Tak do niego mów. Słowniczek rodzica, który chce wychować małego zdolniachę

Aneta Zabłocka
Szkoła nie nauczy twojego dziecka ładnie się wysławiać. Niedawne badania pokazują, że to rodzice w pierwszych latach życia dziecka odpowiadają za rozwój leksykalny maluchów. Zarzuć guganie, bo jak się okazuje, do dziecka trzeba mówić językiem techniki.
Tak do niego mów. Słowniczek rodzica, który chce wychować małego zdolniachę Fot. Pexels
Przez wiele lat, od sławnego badania z lat 90-tych, badacze posługiwali się teorią, że dzieci z rodzin średnio zamożnych znają ok. 30 milionów słów więcej, niż te z ubogich.

Opierano się na zasadzie, że nauka słów rozpoczyna się dopiero w okolicach 3 roku życia dzieci i wtedy następuje największy skok rozwojowy w sektorze leksyki i fleksji.
Nowe badania pokazują, że trzeba uczyć dzieci nowych słów od berbecia. Tylko właśnie - odpowiednich słów. Może się wydawać, że im prostszy komunikat kierowany do dziecka, tym łatwiej ono zrozumie, co do niego mówimy. Tymczasem połączenia nerwowe kształtują się w mózgu dziecka cały czas, a ich tworzenie pobudza ośrodki przetwarzania języka do jeszcze wydolniejszej pracy.

Jak mówić do dzieci?

Eksperyment z 2017 roku z Massachusetts Institute of Technology pokazał, że rodzice z niższych klas społecznych prowadzą o wiele mniej aktywnych konwersacji z dziećmi niż ci z klasy średniej.


Badanie na 4-, 5- i 6-latkach dowiodło, że rodzice, którzy chętnie odpowiadają na pytania dzieci w czasie czytania książeczek (tak, to bardzo irytujące), kładą podwalinę pod przyszły rozwój języka u maluchów.

Czyli, po pierwsze i najważniejsze, trzeba rozmawiać z dzieckiem. Tylko jak?

Psychologowie podają kilka przykładów pytań dzieci i odpowiedzi, których powinni udzielić ich opiekunowie oraz jak zupełnie tego nie robić:

Pytanie: Jak działa pstryczek do światła?

Dobra odpowiedź: Przełącznik łączy obwód i go zamyka, dopuszczając energię elektryczną do żarówki.

Zła odpowiedź: Włączasz i wyłączasz nim światło.

Techniczny język daje dzieciom więcej informacji oraz zachęca je do zadawana kolejnych pytań. To droga do kontynuowania rozmowy, a jak już było powiedziane, utrzymywanie stałego kontaktu komunikacyjnego z dziećmi, robi dużo dobrego dla ich rozwoju.

Pytanie: Gdzie wyszedł tata?

Dobra odpowiedź: Tata wyszedł do sklepu spożywczego po zakupy, dzięki temu będziemy mieli mleko do płatków śniadaniowych i słodycze.

Zła odpowiedź: Wyszedł. Zaraz wróci.

Udzielanie dziecku konkretnych, a nie okrężnych odpowiedzi, to nie tylko budowanie zaufania i wspieranie poczucia bezpieczeństwa dzieci, ale także nauka nowych słów oraz związków przyczynowo-skutkowych.

Pytanie: Dlaczego płaczesz?

Dobra odpowiedź: Płaczę, bo jestem smutny.

Zła odpowiedź: Dorośli czasem płaczą.

To kwintesencja rozwoju języka emocjonalnego, które pozwoli dziecku zrozumieć nie tylko reakcje rodzica, ale i swoje własne.

Dlaczego taki język ma znaczenie?

Niezależnie od przynależności do grupy społeczno-ekonomicznej wszyscy rodzice mają tendencję do upraszczania wyjaśnień dawanych swoim dzieciom. Przede wszystkim dlatego, że kierują się gotowością rozwojową dzieci. A przynajmniej im się tak wydaje.

Tymczasem maluchy oczekują wyrafinowanych i długich odpowiedzi, nawet jeśli nie w pełni je rozumieją. Dzięki niesamowitej szybkości tworzenia się nowych połączeń nerwowych nawet małe dzieci są w stanie połączyć kropki i wydedukować wyjaśnienie interesującego ich zagadnienia.

Rozbudowane rozmowy wspierają ciekawość dziecka oraz uczą je wyciągania wniosków i szukania kolejnych odpowiedzi. To bardzo cenna umiejętność jeszcze przed rozpoczęciem nauki w szkole.

A i jeszcze jedno. Nie mów dziecku "nie wiem", ucinając rozmowę. Możesz przyznać się do niewiedzy, ale zawsze kontynuuj dialog i zaproponuj wspólne szukania wyjaśnienia. Może i ty dowiesz się czegoś nowego.