Nastolatki zawsze robiły głupie rzeczy, ale dzisiaj mają gorzej, bo w internecie nic nie ginie

Kacper Peresada
Dziękuje Bogu, że gdy dorastałem, nie było ani Instagrama, ani Tik Toka – mówi Janek. Według niego jego 15-letni syn ma dużo trudniej. – Kocham go, ale czasami, gdy widzę, co wrzuca do serwisów społecznościowych, zastanawiam się, co on ma w głowie.
Fot: Katherine Auguste/Unsplash
Od początku istnienia świata jedna rzecz pozostaje niezmienna: dorośli zawsze narzekają na młodsze pokolenia, dodając przy tym, że w ich czasach było inaczej i lepiej.

Janek, dzisiaj 38-letni ojciec nastolatka, opowiada mi, że czasem, gdy kładzie się spać, wraca myślami do czasów, gdy był nastolatkiem. – Nienawidzę siebie z młodości. Gdybym mógł, chętnie tego młodszego siebie walnąłbym w twarz – przyznaje.

Według niego współczesne nastolatki niewiele różnią się od poprzedniego pokolenia. Jeśli jest jakaś zmiana, to raczej na lepsze, a jedynym powodem do atakowania ich jest fakt, że dzieci dzisiaj mają dostęp do internetu, a także że nie rozumieją, jakimi idiotami bywają.

Social media zepsują ci samoocenę

Nastolatki korzystające z mediów społecznościowych muszą się mierzyć z wieloma problemami, które ich rodzicom były nieznane. Dzięki social mediom mogą budować własną tożsamość w sieci, mogą bez przeszkód rozmawiać z rówieśnikami i zyskiwać nowych znajomych. Serwisy społecznościowe mogą być też miejscem, do którego zwrócą się, gdy będą potrzebować pomocy w walce z poczuciem odrzucenia.


To pozytywy. A wady? Jest ich o wiele więcej.

– Gdy miałem 18 lat chodziłem w kapeluszu i paliłem fajkę – wspomina Janek. – Byłem jednym z tych idiotów, którzy po przeczytaniu Hłaskę uznali, że zostaną pisarzami.

Czytaj też: Żenująco dobre. Cringe – to pojęcie rządzi w sieci, bo bawi nas wyśmiewanie się z innych

Janek dodaje, że gdyby wówczas korzystał z social mediów, pewnie do dzisiaj żałowałby, że postował selfie w kapeluszu i chwalił się swoim pisarstwem.

Social media mogą być przyczyną problemów emocjonalnych u młodych ludzi. Badanie przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych na grupie ponad 6500 nastolatków między 12. a 15. rokiem życie wykazało, że u tych, którzy codziennie spędzają ponad 3 godziny w mediach społecznościowych, o wiele częściej występują problemy natury emocjonalnej czy psychicznej.

W Wielkiej Brytanii przepytano 12000 nastolatków, z badań wyszło, że korzystanie z social mediów więcej niż trzy razy dziennie miało bardzo negatywny wpływ na poczucie wartości u badanych.

Podobnych analiz jest bardzo wiele. Wyniki zawsze wskazują na to samo: im więcej czasu nastolatki spędzają z nosem w telefonie, tym częściej diagnozuje się u nich objawy depresji czy stanów lękowych.

Janek, mój rozmówca, przyznaje, że czasami patrzy na nagrania syna udostępniane przez niego na Instagramie i nie rozumie, jak można postować takie głupoty. Ma świadomość, że ludzie, także młodzi, zawsze szukają akceptacji, pragną lajków i komentarzy, ale prędzej czy później każdy uświadomi sobie, że to, co robił, było kompletną głupotą.

– Czasami, gdy Facebook przypomina mi, jakie memy wrzucałem kiedyś na swój wall, mam ochotę zapaść się pod ziemię – przyznaje Janek.

Robienie głupot to część dorastania

Janek pamięta, że większość dorastania upłynęła mu na rozpamiętywaniu popełnionych przez siebie głupot. Jednak on mógł cieszyć się, że jego wybryki widziała jedynie niewielka liczba osób. Teraz, jeśli jakiś nastolatek ma pecha, popełniona przez niego gafa błyskawicznie staje się hitem internetu.

– Lubimy wskazywać na różnice między kolejnymi pokoleniami – stwierdza Janek. Według niego to głównie wymysły i wywieranie presji na młodych ludziach. On ma świadomość, że jako nastolatek zachowywał się jak idiota i rozumie, iż każdy powinien mieć do tego prawo. To, co odróżnia pokolenie 30-latków od dzisiejszych dzieciaków to fakt, że błędy i wybryki obecnych nastolatków są dużo bardziej widoczne.

– Gdy miałem okres noszenia kapelusza, widziało mnie w nim tylko kilkanaście osób. Teraz wrzucasz post na Instagram i wszyscy natychmiast wiedzą, co dzieje się w twojej głowie.

Presja rówieśników nie jest nowym zjawiskiem, ale w czasach internetu stała się ona wszechobecna. Według Janka problemem jest też “kultura cringe’u”, w której często dorośli ludzie obierają sobie nastolatków, jako cele do wyśmiewania.

Mój rozmówca podkreśla, że jedyne co możemy z tym robić to próbować ratować dzieciaki przed nieustannym ocenianiem siebie i porównywaniem do rówieśników.

Nastolatki zawsze zachowywały się w ten sposób, bo dzieci chcą być lubiane. To się nigdy nie zmieni, ale jako rodzice musimy zrobić wszystko, aby to ocenianie nie przybierało form patologicznych.

– Czasami wspominam wszystkie żenujące rzeczy, które zrobiłem w życiu. Potem próbuję przypomnieć sobie żenujące rzeczy, które w mojej obecności zrobili inni. Najczęściej dochodzę do wniosku, że nie pamiętam takich sytuacji – przyznaje Janek i podkreśla, że tak naprawdę nikogo nie interesuje to, co robimy. Nie jesteśmy bardzo ważni, więc pozwólmy sobie czasem na bycie kretynami, choćby przez krótki okres w życiu.