– Od 16 do 20 to ja jestem taksówkarzem – powiedział mi Wojtek, ojciec 13-letniego Krzyśka, który każdego dnia po szkole jeździ z miejsca w miejsce na kolejny rzut zajęć pozalekcyjnych. Basen, korepetycje, nauka... wszystko, co ma pomóc mu w zbudowaniu lepszego dorosłego życia.
Warto wykorzystać okazję i poznać bliżej swoje dzieci.
Rodzic taksówkarzem
Wojtek przyznaje, że siedzenie w samochodzie i granie roli taksówkarza doprowadza go do szału. Zresztą wielu rodziców twierdzi, że nie sprawia im przyjemność siedzenie w samochodzie ze swoimi dzieciakami i woleliby móc luzować się w tym czasie.
Jeśli mam być szczery, tego typu podejście bardzo mnie dziwi, z mojego doświadczenia czas spędzony w samochodzie z dzieckiem to rzadki moment gdy nic wam nie przeszkadza, abyście rozmawiali, żartowali i stali się sobie bliscy.
Droga z Warszawy do Nowego Targu, w którym żyją pradziadkowie moich synów wynosi około 5 godzin. Konieczność wożenia ich tam nie jest moim ulubionym zajęciem, zwłaszcza, że po odwiezieniu ich w góry, najczęściej muszę od razu wracać do Warszawy.
Musimy mieć czas na rozmowę
Jednak pięć godzin w furze dają mi coś więcej – szansę porozmawiania z moimi synami, której nie przerywają bajki, psy czy konieczność odrabiania lekcji. Jesteśmy zamknięci w czterech poruszających się ścianach i możemy po prostu ze sobą pogadać.
Gdy normalnie rozmawiamy z naszym dzieckiem, musimy rywalizować z otaczającym nas światem. Jego znajomymi, technologią, ekranami. Wszystko, co jest wokół walczy o jego zainteresowanie, utrudniając nam możliwość prawdziwej rozmowy. Wielu rodziców, z którymi poruszam ten temat, przyznaje mi rację.
Miliony rodziców na całym świecie stwierdza ze smutkiem, że w dzisiejszych czasach o wiele trudniej o poważne rozmowy z ich dziećmi. Niektórzy twierdzą, że w związku z tym więzi rodzinne są osłabione.
Ja osobiście się z tym nie zgadzam. Po prostu w ciągu ostatnich lat mądry rodzic musiał znaleźć własny sposób na komunikację z bliskimi, inny niż ten znany z amerykańskiej telewizji, gdy cała rodzina siada wspólnie do kolacji.
Czas w samochodzie z dziećmi to wyjątkowy moment na poznanie się wzajemnie. Gdy jedziemy rano z moimi dziećmi do szkoły, wybieramy na zmianę, czego będziemy tego dnia słuchać w radiu. Czasami słuchamy wiadomości, innym razem ktoś poprosi, aby puścić jego ulubioną piosenkę.
Samochód miejscem spotkań
Gdy wybieramy opcję numer jeden, często spędzamy czas dyskutując o tym, co usłyszeliśmy. Opowiadam im o tym, co dzieje się na świecie, oni odwdzięczają się puszczając mi muzykę, którą lubią.
W moim samochodzie panuje zasada, że gdy jestem z dziećmi nigdy nie odbieram telefonów. A jeśli już to rozmawiamy przy wykorzystaniu bluetootha, chłopaki biorą udział w tej rozmowie. Dlatego nigdy nie odbieram telefonów związanych z pracą, za to nie ma problemu, aby porozmawiać gdy babcia dzwoni, bo chłopcy też mogą brać udział w tej konwersacji.
Młodzi potrzebują, abyśmy byli dla nich filtrem na otaczający ich świat. Gdy jesteśmy w samochodzie z moimi synami, znajdujemy się w rzadkiej sytuacji, gdy razem jesteśmy skupieni na tym samym i nic nam nie przeszkadza.
Patrzymy się przed siebie, możemy żartować, mamy grę, w której pierwszy kto wskaże samochód marki Saab zdobywa punkt. Oglądamy ludzi wokół, rozmawiamy o naszym dniu, a czasami po prostu wspólnie nucimy do piosenki, którą lubimy.
Samochód to idealne miejsce, w którym dalej możesz wychowywać swoje dzieci. Dlatego nie narzekaj, że musisz zawieźć dzieciaki na kolejne zajęcia po drugiej stronie miasta. Ciesz się, że znowu jesteście ze sobą zamknięci i nie macie nic innego do roboty niż po prostu pogadać. Kiedyś jeszcze za tym zatęsknisz.