Niby żarty i nikt w to nie wierzy... "Pewnie ma małego" to słowa, które mogą zniszczyć życie

Kacper Peresada
W sieci nie raz znajdziemy komentarze, w których kobiety i mężczyźni, gdy nie zgadzają się z kimś, dochodzą do wniosku, że ich rozmówca "ma małego". W końcu skoro jest takim wojującym internetowym trollem, zapewne nie jest w stanie wieść szczęśliwego życia w realu, nie ma pracy, mieszka z mamą i oczywiście nie ma dziewczyny. Ba, nie uprawia seksu! A dlaczego? Bo ma małego penisa.
"Pewnie ma małego". Tak zawstydzani są mężczyźni fot. Dawid Michała Anioła / Wikimedia

Body shaming w męskim świecie

Duży samochód oznacza małego penisa. Duży dom? Małego penisa. Głośny motocykl? Mały penis. Chamskie zachowanie powodowane jest małym penisem. Seksistowskie przekonania? Też powodowane są małym penisem. Mały penis to najgorsza rzecz na świecie, z której wszyscy się śmiejemy, bo ludzie z małym penisem nie są nawet w stu procentach ludźmi.

Czytaj też: "Nienawidziłem siebie, myślałem o samobójstwie". Mikropenis to źródło prawdziwych męskich dramatów

Ludzkość od zawsze była mocno zafiksowana na temacie penisów. Na rysunkach z jaskiń, które odnaleźli archeologowie, widzimy falliczne symbole, które mają dziesiątki tysięcy lat. Rysunki te często pokazywały rozmiary, które mogłyby spokojnie być wykorzystywane w filmach porno albo takie, które przypominają irracjonalne skecze rysowane przez nastolatków na murach.


Penis od zawsze był powodem do dumy i poczucia wyższości. W świecie finansów nie raz się mówi, o tym, że faceci mierzą swoje penisy, aby pokazać, kto ma większego. A ten, kto ma większego, wygrywa, czyli pokazuje swoją dominację i udowadnia, że to on jest lepszym, silniejszym mężczyzną. Razem z takim myśleniem wpajamy naszym dzieciom, że duży penis to coś, z czego powinniśmy być dumni. A mały to powód do wstydu i oznaka, że nie zasługujemy na szacunek.

Mały seksizm

Męska dominacja często opiera się na tym, kto ma największego. Kto ma "wielkie jaja", ten ma rację. Mierzenie swojego przyrządu to normaa fascynacja wielkością swojego penisa zaczyna się bardzo wcześnie. Mali chłopcy traktują swoje siusiaki jak zabawki i im więcej się nimi bawią, tym lepiej. Freud zidentyfikował zazdrość o penisa lata temu i przypisywał ją najczęściej kobietom. Jednak wielu facetów, którzy przebierają się na siłowni czy basenie, wie, że równie dobrze "zazdrość o penisa" odnosi się również do nich.

Widać to również w szkole, gdy chłopcy po wspólnych zajęciach muszą wejść pod prysznic. Jedni wolą chodzić brudni i jedynie szybko moczą głowy pod kranem i zwilżoną ręką przecierają pachy. Inni mają przygotowane specjalnie spodenki pływackie, aby się wykąpać. Jedynie ci najtwardsi, tzw. "faceci alfa" wchodzą pod prysznic, nie przejmując się swoją nagością.

Tego typu zachowania mają wpływ również na dorosłe życie chłopców. Głównie dlatego,
że obsesja na temat wielkości penisa może doprowadzić do depresji, zaniżonej samooceny i napadów lękowych. Zresztą nikt nie uczy chłopców, że rozmiar penisa nie jest wyznacznikiem tego, kim są.

W filmach mały penis jest zawsze powodem do żartu. Nawet w produkcjach dla nastolatków, można często usłyszeć, jak bohaterki filmu stwierdzają, że mężczyzna ma małego penisa, bo jeździ dużym samochodem albo jego zachowanie jest powodowane chęcią nadrobienia, tego, jak bardzo jest niemęski, gdy zdejmie majtki.

Akceptujmy wszystkie ciała, ale tylko kobiet

W ostatnich latach coraz głośniej mówi się o akceptacji swojego ciała. Kobiety walczą o to, aby na reklamach pojawiały się modelki o mniej kanonicznej urodzie, bardziej różnorodne. W sieci nieustannie trwają dyskusje o atakowaniu osób plus size. Mam jednak wrażenie, że oburzenie za nazwanie kogoś "grubym", pojawia się tylko, gdy dotyczy to kobiet. O mężczyznach się zapomina.

Skupianie się na wielkości penisa jest nieodpowiednie z kilku powodów. Po pierwsze jest idealnym przykładem na przestarzałe przekonanie, że facet może być niewystarczająco męski. Musimy mieć świadomość, że walcząc z toksyczną męskością, naszym zadaniem jest pokazanie dzieciom i dorosłym, że nie ma jednego konkretnego sposobu na bycie mężczyzną. Nie da się być za bardzo męskim albo za mało. Można być jedynie sobą.

Tego typu żarty powodują w wielu osobach przekonanie, że ludzie, którzy nie mają stereotypowych męskich cech, są w jakiś sposób gorsi od "prawdziwych facetów". W ten sam sposób możemy wyśmiewać mężczyzn, którzy płaczą, nie boją się swoich emocji albo chcą zostać w domu i zajmować się dziećmi.

Mężczyzna jest tylko od jednego — zaspokajania seksualnego

Kolejnym problemem w żartach na temat wielkość penisa jest sugestia, że najważniejszą rzeczą w byciu mężczyzną, jest zaspokojenie potrzeb seksualnych partnerki. W końcu, gdy mówimy, że ktoś ma małego, insynuujemy, że nie umie on zadowolić kobiety. I jest to smutny heteronormatywny sposób postrzegania faceta, którego życie i zainteresowania kręcą się jedynie wokół seksu. Upraszczający to, kim są aktualnie mężczyźni, zaburzając ich publiczną percepcję i zarazem sugerując, że aby być prawdziwym mężczyzną, musimy umieć dobrze "poruchać".

Gdy wyśmiewamy faceta, że ma małego penisa, sugerujemy, że nie jest w stanie zaspokoić kobiet, wzmacniamy destrukcyjne przekonania, że mężczyźni powinni być aktywnymi seksualnie reproduktorami. Wzmacniamy zarazem toksyczne postrzeganie tego, czym powinna być męskość.

Każda forma body shamingu jest obrzydliwa, dehumanizująca i sprowadzająca ludzi do roli przedmiotów. Wyśmiewanie się z czyjegoś penisa, czegoś, na co człowiek nie ma wpływu, jest obrzydliwe. Takimi komentarzami doprowadzamy mężczyzn do poczucia wstydu, przerażenia, że coś jest z nimi nie tak, do sytuacji, w których mogą bać się wchodzić w związki w strachu przed wyśmianiem. W ostatnich latach w sieci coraz częściej mówi się o tym, że nie możemy wyśmiewać ludzkiego wyglądu. Dyskusja ta jednak często schodzi na drugi plan, gdy mówimy o penisach.

"To tylko żarty"

Nie sądzę by wiele osób, które mówią o "małych penisach", robiło to ze złym nastawieniem. Wielu z nich uważa tego typu żarty za coś nieszkodliwego. Ale właśnie dlatego musimy coraz głośniej mówić, że jakakolwiek forma body shamingu, skierowana zarówno do kobiet, jak i mężczyzn jest czymś, z czym powinniśmy walczyć.

Za chwilę rozpoczną się lata 30. XXI wieku. Jest to więc idealny moment, abyśmy przestali oceniać innych przez pryzmat rzeczy, na które nie mają wpływu. Dlatego, gdy następnym razem gość w drogim BMW zajedzie wam drogę, nie mówcie, że "pewnie ma małego". Po prostu jest palantem, który nie umie jeździć. A jeśli wasz szef się was czepia bez powodu, nie robi tego, ponieważ ma małego siurka, robi to, bo jest dupkiem.

Nasze ciała różnią się bardzo jedno od drugiego. I skoro umiemy zachwycać się modelkami plus size, możemy też zacząć szanować odrębność męskiego ciała. Nawet jeśli nie spełnia ono waszych oczekiwań.