"Co masz na sobie?". Gorzej niż myślisz: oto toksyczna codzienność kobiet w świecie gier online
Świat gier komputerowych przez lata postrzegany był jako miejsce wyłącznie dla facetów, do którego kobiety nie miały wstępu. W ostatnich latach gaming bardzo się zmienił. Gry, dotąd zarezerwowane dla nerdów i dziwaków, stały się jedną z najpopularniejszych rozrywek. Nadal jednak bardzo wielu mężczyzn reaguje niemal wysypką na obecność kobiet w "ich" męskim świecie.
"Jaki masz rozmiar piersi?"
Było tak: grałem z moimi nastoletnimi znajomymi z regimentu. Dwóch chłopaków zaczęło rozmawiać na grupie facebookowej o tym, że gramy z dziewczyną w "CoD-a", bo chcieli się tym pochwalić przed kolegami. W rozmowie dość szybko pojawiły się obraźliwe uwagi dotyczące wyglądu Kasi czy wielkości jej piersi. Komentujący byli też zdania, że skoro Kasia jest kobietą, to na pewno słabo gra.– Pytanie o rozmiar biustu pada co drugi dzień – przyznaje Kasia w rozmowie ze mną. Gdy gramy, moi nastoletni koledzy powstrzymują się od komentarzy, ale na Messengerze padają chamskie komentarze. – Jestem przyzwyczajona do tego, że faceci postrzegają mnie przez pryzmat mojej płci – przyznaje Kasia.
Czytaj też: Gry wideo wcale nie muszą być długie. Wystarczy, jeśli będą po prostu dobre
Kilka lat temu Kasia moderowała forum gamingowe. Nie ukrywała wtedy, że jest dziewczyną, ale jako awatar miała męską postać z gry. Gdy forumowicze pisali do niej, jak do chłopaka, nie poprawiała ich. Gdy jeden z nich z użytkowników z czasem połapał się, że Kasia nie jest facetem, postanowił się z nią rozprawić. – Stworzył kilkanaście kont, po to, by wyklinać mnie w prywatnych wiadomościach – wspomina Kasia.
Według niego fakt, że "podszywała się" pod mężczyznę stanowił dowód na to, że jest złym człowiekiem i zasługuje na gwałt. – Takie wiadomości nie są dla mnie niczym nowym – przyznaje moja rozmówczyni. – Gracze umieją być wyjątkowo toksyczni i wykorzystają każdy obrzydliwy pomysł, byle tylko dopiec. Każda grająca dziewczyna, obecna w tym świecie dłużej niż kilka miesięcy, ma za sobą takie doświadczenie.
"Co masz na sobie?"
Według Kasi najgorsze jest to, jak łatwo kobiety przechodzą nad pewnymi zachowaniami do porządku dziennego. Jej znajome nie zgłaszają większości ataków. – Sytuacje, gdy ktoś każe ci wracać do kuchni, pyta o to, co masz na sobie, albo sugeruje, że mamy spotkać się na seks, są tak częste, że wiele z nas z czasem przestaje na to zwracać uwagę – mówi.Kasia podkreśla, że wiele jej znajomych nie korzysta w ogóle z czatów w czasie gry. Boją się tego, co może je spotkać. Wystarczy jeden toksyczny gracz, by rozgrywka przestała być przyjemnością. – Toksyczność niektórych społeczności gamingowych jest wręcz legendarna – przyznaje.
– Znam wiele dziewczyn, które wręcz kasowały niektóre gry – mówi. Pytam, jak często jest zaczepiana. – Zdecydowanie za często – odpowiada.
Podkreśla jednak, że oprócz chamskich tekstów, złoszczą ją też goście, którzy starają się być rycerzami w lśniącej zbroi. – Zachowują się, jakby dziewczyna nie miała pojęcia, co robi, więc muszą jej pomagać – dodaje Kasia. – Robią wszystko, żeby zyskać ich sympatię, często mają nadzieję, że ona się im odwdzięczy. Uważają, że skoro byli dla niej mili to powinna być ich dziewczyną.
Gdy wyjaśnia im, że nie ma na to szans, "rycerze" przestają być przyjacielscy i zaczynają pisać obrzydliwe wiadomości.
"Twoja matka to szmata"
– Liczba facetów, których zablokowałam, zgłosiłam moderatorom, z powodu których się ukrywałam to pewnie łącznie kilka kilkaset osób – przyznaje Kasia, ale dodaje, że całe życie musiała radzić sobie z takimi atakami. – Mam dosyć grubą skórę i jestem w stanie znieść typowe hejtowanie w sieci – wyjaśnia. Ma świadomość, że gracze lubią się wyzywać od czasu do czasu i nie widzi w tym nic złego.– Jak ktoś uważa, że słabo gram, nie mam z tym problemu. Ale jeśli myśli tak dlatego, że jestem dziewczyną, sytuacja wygląda inaczej – mówi Kasia.
– Gracze po prostu seksualizują gamerki – tłumaczy moja rozmówczyni. Pytam ją, czy widzi szansę na poprawę sytuacji. – Gamingowe incelstwo ma się świetnie, więc nie wiem, czy uda się go pozbyć w najbliższym czasie – wyjaśnia.
Zwraca jednak uwagę, że sytuacja powoli się poprawia. – Na szczęście nie są to już czasy Xboxa, gdy co drugi 12-latek, z którym grałam, mówił, że mój ojciec to pies, a matka to szmata – opowiada.
– I tak najbardziej mnie złości, gdy ludzie pytają, jak powinni się zachowywać w stosunku do grających dziewczyn. Tak samo jak do grających mężczyzn. Gramy w gry, więc nie ma znaczenia czy mam cycki, czy penisa. Skupmy się na tym, co widzimy na ekranie, a nie na tym, kto trzyma pada.