Omijaj w aptece. 5 produktów, które rodzice niepotrzebnie kupują, gdy chorują ich dzieci

Aneta Zabłocka
19 października 2022, 12:02 • 1 minuta czytania
W sezonie jesienno-zimowym po prostu nie da się uniknąć obejrzenia czy chociażby natknięcia się na reklamę preparatu na przeziębienie i grypę. Ten przekaz z nami zostaje, a gdy nasze dziecko przynosi katar z przedszkola, biegniemy szabrować apteki. To poważny błąd! A szczególnie zakupy tych 5 produktów, które nadużywane przez troskliwego rodzica, mogą dziecku jedynie zaszkodzić.
Leki dla dziecka na przeziębienie Fot.Tadeusz Koniarz/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Zanim usiadłam do tego tekstu, przejrzałam w domu moją półkę z lekami. Znalazłam tam syrop na odporność z czarnego bzu, ekstrakt z pelargonii afrykańskiej na zatoki oraz witaminę C w kroplach. O trzy preparaty za dużo. Dałam się złapać w aptece na zakupy leków wzmacniających odporność, choć ani ja, ani moje dzieci ich nie potrzebujemy. W dodatku leki stoją, a ja nie mam pojęcia, kiedy je kupiłam i otworzyłam. Już dawno powinny wylądować w śmieciach.


A jak wygląda twoja domowa apteczka?

Dlaczego dajemy nabić się w butelkę w aptece?

Polacy co roku wydają ponad 12 milionów złotych na suplementy diety i preparaty wzmacniające odporność.

Wyniki przeprowadzonego badania Circular Voice wskazują, że blisko jeden na trzech suplementujących dietę Polaków zażywa dwa preparaty "prozdrowotne" dziennie, a 27,1 proc. respondentów deklaruje przyjmowanie jednego. Co piąty badany przyznaje, że zażywa trzy preparaty dziennie, a co dziewiąty – cztery.

Ankieta zlecona przez polskiego producenta suplementów OSAVI pokazała, że jednak co dziesiąty badany nie łyka żadnych suplementów. A jako powód wskazuje, że nie posiada wskazań do suplementacji po konsultacji z lekarzem.

Jednak wszystko się zmienia, gdy zaczynamy chorować lub chorują nasze dzieci. Wtedy w ruch idą leki z apteki, które mają błyskawicznie zwalczyć objawy infekcji. Szafowanie kartą debetową w aptece może jednak źle skończyć się dla małych pacjentów, którzy zamiast nabierać odporności w sposób naturalny, zwalczając chorobę immunologicznie, faszerowani są preparatami bez recepty. Te niestety zwyczajnie są bombami cukrowymi, a nie wspomagaczami odporności.

Czego kupujemy w aptece za dużo?

Czytałeś gdzieś, a może zobaczyłeś w metrze reklamę i dałeś wiarę temu, że leki bez recepty oraz suplementy diety wspomogą twoją i dziecka walkę z grypą i przeziębieniem. Nic bardziej mylnego. Oto 5 produktów, które są niepotrzebne lub nadużywane przez rodziców w czasie, gdy ich dzieci mają katar i kaszel.

Wapno

Jednym z niepotrzebnych produktów, które kupujemy w aptekach, jest wapno. Nie jest przepisywane przez lekarzy w czasie wizyty, ale miły farmaceuta zapyta, czy nie chcemy dorzucić je do zakupów, skoro widzi, że ktoś w domu ewidentnie jest chory. Obiegowa opinia głosi, że wapno pomaga szybciej zwalczyć przeziębienie, a na półkach możemy zobaczyć wersje junior tego produktu. Jednak jej podstawą były badania przeprowadzone kilkanaście lat temu, które nie znalazły potwierdzenia wśród specjalistów.

Immunolog dr hab. Wojciech Feleszko z Kliniki Pneumologii i Alergologii Wieku Dziecięcego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego dowiódł, że wapno przyjmowane z lekami przeciwalergicznymi, mogą wręcz szkodzić, zagęszczać wydzielinę i utrudniać odkrztuszanie. Dlatego, jeśli lekarz przepisał krople przeciwalergiczne na katar dziecka, nie powinno się podawać mu wapna.

Syropy na odporność

Wszystkie preparaty na odporność oraz syropki dla dzieci na "wypocenie choroby" omijaj szerokim łukiem. Takie produkty pełne są cukru, doładowane trochę witaminą C i zasypane proszkiem z czarnego bzu lub lipy. W proporcjach, z których jest złożony, jakakolwiek dawka leku nie przyniesie pożądanych rezultatów.

Jeśli chcesz naturalnie wzmacniać odporność dziecka, lepiej przygotuj mu napar z czystym syropem z czarnego bzu lub herbatkę z lipy. Przepocone dziecko wcale nie leczy się szybciej, a w czasie podwyższonej temperatury ciała nie powinno się okrywać dziecka dodatkowym kocem, ani podawać gorących napojów. Najlepszy syrop na odporność (z czarnego bzu, maliny czy lipy) kupimy w sklepach z bio żywnością, gdzie na etykiecie będzie napisane, że nie ma w nim horrendalnej ilości cukru, a kolor zawdzięcza dużej ilości zebranych owoców lub kwiatów, a nie dodanemu barwnikowi.

Leki przeciwgorączkowe

Niestety rodzice bardzo często nadużywają leków przeciwgorączkowych w czasie leczenia dziecka. Stan podgorączkowy to jeszcze nie powód, aby faszerować od rana do wieczora dziecko ibuprofenem. Zamiast tego lepiej byłoby zadbać o wietrzenie pomieszczenia, gdzie przebywa dziecko, zastosować okład, pozwolić się wyciszyć maluchowi oraz koniecznie go nawodnić.

Syropy na kaszel

Która melodia lub wierszyk z reklamy telewizyjnej usłyszałeś właśnie w swojej głowie? A może od razu zaświecił ci się slogan o kaszlu suchym i mokrym? No właśnie. Przez media mamy wdrukowany przekaz, że dziecko, które zakaszle raz czy dwa w przedpokoju po powrocie z przedszkola, od razu wymaga podania syropu przeciwkaszlowego. Nic bardziej mylnego.

Lekki kaszel to jeszcze nie infekcja. Może oznaczać, że drogi oddechowe są lekko przesuszone u dziecka albo ma podrażnioną śluzówkę nosa, która wydziela nadmierny śluz spływający do gardła. Przede wszystkim zacznijmy kurację od nawodnienia dziecka i zadbania o czystość dróg oddechowych oraz nawilżone powietrze w pokojach, w których przebywa. Dużo wody, czyszczenie nosa, a czasem oklepywanie pleców wystarczy, by zwalczyć kaszel u dziecka.

Lizaki na gardło

"Jeśli boli nas gardło, a do ssania wzięlibyśmy oczyszczony gładki kamyk, a nie żaden specyfik, to i tak poczulibyśmy ulgę" - mówił na niedawnym spotkaniu z dziennikarzami dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski. A to dlatego, że zaczęlibyśmy produkować intensywnie ślinę, która nawilżyłaby ścianki przełyku. Dopóki lekarz nie stwierdzi, jaki wirus zaatakował krtań, nie ma powodu, by stosować specjalistyczne preparaty na gardło. Wystarczy utrzymywać je w nawilżeniu.

Dlatego rozstawione w aptece "zdrowe lizaki na gardło" to nic więcej, jak bubel marketingowy. Podając dziecku taki słodycz, doładowujemy je cukrem i budujemy przekonanie, że słodycze mogą być zdrowe. Wbrew temu, co mówiliśmy, gdy dziadek częstował je czekoladą.

Jeśli chcesz zwalczyć ból gardła u dziecka, daj mu szklankę wody lub kawałek słodkiego owocu do ssania. Wyssanie całego soku z ćwiartki jabłka lub oblizanie łyżki z miodem będzie nie tylko skuteczne w walce z drapaniem w gardle, ale także dobrą zabawą.

Co warto kupić w aptece na przeziębienie dla dziecka?

Znany na Instagramie tata-farmeceuta mgr.rakowski poleca, by wspierając odporność dziecka jesienią postawić na składniki o udowodnionej aktywności immunologicznej. Wśród nich wylicza:

Nie wszystkie z tych składników musimy kupować w aptece. Część z nich możemy przekazać dziecku razem z dietą. Włączenie ryb do codziennego menu oraz pestek dyni lub słonecznika to oszczędzenie kilku złotych na zakupach w aptece i zapewnienie dziecku większej dawki łatwoprzyswajalnych składników odżywczych, niż te znajdujące się w słodkich syropach.

W przypadku lekkich katarów i niedrożności nosa przydadzą się:

Najlepszym jednak sposobem na uniknięcie infekcji i wsparcie odporności są... woda i mydło. To one zabijają bakterie i wirusy znajdujące się na naszych dłoniach i przenoszone do układu oddechowego w czasie dotykania twarzy. Jak widać, taniej się nie da. Zachowywanie dobrego zdrowia wśród dzieci i dorosłych zależy nie od wyposażenia najbliższej apteki, a bieżącej wody w kranie oraz szklance.

Czytaj także: https://dadhero.pl/288855,opieka-nad-chorym-dzieckiem-ojciec-i-matka-powinni-opiekowac-sie-na-rowni