ten jeden uczeń, który się rozmyślił, nie może mieć okienka, gdy reszta klasy jest na religii.

Oczywiście można powiedzieć, że Górniak przesadza, bo opisana przez niego sytuacja dotyczy niewielu dzieci. Mało jest bowiem takich klas, w których wszyscy uczniowie są zapisani na lekcje religii. Może i mało, ale takie klasy są, więc problem nie jest czysto hipotetyczny. Jeśli więc MEN nie wycofa się z tej poprawki, która miała być ukłonem w stronę biskupów, to układane na początku roku szkolnego plany lekcji będą bardzo kruche. Na czym ostatecznie najbardziej ucierpią uczniowie i ich rodzice, którzy będą musieli w środku półrocza przyzwyczajać się do nowego rozkładu zajęć. 

Źródło: Facebook/Dealerzy Wiedzy

Czytaj także: https://dadhero.pl/294529,katecheci-maja-pomysl-na-kompromis-w-sprawie-katechezy-dosc-zaskakujacy