Grupa nastoletnich dziewczyn skatowała swoją koleżankę. Nagranie trafiło do sieci
Ta przerażająca scena rozegrała się w biały dzień na jednej z ulic w centrum Poznania. I pewnie przeszłaby bez echa, gdyby nie to, że 6 czerwca do sieci trafił filmik nagrany telefonem przez jedną z napastniczek. Nagraniem opublikowanym na instagramowym profilu poznan_moment natychmiast zainteresowała się policja, która wszczęła śledztwo i już zatrzymała prowodyrkę ataku. Dziewczyna ma 16 lat.
Ciosy pięściami, kopnięcia w głowę
Nagranie jest wyjątkowo brutalne. Właściwie wygląda jak scena egzekucji. Widać na nim grupę nastoletnich dziewczyn, przed którymi klęczy ich koleżanka. Jest przerażona. Drżącym głosem kilka razy przeprasza jedną z koleżanek. Wtedy słyszy: "Zamknij ryj, bo nagrywam". Mimo to ofiara znów się odzywa. "Przepraszam, że pier*** o tobie". W tym momencie dostaje pięścią w twarz. Potem padają kolejne ciosy.
Bije głównie dziewczyna, do której kierowane były przeprosiny. Uderza klęczącą koleżankę kolanem w twarz, potem wali pięściami po głowie. Nie przestaje bić nawet wtedy, gdy ofiara przewraca się na chodnik. Kopie w głowę, w brzuch. Ataku furii nie przerywa nawet ostrzeżenie ze strony przyglądających się koleżanek. Na filmiku słychać, jak jedna z nich mówi: "Maja, ludzie idą". Napastniczka odpowiada, że ma na to "wyje***" i dalej tłucze swoją ofiarę w głowę i w brzuch. Towarzyszące agresorce dziewczyny nie próbują jej powstrzymać. Przeciwnie, kolejne ciosy witają salwami śmiechu.
Zaplanowany atak
Co było powodem tej brutalnej napaści? Filmik pozwala się domyślać, że pobita nastolatka wcześniej powiedziała coś, co nie spodobało się jej koleżance. Szczegóły wyjaśni policja, która po publikacji filmiku w internecie rozpoczęła śledztwo i niedługo później zatrzymała napastniczkę. Dziewczyna ma 16 lat. Prawdopodobnie nie jest to jej pierwszy taki wybryk. Policja podejrzewa, że brała też udział w innych pobiciach, do których w ostatnim czasie dochodziło w Poznaniu.
Co ważne, atak był najprawdopodobniej skrupulatnie zaplanowany. Świadczą o tym słowa ojca ofiary, który w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" wyznał, że wcześniej agresorka i jej koleżanki groziły jego córce. "Powiedziała, że napastniczki zaczęły jej grozić. Mówić, że wiedzą, gdzie mieszka, że przyjadą tu i ją zabiją" – powiedział. Ojciec ofiary przyznał też, że jego córka tak bardzo bała się swoich koleżanek, że starała się ukryć przed rodzicami ślady pobicia. Obrażenia były jednak zbyt widoczne, by udało się je zamaskować. "Po tym jak, powiedziała nam, momentalnie pojechaliśmy na SOR. Córka ma strasznie podbite oko, a lekarz kazał wykonać tomograf" – wyznał ojciec ofiary w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim".
Z informacji przekazanych przez poznańską policję wynika, że do pobicia doszło 1 czerwca. Ani tego dnia, ani później nie zgłoszono jednak tego przestępstwa. Właśnie dlatego policja rozpoczęła postępowanie dopiero po tym, jak instagramowy profil poznan_moment opublikował filmik nagrany przez jedną z napastniczek.
Jeszcze tego samego dnia funkcjonariusze ustalili, kim jest Maja, czyli 16-letnia prowodyrka ataku. Oprócz niej do Policyjnej Izby Dziecka trafiła też druga napastniczka, która ma 15 lat. Obie trafią przed sąd rodzinny. Pozostałe dziewczyny, które obserwowały pobicie i kibicowały napastniczkom, na razie nie zostały zatrzymane. Prawdopodobnie będą świadkami w sprawie.
Dziewczyny atakują rzadziej, ale są bardzo brutalne
Z policyjnych statystyk wynika, że nastoletnie dziewczęta rzadziej niż chłopcy dokonują pobić czy napaści. Ale kiedy to robią, często są znacznie bardziej brutalne i bezwzględne. Potwierdzają to też psychologowie. Prof. Janusz Czapiński, autor słynnych "Diagnoz społecznych", już kilkanaście lat temu zauważył negatywną zmianę zachowania polskich nastolatek.
"Dziewczynki idą w ślady mężczyzn – wojowników, ale ich agresja jest zimna. Jeśli postanowią skatować przeciwnika, zrobią to dokładnie, nie zawahają się, nie zaprzestaną, nawet jeśli przeciwnik się podda. U mężczyzn wtedy agresja wygasa, dłoń zaciśnięta na kiju rozluźnia się. Kobiety biją dalej. Wykonują plan jak stachanowcy" – powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim". Zdarzenie z Poznania pokazuje, że diagnoza profesora była słuszna.