Ego mężczyzny nie mierzymy w samochodach i zegarkach. Dla facetów liczy się zupełnie coś innego
Ona zorganizuje i uporządkuje twoje życie. Ona nada wartość twojej pracy, ona rozwinie twoje umiejętności i odpowie na pytanie "co nie działa?". Oto ona, najważniejsza ze wszystkich rzeczy w domu - skrzynka na narzędzia.
- Skrzynka na narzędzia jest uniwersalnym symbolem "prawdziwej męskości".
- Wydaje mi się, że milenialsi są ostatnim pokoleniem, które snuje jeszcze marzenia o skrzynce z narzędziami.
- Sklepy z narzędziami próbują wmówić mężczyznom, że muszą być "bohaterami domu".
Z innej popkulturowej beczki. Znacie tego mema "Co tata mówi w garażu?". "Świecisz sobie czy mi?".
Tata był w garażu, bo miał tam symbol swojej męskości. I nie chodzi o auto, kilkunastoletnie, które kochał i nienawidził zarazem. Była tam skrzynka na narzędzia. Uniwersalny i wtedy jeszcze międzypokoleniowy znak, że tu urzęduje "prawdziwy mężczyzna".
Fot. Demotywatory
Jak na razie udało nam się żyć bez żadnego młotka na stanie, ale widać nie mógł się opanować na widok narzędzi. Tak, młotek z IKEI to nie szczyt mechanicznej piramidy przyrządów, ale... już je mamy.
Mamy też wielką skrzynkę na narzędzia, w której leży 5 śrubokrętów, owe młotki oraz nóż Leathermana.
Producenci pudełek z przegródkami obiecują, że plastikowe boxy uporządkują twój świat. Naprawią nienaprawialne, dadzą siłę, sprawczość, no cholera, dadzą ci tą mrukliwą męskość twojego ojca.
Ale czy współcześni mężczyźni śnią jeszcze o skrzynkach na narzędzia?
Ostatnie pokolenie
Wydaje mi się, że milenialsi są ostatnim pokoleniem, które snuje jeszcze marzenie o skrzynce z narzędziami. Marzenie trochę już kulawe i napędzane przez wielkie sklepy, które chcą przekuć mit w kasę, by wmówić mężczyznom, że muszą być "bohaterami domu".Widzę tu trochę jazdę na sentymencie. Wszak praca z tatą w garażu była rzadką okazją do rozmów i bycia blisko rodzica, którego zwykle w domu nie było.
Nasi ojcowie majsterkowali, a fach w ręku był wyznacznikiem męskości. Oni naprawiali krany w domach, remontowali domki na ogródkach działkowych, wreszcie spędzali sobotnie popołudnia w garażu, leżąc pod samochodem i naprawiając wiecznie nieszczelne uszczelki.
To były czasy, gdy facet musiał umieć zrobić co nieco w domu. Teraz już nie ma czasów. Dostęp do fachowców jest powszechny, montażyści ze sklepów meblowych przyjeżdżają i składają za nas szafki, samochody oddajemy do autoryzowanych warsztatów. Nie ma potrzeby, więc nie ma wynalazku.
A raczej, jeszcze jest, ale działający na sentymencie i powoli odchodzący do lamusa.
W Stanach Zjednoczonych nadal silny jest nurt DIY (Do It Yourself), ale tylko dlatego, że kultura przedmieść i marzenia o własnym domu to baza "amerykańskiego snu".
Ale może kupienie skrzynki na narzędzia jest zasklepieniem dziury po uczuciu porzucenia i bezużyteczności w erze nowej męskości? Może jest zewem natury i maskulizmu, by jeszcze raz uderzyć i skruszyć mur?
Wydaje mi się, że przechodzimy z wiedzy "wszystkiego po trochu" do wiedzy specjalistycznej i uczymy się na niej polegać.
Gdy rozmawiałam o tym temacie z mężem, powiedział, że temat jest bardzo seksistowski i wrzucanie wszystkich mężczyzn do jednego worka jest potwierdzaniem stereotypu o chłopcach kochających gadżety.
Pochylam się nad tymi, którzy tęsknią za zajęciami technicznymi. Czy skrzynka na narzędzia jest nowym ferrari? Mniej ostentacyjnym przejawem kryzysu męskości? A może nie jest w ogóle przejawem wielkiego ego?
Chociaż czy jest coś bardziej boskiego niż stworzenie coś z niczego? Gdy dziurkę w ścianie wypełnia gwoździk, gdy łazienka świeci naprawionym kolankiem lub gdy listewka kryje skruszenia w fundamentach.
I być może skrzyneczka na narzędzia nie jest tak naprawdę odpowiedzią na całe zło świata, ale pozwala po trosze go naprawić.
Może cię zainteresować: Sprawia, że buty nie przemakają i szyby nie parują. 10 mało znanych zastosowań WD-40