Podczas kwarantanny dzieci tęsknią za rówieśnikami, ale nie muszą czuć się samotne. To zależy od was

Aneta Zabłocka
Dzieci potrzebują socjalizacji. Mówiąc prostymi słowami, potrzebują kontaktu z rówieśnikami. Normalnie dzieje się to w szkole, przedszkolu czy na placach zabaw, ale mamy nienormalne czasy, a dzieci od półtora miesiąca siedzą w domach. Co robić? Podpowiedź: brać przykład z rodziców, którzy wybrali edukację domową.
Fot. Andrew Seaman/Unsplash
Potrzeba socjalizacji jest wpisana w naszą naturę, człowiek jest zwierzęciem społecznym i niezależnie od sytuacji, w której się znajdzie, będzie szukał kontaktu z innymi ludźmi.

Tyle że teraz wszystkie dzieci siedzą w domach. Czy są skazane na samotność? Co z jedynakami, których rodzice zajęci są pracą w domu?

Warto spojrzeć na to, jak radzą sobie dzieci uczące się w systemie edukacji domowej. Wcale nie są odludkami. Ich rodzice zapewniają im zajęcia w większych grupach i możliwość nawiązywania relacji z kolegami czy koleżankami. Jeśli szukać pomysłów na to, jak budować w dziecku poczucie przynależności do wspólnoty, to właśnie od tych, którzy uczą swoje dzieci w domu.


Czytaj też: "Moje dzieci nie wrócą do szkoły". Rodzice w Polsce coraz częściej chcą przejść na edukację domową


Zdaniem rodziców, którzy zdecydowali się na edukację domową, dzieci mogą dzięki temu powoli wkraczać w towarzystwo innych osób, ale robią to w bezpiecznych warunkach.

– Moim zdaniem szkoła jest bardzo opresyjna. Moje dzieci spotykały się tam z szykanami i wyśmiewaniem. Dziękuję za taką socjalizację – mówi Robert, który uczy swoje dzieci w domu.

W czasach przed pandemią razem z innymi rodzinami tworzyli grupę, wymieniali się materiałami do nauki, pomagali w opiece nad dziećmi.

Co kilka dni dzieciaki wędrowały do innych domów i tam miały zajęcia. – Znaleźliśmy rodziców o podobnych poglądach – wyjaśnia Robert.

– Teraz nadal utrzymujemy kontakt. Nasza grupa uczy się w domu, ale każdy w swoim. Rozsyłamy sobie materiały, które dzieciaki mają zrobić, łączymy się przez aplikacje do czatowania, nagrywamy filmiki – opowiada Robert. – Wszyscy się znamy, nie jesteśmy dla siebie anonimowi, w tym upatruję jakąś formę socjalizacji.
Fot. Ashton Bingham/Unsplash
Wiele platform streamingowych pozawala na wspólne oglądanie filmów. Rodzice, którzy postawili na edukację domową, czasem to wykorzystują i robią dzieciakom seans edukacyjny. – Potem możemy porozmawiać o tym, co dzieci obejrzały, a one w trakcie projekcji dzielą się swoimi reakcjami na czacie – opowiada Robert.

Jego dzieci spędzają przy laptopie trochę więcej czasu niż dzieciaki, które z konieczności uczą się teraz zdalnie. – Przede wszystkim dlatego, że nasze zajęcia online są rozwijające. Przechodzimy z jednego tematu do kolejnego, by zaspokoić ciekawość dzieci i wspólnie dowiedzieć się czegoś nowego.

Zdarzyło się już, że jego dzieci pisały maile z pytaniami do wykładowców uniwersyteckich albo do blogerów. – Teraz regularnie dostajemy odpowiedzi, bo wszyscy są w domach i mają czas, by odpisać – śmieje się Robert.

Jego zdaniem to sposób na socjalizację na wielu poziomach, już nie tylko w grupie rówieśniczej, ale uczenie zachowań względem starszych. – A także nauka pisania formalnych listów – dodaje.

Dzięki temu, że rodzice, którzy wybrali edukację domową, nie zamykają swoich dzieci w obrębie jednej klasy i jednego nauczyciela do każdego przedmiotu, ich dzieciaki mogą poznać różnych ludzi.

– Byliśmy zapisani na zajęcia dodatkowe, więc w czasie kwarantanny ważne dla nas było utrzymanie tych kontaktów. Dużo słyszę od znajomych, którzy mają dzieci w tradycyjnych szkołach, że zrezygnowali z zajęć dodatkowych, bo nie będą płacić, skoro dziecko nie może na nie chodzić. Przecież kontakt z native speakerem i kolegami czy koleżankami byłby przecież dla dzieci dodatkową rozrywką – tłumaczy Robert.

– Jeśli rodzice w czasie kwarantanny rezygnują z kontaktów z innymi rodzinami, to jak dzieci mają zachować kontakt z rówieśnikami? – pyta Robert. – W tym przypadku nie ma znaczenia, czy nauka odbywa się w sposób tradycyjny, czy w systemie edukacji domowej.

Nauka zachowań społecznych nie musi zawężać się tylko do jednego kraju. –Socjalizacja to nie tylko kontakt bezpośredni, ale także nauka tego, jak przystosować się do norm społecznych. Wiadomo, że praktyka jest ważna, ale opanowanie teorii na przykładzie innych narodowości może okazać się świetną zabawą – mówi Robert.

Na grupach facebookowych poświęconych edukacji domowej ogłasza się wielu nauczycieli języków obcych prowadzących zajęcia online. To szansa na zdobycie znajomości więcej niż jednego języka.

– Dużo fajnych inicjatyw się teraz pojawia. Ambasada Szwecji zachęcała niedawno do nauki szwedzkiego. Dzięki temu zainteresowaliśmy nasze dzieci tym krajem. Przeklikaliśmy nawet szwedzkiego YouTube'a – chwali się Robert.

– Jak to wszystko się skończy, chcielibyśmy wziąć udział w programie wymiany. Dzięki temu mogliby zamieszkać u nas cudzoziemcy. – zapowiada Robert. – Wystarczy wysłać maila i nasze dzieci mogą mieć kolegę z drugiego krańca świata.