Wszyscy zapłacimy za grzechy naszych ojców. "Diabeł Wcielony" to jeden z najciekawszych filmów 2020

Kacper Peresada
“Diabeł Wcielony”to interesujący film, ekranizacja świetnej książki Donala Raya Pollocka, której zarazem brakuje geniuszu oryginału. Jest to historia kilku generacji, które przez lata muszą radzić sobie z agresją, nienawiścią i horrorem często nieludzkich zachowań.
Recenzja "Diabeł Wcielony" od Netflix. O czym jest film "Diabeł Wcielony" fot. Kadr z filmu / Diabeł wcielony / Netflix
Historia opowiedziana w filmie zaczyna się, gdy poznajemy Willarda Russella, który wracając z Wojny na Pacyfiku, poznaje miłość swojego życia. Jego postać jest tak naprawdę najważniejsza w historii, chociaż akcja całego filmu opowiada o kilku pokoleniach patologicznego amerykańskiego światka. Ojciec, którego traumy na zawsze pozostaną traumami jego rodziny. Człowiek, który jest ofiarą wojny, ale zarazem jest współodpowiedzialny za chorobę kolejnych pokoleń Amerykanów.

Agresja, jako choroba przenoszona drogą płciową

Zgnębiony, oszalały, czując pustkę i zagubienie, nie jest w stanie zawierzyć swojego życia bogu. Dopiero z czasem jego religijność powraca, przybierając chorą i przerysowaną formę, która zarazem pozostawia wyraźny ślad na jego synu. W jednej ze scen Willard (grany przez Billa Skarsgårda) bierze swojego 9-letniego syna, aby wymierzyć sprawiedliwość mężczyznom, którzy śmieli się źle wyrażać o jego żonie.


Narrator opisuje ten moment, jako najlepszy dzień w życiu młodego chłopca, który w przyszłości będzie wracał do niego pamięcią. Gdy chłopak dorasta, jego zachowanie jest wierną kopią tego jednego dnia. Za każdym razem, gdy ktoś staje na drodze jego rodziny, ktoś atakuje osoby mu bliskie, jego jedyną odpowiedzią jest siła i atak. Ta agresja i nienawiść do świata jest przekazywana z pokolenia na pokolenie i rzadko kiedy ludzie, którzy zarażają nią swoje dzieci, są świadomi ceny, jaką w przyszłości będzie trzeba za nią zapłacić.

Śmierć, nienawiść i modlitwy do Bozi

W produkcji przenosimy się do ruralnej Ameryki, w której bogobojni mieszkańcy starają się wieść szczęśliwe życie. Jednak zamiast z radością, spotykają się z grzechem, gwałtem i morderstwem. To świat, który jest kształtowany przez wojny, biedę i chorą bogobojność. Historia opowiadana przez Antonio Camposa to groteskowy pokaz obrzydliwości amerykańskiego świata, który opierając na marzeniach, zamienia się w przerażające miejsce przepełnione smutkiem.
Jest to świetnie zagrany i bardzo dobrze nakręcony projekt, który przykuwa wzrok i myśli każdego, kto ogląda. Niestety zarazem wydaje się, że brakuje w nim głębi i zrozumienia. Dawno nie widziałem filmu, w którym dzieje się, aż tak dużo, zarazem nie przesadnie mnie ruszając.

Każda kolejna scena dodaje bohaterom smutku, bólu i śmierci. Nie ma tutaj miejsca na żadne przejawy radości i szczęścia. Jest tylko powolny upadek w cierpienie, na które postaci zasługują jedynie przez fakt swojego istnienia.

Diabeł Wcielony i grzechy naszych rodziców

Czasami potrzebujemy w trakcie oglądania możliwości odetchnięcia, zobaczenia świata przez inny pryzmat, zamiast sztafety cierpienia i nienawiści. Autorzy filmu jednak nie chcą nam dać szansy dostrzeżenia nadziei. Jest tylko bóg i jego chorzy odbiorcy, modlitwa połączona z nienawiścią i próba odnalezienia, zawsze nieudana, sensu życia i jego radości.

Przez 138 minut filmu nigdy tak naprawdę nie widzimy relacji między ludźmi, która nie jest podłożona agresją i potencjalną nienawiścią. Kończąc go, jesteśmy zmęczeni, ale nie mądrzejsi. Ten świat po prostu istnieje na ekranie telewizora, ale czy faktycznie ma to dla nas znaczenie?

Czy powinniśmy dojść do wniosku, że ten świat tak naprawdę nigdy nie przestał istnieć, a jego następstwa nadal są obecne w małych miastach Stanów Zjednoczonych?

“Diabeł Wcielony” to smutny i ciężki film, który stara się pokazać, najbrudniejsze miejsca białej Ameryki. Zarazem jednak nie poruszając tematu rasizmu, przez co realizm tego filmu i odtworzenie lat 50. i 60. mocno cierpi.

Nie jest to filmowe arcydzieło. Jest to seria krótkich książkowych rozdziałów, które przykuwają uwagę, wciągają stylem i świetnym aktorstwem. I zasmucają zrozumieniem, że nigdy nie uciekniemy od grzechów naszych rodziców.