Nauczyciele wystawiają oceny na koniec roku. Jakie oceny należałoby wystawić nauczycielom?

Aneta Zabłocka
Koniec nauki, nauczyciele wystawiają oceny. Nie wiadomo tylko tak do końca, co zamierzają oceniać — wiedzę uczniów, umiejętności obsługi komputerów, talent do występów przez webcamem, czy może jakość łącza internetowego w domach.
Fot. Annie Spratt/Unsplash
Oceny mają pojawić się w e-dziennikach do 17 czerwca. W związku z tym przypomniany został rzecznika praw dziecka, Mikołaja Pawlaka, by nauczyciele podnieśli uczniom stopnie, bez względu na to, jak wyglądała ich nauka w ostatnich miesiącach.

Czytaj też: Halo, tu Ziemia! Minister edukacji mówi, że dzieci we wrześniu mogą nie wrócić do szkół

Nauczyciele, z którymi rozmawiałam, czują, że wystawianie uczniom lepszych ocen bez uzasadnienia stoi w sprzeczności z założeniami ich pracy. Umyka im jednak odpowiedź na pytanie: w jakim stopniu oceny uczniów odzwierciedlają pracę nauczycieli w ostatnich miesiącach?.


Wystarczy posłuchać rodziców, by zorientować się, jakie oceny wystawiliby nauczycielom. Najczęstszy zarzut? Nie wszystkie lekcje były prowadzone starannie. Czasami trudno w ogóle było mówić o lekcjach, bo wysyłanie mailem zadań do przepisania czy listy stron do przeczytania z podręcznika to nie edukacja.

W dużej mierze reakcja uczniów na naukę zdalną, to odpowiedź na formę prowadzenia zajęć, które w żaden sposób nie były w stanie ich zainteresować.

Nauczyciele twierdzą, że podwyższenie wszystkim ocen byłoby sprawiedliwe tylko, gdyby skala ocen została podniesiona do 7, by nagrodzić też najlepszych uczniów.

– Jeśli miałbym podwyższyć ocenę o jeden stopień, to skrzywdziłbym mojego ucznia, który zasługuje na ocenę celującą, a nie mogę mu dać "siódemki", bo takiej oceny nie ma. Pan rzecznik niech najpierw pomyśli, czy to, co mówi, jest uczciwe wobec każdego ucznia – mówi mi nauczyciel, z którym rozmawiałam.

Zajęcia online z pewnością nie były tak efektywne, jak tradycyjne lekcje. Czy zatem da się sprawiedliwie ocenić wiedzę uczniów?

Trzy miesiące edukacji zdalnej to był koszmar. Nikt nie będzie twierdził, że ten eksperyment się udał. Taką formułą nauki zmęczeni byli uczniowie, nauczyciele i rodzice.

Była grupa uczniów, którzy zniknęli nauczycielom "z radarów". Nie brali udziału w zajęciach online, nie odrabiali zadawanych prac domowych.

– Są tacy uczniowie i rodzice, którzy nie do końca wiedzą, jak posługiwać się e-dziennikiem, albo gdzie szukać informacji od nauczyciela – tłumaczy mi nauczyciel, z którym rozmawiałam.

– Mam przypadek ucznia, który w ostatnich miesiącach niewiele pracował. Dopiero po wystawieniu oceny i dzięki reakcji mamy, dowiedziałem się, że walczy ona z nowotworem. Przechodzi chemioterapię, więc nie pilnuje syna. On pewnie też nie był w stanie pracować zdalnie, bo głowę miał zaprzątniętą chorobą mamy.

– Niektórzy moi uczniowie, o czym dowiaduję się dopiero teraz, dostęp do e-dziennika mają tylko przez smartfon. Oczywiście są też dzieci, które się lenią, ale i one zazwyczaj miękną, gdy dostają niższą ocenę proponowaną, ale zawsze daję im szansę poprawienia. Mnie również jest ciężko postawić uczniowi niższą ocenę niż ta, którą mógłby uzyskać, gdyby nauka odbywała się w szkole – mówi mój rozmówca.

Spora część rodziców pod koniec roku szkolnego zorientowała się, że ich dzieci nie do końca przykładały się do nauki zdalnej, więc muszą się liczyć ze słabymi ocenami. Zdaniem nauczycieli, z którymi rozmawiałam, stąd bierze się część ataków na system edukacji zdalnej.

Nauczyciele dostają telefony i maile od rodziców, którzy proszą o spojrzenie łaskawym na ich dziecko.

Tak dzieje się co roku, więc to żadna nowość. Tyle że w tym roku sytuacja jest inna, bo w opinii wielu osób system edukacji zdalnej się nie sprawdził. To wina Ministerstwa Edukacji, nauczycieli i uczniów. Tylko dlaczego jedynie dzieci mają zostać za to ukarane?