Chodzę na zebrania do szkoły i ty też powinieneś. To wyższy poziom wtajemniczenia w świecie rodziców

Michał Sobolewski
08 września 2022, 13:28 • 1 minuta czytania
Za tydzień jedno, potem dwa kolejne. Zebrania - w szkole i przedszkolu. Już 1 września wpisałem dwa z nich do kalendarza, tylko na jedno pójdzie żona. Zgłosiła się na nie na ochotnika, na pozostałe pójdę ja i uważam, że na zebraniach w szkole brakuje ojców, dlatego namawiam was, żebyście też się wybrali.
Ojcowie na zebraniach w szkole powinni być standardem. Fot. PRZEMYSLAW GETKA/REPORTER/ East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Zebrania to wyższy poziom wtajemniczenia

Każdy ojciec, który zrzuca komunikację ze szkołą czy przedszkolem na matkę dziecka, powinien choć raz się tam wybrać. Nie dlatego, że to jakieś szczególnie fajne spotkania, na których pije się kawkę i żartuje, tylko dlatego, że tam się oznacza teren. Ile razy ojciec słyszał w przedszkolnej szatni, że z jego dzieckiem jest jakaś trudność, ale nauczycielka "zadzwoni do żony"


Zupełnie absurdalne, przecież to również twoje dziecko, też masz prawo wiedzieć. Ale nie, tobie nie powie, bo to mama przychodzi na zebrania, angażuje się, piekąc ciasta na pikniki i wie, na co młody ma alergię. Wśród naszych znajomych nie brakuje zaangażowanych ojców, którzy wiedzą o dziecku wszystko, ale kiedy skarżą się, że mimo to są ignorowani przez nauczycielkę dziecka, pytam, czy chodzą na zebrania. Choć przecież od razu wiem, że nie.

Zebrania to jest wyższy poziom, tu rozmawia się o dzieciach bez dzieci, tam frustraci wylewają swoje żale, a wychowawcy, nie wskazując sprawców, opowiadają, co odwaliła klasa. I tak wiadomo, na czyich rodziców patrzą. Ale to jest tajne zgromadzenie, rada starszych, tu się ustala wycieczki i spis wewnętrznych praw. Tu rozdaje się władzę, choć raczej namierza ofiary.

Biorę cię na cel, bo się nie bronisz

Kiedy żona poszła na zebranie do średniego, okazało się, że już jest wpisana do klasowej trójki, choć wcale nie chciała w niej być, była już w jednej. Nauczycielka znała nas wcześniej, wiedziała, że oboje się angażujemy, problem polegał na tym, że M. naprawdę nie ma na to czasu.

Przez dwa lata turlała dwa kółka, sprawnie żonglując między dwoma zupełnie innymi imprezami na Dzień Dziecka czy pierwszy dzień wiosny, które odbywały się dokładnie w tym samym czasie. Nadludzkim wysiłkiem spinała to wszystko. Ale już więcej nie chce.

W tym roku basta. Nie to, żeby się nie próbowała wcześniej wykręcić, po prostu wyszła z założenia, że szkoda dzieci, więc, jak nikt się nie zgłasza... W trójkach rzadko są ojcowie, bo ich tak ochoczo się do tego nie zmusza. Nadal pokutuje mit zapracowanego żywiciela rodziny, który nie ma czasu na pierdoły.

Jeśli nie chcecie mieć z radą rodziców nic wspólnego - idź na zebranie, ciebie nikt nie wskaże palcem, a i sam raczej z litości się nie zgłosisz, choć uważam, że panowie są w niej potrzebni, ale dojdziemy do tego.

Aktywizacja taty

Facet w trójce klasowej jest potrzebny. Męski pierwiastek działa, hmm, nazwijmy to równoważąco. Do tego pamiętaj, że zwłaszcza przy starszych dzieciach ojcowie na szkolnych dyskotekach się przydają. Zdziwisz się, jak często trzeba kogoś uspokoić na takim evencie. 

Czasem trzeba też przenieść stół, rozpalić ognisko, być. Bo to jest chyba kluczowe we współczesnym ojcostwie, że my chcemy być przy naszych dzieciach, chcemy być częścią ich życia. Nie tylko grać w piłkę w sobotę i łowić ryby w niedzielę. Chcemy być w ich życiu codziennie, wiedzieć, kiedy coś je martwi, być świadkami pierwszych miłości i oklaskiwać, kiedy radzą sobie z trudnościami.

A jeśli cię nie ma, jeśli sam się alienujesz, to odsuwa cię też dziecko, odsuwa cię jego otoczenie, a nauczyciel nie widzi cię obok. Jeśli chodzisz na zebrania, pojawiasz się na tych szkolnych olimpiadach i zabierasz głos, a nie tylko zajmujesz krzesło, stajesz się częścią tego elitarnego Klubu Dorosłych Zaangażowanych Rodziców. W oczach świata oczywiście.

Bo wierzę, że na co dzień jesteś, ale jeśli chcesz, żeby inni traktowali cię poważnie, to nie broń się przed spotkaniami w szkole, przedszkolu, niech cię znają i wiedzą, że staniesz za dzieckiem murem. Pokaż, że jesteś partnerem do dyskusji.

Spędzicie tam kilka najbliższych lat, czy ci się to podoba, czy nie, nie chcesz chyba przez cały ten czas czuć się mniej ważnym rodzicem?

Czytaj także: https://dadhero.pl/288655,adaptacja-w-przedszkolu-dziecko-placze-i-nie-chce-chodzic-do-przedszkola