"Mój hajs, mój wybór". Alimenciarze chcą wykorzystać strajk na własne wojenki z kobietami

Aneta Zabłocka
"Jej macica jej sprawa, to jej macica jej dziecko, jej dziecko jej problem, a jej problem to nie moje alimenty" - to jedno z haseł udostępnianych w sieci przez profile dla mężczyzn.
Alimenciarze ruszają z własną akcją protestacyjną Fot. Anna Dryjańska/MGTOW Polska
Podczas gdy kobiety walczą na ulicach o swoją wolność, w Internecie dostają nie tylko lajki za zdjęcia z błyskawicą, ale także sporą dawkę hejtu.

Czytaj też: Każdy myślący facet jest feministą. Zdziwiony? Sprawdź, czy robisz tych 10 rzeczy

Strony dla redpillowców poszły w inną stronę. Pozornie wspierają postulaty aborcji dla kobiet, które miałyby rodzić chore dzieci, ale z drugiej strony o aborcji miałby również, a może przede wszystkim, decydować ojciec dziecka.

Ojciec ma prawo głosu

My w DadHero też pisaliśmy o tym, że mężczyźni na równi z kobietami potrafią przeżywać usunięcie ciąży lub ciążę zagrożoną i wady płodu. Tak, to również ich dziecko. Jednak wierzymy w to, że decyzja o usunięciu ciąży będzie podjęta w wyniku dialogu, a nie nacisków finansowych ze strony mężczyzny.
Alimenciarze chcą własnej akcjiFot. MGTOW Polska
A do tego prowadzi oddolna inicjatywa prowadzących portale "tylko dla mężczyzn". #stopalimentom głosi niesione przez nich hasło. Jeśli nie mają prawa głosu w sprawie aborcji, to zakręcają kurek z pieniędzmi.


W pierwszym czytaniu można odnieść wrażenie, że w sumie skoro też są rodzicami chorego dziecka, to rzeczywiście powinni mieć prawo głosu. Tak myślimy też my o ojcach. Przeczytaj jeszcze raz akapit wyżej.

Jednak wystarczy przeskrolować kilka komentarzy i postów na Facebooku, by dowiedzieć się, że chodzi tu tylko i wyłącznie o niechęć do płacenia na własne dzieci. Tak, ci mężczyźni woleliby, aby kobiety miały aborcję na życzenie, ale ich życzenie, w razie, gdyby nie chcieli utrzymywać swojego dziecka po narodzinach.

Ataki na kobiety

Atmosfera wokół Strajku Kobiet się zagęszcza. Nie wspominając już o wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego, męskie bojówki narodowe łączą się, by atakować protestujące kobiety.

Choć niektórzy mężczyźni nie identyfikują się z ruchami nacjonalistycznymi, a nawet redpillowcami, to argumenty, że powinni mieć wyłączne prawo do decydowania o ciałach kobiet ze względów finansowych związanych z zabezpieczeniem rodziny (sic!), mogą do nich przemówić. Fałszywa troska o zdrowie kobiet ukrywa pod sobą egoistyczne pobudki.

To może ośmielić do ataku na kobiety w mediach społecznościowych, a w skrajnych przypadkach do agresji na ulicy.
Redpillowcy żądają zniesienia obowiązku alimentacyjnegoFot. MGTOW Polska
Tym bardziej że niechęć mężczyzn korzystających z tych profili skierowana jest w kierunku "Julek", czyli młodych dziewczyn, które ich zdaniem zadzierają sztucznie feministycznego noska, aby się z nimi nie umawiać.

A to właśnie "Julki" biorą aktywny udział w dzisiejszych protestach. Są śmielsze w deklarowaniu swoich poglądów i chcą je manifestować. Strajk Kobiet to ruch wszystkich dziewczyn, ale jego postulaty dotyczą przede wszystkim kobiet, które jeszcze nie rodziły, a po regulacji obecnych przepisów, będą bały się zajść w ciążę.

Ściągalność alimentów w Polsce woła o pomstę do nieba. Wielu mężczyzn unika ich płacenia, i to jest fakt. Tylko w 2019 roku alimenciarze (niezależnie od płci) byli winni 12,3 mld złotych. Dłużników alimentacyjnych jest w Polsce ponad 300 tysięcy.

Dlatego powielanie akcji #stopalimentom jest szkodliwe. W tym wypadku nie dokopie się kobietom, które i tak w tym kraju są poniżane przez rząd, ale dzieciom. Przyzwolenie na niepłacenie na własne pociechy i możliwość wyładowania agresji na ich matkach to tylko kolejny zapalnik wojny domowej.